Prawdziwy cud na rynku pracy

Prawdziwy cud na rynku pracy

Dodano:   /  Zmieniono: 
W ciągu siedmiu lat Brytyjczycy stworzyli 1,8 mln nowych miejsc pracy. Receptą było elastyczne prawo pracy i niskie podatki.
W jaki sposób Brytyjczycy tworzą tyle miejsc pracy? I jak długo to potrwa?
Aysen Broadfield była zachwycona, gdy półtora roku temu GE Capital zaproponował jej stanowisko szefa działu zasobów ludzkich na Wielką Brytanię i Irlandię w spółce GE Consumer Finance. Był tylko jeden szkopuł: siedziba firmy mieściła się w Leeds w hrabstwie Yorkshire, mieście oddalonym o ponad dwie godziny jazdy od Londynu. Dziesięć lat wcześniej Aysen robiła doktorat w pobliskim Bradford. Zapamiętała Leeds jako brudne, ponure i przygnębiające miasto.
Od tego czasu wiele jednak się zmieniło. W ostatnich latach Leeds przyciągnęło inwestycje w rynek nieruchomości na sumę ponad dziewięciu miliardów dolarów. - Zmiana jest nieprawdopodobna. To miasto tętni życiem - przyznaje Broadfield.
Podróż do Manchesteru, Birmingham, Liverpoolu i innych pogrążonych wcześniej w zapaści brytyjskich miast dostarcza podobnych wrażeń. Poziom zatrudnienia jest rekordowo wysoki. Od czasu objęcia w 1997 roku rządów przez laburzystów stworzono 1,8 miliona nowych miejsc pracy, przede wszystkim w sektorze prywatnym. Wielka Brytania ma najniższą stopę bezrobocia wśród krajów grupy G-7 - 4,8 proc. W USA i ośmiu krajach Unii Europejskiej jest to około 8 proc.
W przyszłym roku Wielką Brytanię czekają wybory. Rząd wykorzystuje więc każdą okazję, by pochwalić się swoimi sukcesami gospodarczymi. 17 marca, przedstawiając projekt budżetu na 2004 rok, minister skarbu Gordon Brown triumfalnie ogłosił, że Wielka Brytania "cieszy się najdłuższym okresem systematycznego wzrostu gospodarczego od dwustu lat".

SZALEŃSTWO ZATRUDNIANIA
Rodzi się pytanie, jak długo uda się utrzymać tak dobrą koniunkturę. Brytyjski sukces jest jednak godny uwagi. Dotyczy to szczególnie północnych miast, takich jak Leeds, które ciężko przeżyły niemal całkowity upadek przemysłu wytwórczego. Miastu udało się jednak przestawić na dynamicznie rozwijający się sektor usług i stworzyć więcej miejsc pracy niż jakakolwiek inna brytyjska miejscowość (z wyjątkiem Londynu) w ciągu ostatnich dwudziestu lat. Leeds skorzystało także ostatnio z gwałtownego wzrostu zatrudnienia w sektorze publicznym, przez ostatnie siedem lat wzrosło ono w Wielkiej Brytanii o 7 proc., do 5,3 mln osób.
Największym sukcesem jest prawdziwa eksplozja w rozwoju usług finansowych. W Leeds zapewniają one 25 proc. rocznych przychodów, szacowanych na 18 mld dolarów. Miasto oferuje tańsze nieruchomości niż Londyn, dobre połączenia komunikacyjne i szeroki zakres usług związanych z biznesem. Zapewnia także wykształconych, ale tańszych niż w stolicy pracowników.
Sukces Leeds - i sukces całej Wielkiej Brytanii - to rażący kontrast dla największej europejskiej gospodarki - niemieckiej. Potęga tamtejszych związków zawodowych w połączeniu z restrykcyjnym prawem i wyższymi kosztami pracy sprawia, że kraj ten jest mniej atrakcyjny dla międzynarodowego biznesu i inwestycji. Stopa bezrobocia utrzymuje się niezmiennie na poziomie ponad 10 proc. Dla niemieckich polityków szukających wyjścia z sytuacji Wielka Brytania ma kilka ważnych rad. Świetna kondycja brytyjskiego rynku pracy to wynik prowadzonej od dziesięciu lat polityki ekonomicznej. Opiera się ona na takich fundamentach, jak elastyczne prawo pracy, niskie podatki, ograniczona liczba przepisów i otwartość rynków.
Te atuty sprawiają, że brytyjska gospodarka rozwija się dobrze mimo światowego spowolnienia. W sytuacji gdy amerykańscy ekonomiści drżą o "ożywienie na rynku pracy", a w Europie w ogóle nie ma o nim mowy, Brytyjczycy prą do przodu. W 2003 roku osiągnęli wzrost gospodarczy na poziomie 2,3 proc. (średnia w strefie euro wynosi 0,4 proc.). Przeciętna wzrostu gospodarczego z ostatnich czterech lat w Wielkiej Brytanii to 2,5 proc. To prawie dwa razy więcej niż w innych krajach europejskich. Z inflacją na poziomie 1,3 proc. lokuje się ona wśród najlepszych w Europie. Ekonomiści sądzą, że w 2004 roku tempo wzrostu gospodarczego tego kraju przekroczy 3 proc.
Ponieważ rynki finansowe zaczynają się ożywiać, londyńskie City także zwiększa zatrudnienie. Londyńska firma konsultingowa The Centre for Economic & Business Research (CEBR) szacuje, że w ciągu najbliższych trzech lat w branży usług finansowych powstanie 24 tys. nowych miejsc pracy. Pod koniec roku w City było zatrudnionych 311 tys. osób.
Rekordowe zatrudnienie skłania brytyjskich konsumentów do wydawania pieniędzy, co z kolei przekłada się na wzrost zatrudnienia w sektorach handlowym i budowlanym. Tylko w ubiegłym roku Tesco, największa brytyjska sieć handlowa, przyjęło do pracy na pełny etat 9 tys. pracowników. Mimo rosnących w zastraszającym tempie cen nieruchomości rekordowo niskie stopy procentowe sprawiają, że nieruchomości wciąż znajdują nabywców.

OBAWY O WYDAJNOŚĆ
Co może zakłócić ten sielankowy obraz i zatrzymać Partię Pracy w drodze ku kolejnej kadencji? Część ekonomistów niepokoi się, że rozgrzany do białości rynek nieruchomości stwarza zagrożenie dla całej gospodarki. Obawiają się oni, że jeżeli Bank Anglii zdecyduje się na nagłą i gwałtowną podwyżkę stóp procentowych, ceny domów mogą gwałtownie spaść, a w ślad za tym wszystkie wydatki konsumenckie. Większość ekonomistów oczekuje jednak, że stopy procentowe stopniowo będą rosły.
Większym zagrożeniem dla długookresowej konkurencyjności gospodarki brytyjskiej jest niska wydajność. Według raportu firmy McKinsey, w Wielkiej Brytanii wskaźnik ten utrzymuje się na poziomie 1,5 procent rocznie. Jest to znacznie mniej niż w USA, Niemczech czy Francji. Za ten stan rzeczy ekonomiści winią lata niedoinwestowania takich dziedzin jak technologia i badania. Premier Tony Blair zapowiada obecnie, że jego partia to zmieni. - By odpowiedzieć na zwiększony popyt, brytyjskie firmy muszą zwiększać zatrudnienie, podczas gdy np. w USA sprawę załatwia wzrost wydajności - mówi Alan Castle, brytyjski ekonomista banku Lehman Brothers.
Ten kij ma dwa końce. Jeżeli Wielka Brytania zwiększy tempo wzrostu wydajności, może to spowodować spowolnienie lub spadek tempa zatrudnienia. Podobne efekty może przynieść przerzucenie się na outsourcing. Fala zlecania usług, która uderzyła w Stany Zjednoczone, zbliża się teraz do Wysp Brytyjskich. Brytyjskie związki zawodowe zostały postawione w stan gotowości zapowiedziami takich wielkich banków, jak HSBC i Lloyds TSB Group czy towarzystwa ubezpieczeniowego Aviva, które chcą przenieść tysiące miejsc pracy, np. call center, do tańszych krajów azjatyckich.
CEBR szacuje, że w wyniku outsourcingu pracę w call center może stracić 500 tys. Brytyjczyków. Rząd Blaira twierdzi, że zagrożenie outsourcingiem jest wyolbrzymiane i wskazuje, że mimo przeniesienia wielu miejsc pracy w przemyśle do Chin brytyjski eksport do tego kraju rośnie dynamicznie, co oznacza, że w miejsce starych miejsc pracy tworzone są nowe. Innymi słowy, Blair zakłada, że wolny handel i niski stopień regulacji w ten czy inny sposób przyczyniają się do pomyślności obywateli. Nowi, zadowoleni z życia pracownicy w Leeds, londyńskim City i innych miastach mają nadzieję, że się nie myli.

Branże i poszukiwane zawody
- W jakich branżach w Wielkiej Brytanii i Irlandii najłatwiej znaleźć pracę?
hotelarstwo, służba zdrowia, edukacja, telekomunikacja,
transport, finanse, bankowość, ubezpieczenia, inżynieria,
gastronomia, masarnie, hotelarstwo, informatyka
- Najbardziej poszukiwane zawody:
inżynierowie, projektanci i technicy budowlani, architekci,
specjaliści marketingu, telesprzedawcy, pielęgniarki,
pokojówki, pracownicy ferm hodowlanych i gospodarstw
rolnych, pomoce domowe
Źródło: www.immigrationexpert.com/uk, www.reed.co.uk

Kerry Capell i Laura Cohn