Ludzie biznesu: życie po życiu

Ludzie biznesu: życie po życiu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ujawniamy, co się stało z pionierami gospodarki, którzy zniknęli z czołówek gazet.
Początek lat 90. był czasem pionierów. Błyskawicznie powstawały wielkie fortuny, a ich właściciele regularnie pojawiali się na pierwszych stronach gazet. Niektórzy pozostali tam do dziś, po innych słuch zaginął. Wiele trzeba było też zmienić w wielkich państwowych przedsiębiorstwach, które nagle musiały się odnaleźć w zupełnie nowej rzeczywistości. Jak wiadomo, skutki tych starań były różne - PKP toną w długach, dawne FSO chyba niedługo porośnie trawą, a PZU i Telekomunikacja Polska nadal dominują na rynku. Oczywiście obecna kondycja tych firm nie jest wyłącznie pochodną talentów menedżerskich ich szefów sprzed kilkunastu lat. Wielki wpływ miały na nią czynniki pozaekonomiczne.
Zupełnie inaczej rzecz się ma z firmami prywatnymi, stworzonymi przez ludzi z pomysłami, talentem i nawet niewielkimi pieniędzmi. Ci przedsiębiorcy byli ulubieńcami ówczesnej prasy. Ich sukcesy działały na wyobraźnię tak bardzo, że dziennikarze nie zawsze zastanawiali się, jak solidne są podstawy opisywanego przez nich biznesu. Zdarzało się, że krach następował z dnia na dzień, budząc powszechne zdumienie. Tak było z Art-B, firmą Bogusława Bagsika i Andrzeja Gąsiorowskiego, Aleksandrem Gawronikiem, Dawidem Bogatinem i wieloma innymi. Ale niekoniecznie pierwszy milion trzeba ukraść.
BusinessWeek prześledził kariery kilkudziesięciu osób, które na początku lat 90. zapełniały pierwsze strony gazet, a potem zniknęły. Niestety, nie wszystkich odnaleźliśmy. Nie wiemy na przykład, co robi Wiktor Kubiak, producent musicalu Metro, który próbował podbić Broadway. Podejrzewamy, że prowadzi w Londynie firmę handlu nieruchomościami. Zniknął Jarosław Ulatowski, były właściciel Kablexu, jeden z założycieli Polskiej Rady Biznesu. W niebycie rozpłynął się Marian Zacharski, słynny szpieg PRL-u, który "sprawdzał się" jako naczelny dyrektor Pewexu. Podobno wyjechał do Szwajcarii. Tamże, w przedstawicielstwie Daewoo, miał podobno wylądować Andrzej Tyszkiewicz, były szef FSO. Niektórzy nam tylko mignęli: Bronisław Klimaszewski, były szef LOT-u, startował w ostatnim konkursie na prezesa tej spółki, a Jacek Gadomski, były dyrektor TP SA, chciał zostać dyrektorem generalnym Poczty Polskiej. Jednak wielu znaleźliśmy. Okazało się, że nadal działają w gospodarce.

Janusz Baranowski w 1988 r. założył spółdzielczy zakład ubezpieczeń Westa. Był pionierem rynku prywatnych firm ubezpieczeniowych. Klienci walili drzwiami i oknami, a twórca Westy został nawet senatorem. Niestety, firma upadła w marcu 1993 r.; siostrzana Westa-Life miesiąc wcześniej. W czerwcu 1993 r. Baranowskiego aresztowano pod zarzutem zagarnięcia ponad 3 mln zł mienia Westy oraz przelania bez zezwolenia na zagraniczne konto 150 tys. USD. W areszcie przebywał 3 lata i 4 miesiące. Do interesów próbował powrócić w 2001 r., uruchamiając w Łodzi giełdę towarową (Giełda Łódzka SA) połączoną z kursami maklerskimi. Skończyło się na działalności oświatowej. Jest wykładowcą w kierowanej przez żonę i syna Łódzkiej Korporacji Oświatowej, która prowadzi m.in. gimnazjum i liceum dla dorosłych, technikum budowlane i kursy zawodowe.

Marian Błędniak, niegdyś multimilioner udzielający licznych wywiadów prasowych, wzór biznesmena. Jego firma powstała w 1989 r. i na starcie zarobiła pierwszy milion dolarów, importując z Rosji telewizory, rowery i tkaniny. Na początku lat 90. Galtex zajmował się głównie importem bawełny, miał też własne szwalnie w Łodzi. W połowie lat 90. spółka Błędniaka rozrastała się i inwestowała w nowe branże. Była m.in. właścicielem marki wody mineralnej Perła Krynicy. Potem biznesmen był znany z afery tzw. trójkąta Buchacza, gdzie Galtex skasował 14 mln USD.
Od 1999 roku firma jest w upadłości, ale nadal można się do niej dodzwonić pod stary numer. Z panem prezesem już jednak nie łączą.

Witold Bójski, Roman Górski i Czesław Wiśniewski po 1989 r. stworzyli jedno z pierwszych nowych wydawnictw książkowych - BGW. To tam ukazała się głośna swego czasu "Przerwana dekada" Edwarda Gierka i Janusza Rolickiego, wyznania Kiszczaka czy pamiętniki Gomułki. W BGW publikowali także Adam Hanuszkiewicz, Ewa Łętowska i Jacek Kuroń. W połowie lat 90. oficyna przestawiła się na wydawanie słowników i encyklopedii. Nie podołała jednak wyzwaniu, wpadła w długi i na początku 1999 r. ostatecznie ogłosiła upadłość.
Z trójki szefów jedynie Górski wypadł z branży. Wiśniewski prowadzi wspólnie z żoną własne wydawnictwo Delta (poradniki, podręczniki, słowniki), Witold Bójski jest zaś współwłaścicielem i dyrektorem generalnym wydawnictwa Rea wydającego słowniki i podręczniki do nauki języków obcych.
- Postawiliśmy na niemiecki i rosyjski, bo to języki naszych największych sąsiadów. Mamy świetnych fachowców w tych dziedzinach - mówi Bójski. Rea wydaje również podręczniki dla szkół zawodowych i podręczniki do nauki polskiego dla obcokrajowców.

Henryk Chmielak kojarzy się przede wszystkim z ubezpieczeniami - w 1994 r., po niespełna dwuletnim sprawowaniu funkcji wiceministra finansów, został prezesem Warty. Po odejściu stamtąd w 1996 r. miał roczny epizod z bankowością - jako wiceprezes Banku Unii Gospodarczej w Warszawie. Do ubezpieczeń wrócił w 1997 r. jako prezes Polisy-Życie, a od 1998 r. był prezesem PTE PBK, które po sprzedaży grupie Ergo Hestii zmieniło nazwę. Obecnie jest prezesem zarządu PTE Ergo Hestia.

Andrzej Dębowski dał się zapamiętać jako twórca firmy Dom-Plast ze Słupska produkującej artykuły AGD z tworzyw sztucznych. Była to jedna z pierwszych w pełni prywatnych spółek na warszawskiej giełdzie. W 1995 r. do Dom-Plastu wszedł inwestor, amerykański koncern Rubbermaid, który wycofał firmę z giełdy w 2001 r. Do marca 1998 r. Dębowski zachował fotel prezesa.
Dzisiaj twórca Dom-Plastu jest właścicielem i prezesem spółki DIE Inwestycje z siedzibą w Warszawie, handlującej nieruchomościami. Pod koniec 2003 r. spółka kupiła dwa hektary gruntu w centrum Słupska, gdzie zamierza wybudować centrum handlowo-usługowo-rozrywkowe.
- Bardzo się cieszymy, że pan Dębowski nie zapomniał o Słupsku i postanowił zainwestować 80 mln zł właśnie u nas - mówi Marek Sosnowski, rzecznik prezydenta miasta.
Dębowski zasiada również w jury polskiej edycji konkursu Przedsiębiorca Roku organizowanego przez firmę konsultingową Ernst & Young.

Roman Fulneczek, kojarzony jako człowiek, który wykreował duet lekarzy Jamroży - Wieczerzak. W latach 90. był prezesem wielu spółek ubezpieczeniowych: m.in. PZU (1993-1996), Petrusa i Daewoo TU. W 1998 r. doktoryzował się na Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu pracą Strategia marketingowa instytucji ubezpieczeniowej na przykładzie PZU. Rok później został profesorem Wyższej Szkoły Ubezpieczeń i Bankowości w Warszawie. Od 2000 r. wiceprezes Polskiego Towarzystwa Reasekuracji, którym od 1996 r. kieruje Krzysztof Jarmuszczak, inny były prezes PZU.

Zofia Gaber, wieloletnia szefowa Agros Holding, w 1994 r. wprowadzała spółkę na warszawską giełdę. Przedstawicielka starszej generacji menedżerów gwiazd początków transformacji.
Po kryzysie rosyjskim 1998 r. Agros zaczął tracić pozycję na rynku przetwórstwa owocowo-warzywnego. Coraz gorsze były też wyniki finansowe spółki.
Po przejęciu firmy przez francuskiego inwestora Pernod-Ricard w 2000 r. odeszła z firmy.
Do dzisiaj pozostała jednak przewodniczącą rady nadzorczej Agrosu. Udziela się też w Związku Polskiego Przemysłu Handlu i Finansów "Lewiatan", którego celem jest promocja przedsiębiorczości.

Aleksander Janiszewski był jednym z nielicznych dyrektorów generalnych PKP, który znał się na kolei, bo prawie całe życie zawodowe (30 lat) spędził w Centralnym Biurze Projektowo-Badawczym Budownictwa Kolejowego "Kolprojekt". Kiedy odchodził z PKP w 1997 r., firma prawie nie miała długów.
- Po odejściu z dyrekcji PKP przez kilka lat (1998-2003) pracowałem w Zespole Doradców Gospodarczych "Tor", gdzie przygotowywałem różne projekty i ekspertyzy - opowiada Janiszewski. - Jednak w wielu ocenach różniłem się z kolegami i kilka miesięcy temu postanowiłem wrócić do korzeni, czyli do Kolprojektu - dodaje.
Janiszewski jest współautorem projektu połączenia terminalu lotniska Okęcie z linią kolejową, opracował też m.in. koncepcję rewitalizacji Dworca Gdańskiego w Warszawie i szybkiej kolei Warszawa - Łódź.

Janusz Leksztoń był nazywany "polskim Carringtonem" (od nazwiska bohatera serialu Dynastia). Właściciel firmy Elgaz słynął bowiem z wystawnego trybu życia. W 1991 r. Leksztoń znalazł się na 5. miejscu listy stu najbogatszych Polaków tygodnika Wprost. Na jego imperium składały się firmy produkujące piece gazowe, plastikowe okna i drzwi, kopiarnia kaset wideo, profesjonalne studio telewizyjne, a nawet własne linie lotnicze. Elgaz zbankrutował już w 1992 r., a jego właściciel kilka miesięcy później trafił do aresztu oskarżony o wyłudzenie 203 mld starych złotych z Pomorskiego Banku Kredytowego. To wobec Leksztonia Gazeta Wyborcza popełniła jedną ze swych największych gaf, informując o śmierci biznesmena.
Leksztoń podkreśla, że nadal jest właścicielem Elgazu, którym od prawie 12 lat zarządza syndyk. Ponadto jest prezesem (ale nie akcjonariuszem) PHU Image SA, działającego w branży budowlanej. - Spółka nie osiąga zysków z uwagi na poniesione inwestycje i konieczność dochodzenia wielu praw i należności na drodze sądowej - przyznaje Leksztoń. To jednak margines jego działalności. - Jestem członkiem zarządu i rad nadzorczcyh w różnych firmach krajowych i zagranicznych - mówi.
Jeden z jego nowych projektów to Dieta 1000 kalorii, spółka sprzedająca gotowe zestawy posiłków. Na razie działają strona internetowa i linia telefoniczna 0-700 zbierające szczegółowe dane osobowe chętnych. Z firmą nie ma żadnego bezpośredniego kontaktu, a adres siedziby jest nieaktualny.

Adam Loewe był prezesem Browarów Żywiec w latach 1990-1996. Przekształcił firmę z państwowej w spółkę akcyjną i wprowadził na giełdę. Pozyskał dla niej także inwestora strategicznego - Heinekena. Po odejściu z Żywca wydawało się, że zniknął z rynku, ale doradzał i zarządzał w niewielkich browarach: był m.in. wiceprezesem Browarów Strzelec i Browarów Górnośląskich.
Od dwóch lat związany z należącą do Heinekena grupą Brau Union Polska, która jest właścicielem m.in. Browarów Warszawskich Królewskich. Rok temu został wiceprezesem zarządu Brau Union Polska ds. handlu, marketingu i logistyki.

Edward Mier-Jędrzejowicz, człowiek, który wprowadził w Polsce telefony komórkowe, pierwszy szef PTK Centertel (1993-1996). - Po odejściu z firmy miałem roczny zakaz pracy w branży - opowiada. W tym czasie był prezesem i dyrektorem generalnym kanadyjskiego funduszu inwestycyjnego International UNP Holdings i szefem rady nadzorczej spółki Hevelius Management, zarządzającej II NFI. W 1997 r. objął stanowisko dyrektora generalnego ICL Poland. Wspólnie z Sobiesławem Zasadą (w spółce Prima Hotel and Resorts) zakładał w Polsce sieć hoteli Best Western. - Poza wrocławskim hotelem Prima otworzyliśmy jeszcze trzy w sieci Best Western, ale dekoniunktura w branży hotelowej sprawiła, że postanowiłem się wycofać - mówi Mier-Jędrzejowicz.
Od niespełna roku jest wspólnikiem i prezesem spółki TTcomm, zajmującej się satelitarną transmisją danych. - We współpracy z rządem polskim chcemy zapewniać łączność i dostęp do internetu w najbardziej odległych punktach, gdzie nie ma sieci stacjonarnej. Planujemy też rozwinięcie działalności na Ukrainie - zdradza prezes TTcomm.
Mier-Jędrzejowicz działa w Związku Polskich Kawalerów Maltańskich, gdzie jest przewodniczącym delegatury mazowieckiej.

Leonard Praśniewski lubi używać swojego imienia. Założył Bank Komercyjny Leonard. Potem przekształcił go w Bank Powierniczo-Gwarancyjny, którego współwłaścicielem był rosyjski biznesmen Sergiej Gawriłow. Od kilku lat Praśniewski organizuje w stolicy turnieje tenisowe Leonard Maj. Choć nie gości już często na łamach prasy, można go spotkać na salonach (m.in. u Jerzego Urbana). Działa w fundacji Semper Polonia, której celem jest pomoc środowiskom polonijnym na świecie i promowanie Polski. Fundacja powstała w 1997 r. i działa pod patronatem prezydenta Kwaśniewskiego, a kieruje nią Zbigniew Wróbel, szef PKN Orlen.
Praśniewski zasiada w pięcioosobowej radzie Semper Polonii, ale szczegóły działalności objęte są tajemnicą.

Marek Profus od 25 lat jest właścicielem firmy Profus Management. W latach 90. ulubieniec prasy, wymieniany w gronie najzamożniejszych Polaków. Zaczynał w latach 70., otwierając punkty serwisowe Sony i Panasonic. Dekadę lat 80. kończył już jako właściciel sieci ponad 900 sklepów i punktów serwisowych.
Jego firma wciąż mieści się w Intraco I, ale jej profil działalności jest zupełnie inny. Zmienił się też właściciel. Dzisiaj bardzo chroni swoją prywatność. Obecny Profus Management handluje bronią, jest też właścicielem gazet Piłka Nożna i Piłka Nożna Plus.
Od 2001 r. Marek Profus przeprowadza transfery zawodników z Polski, Europy Wschodniej do zachodnich klubów.

Bogdan Spiż zapamiętany został przede wszystkim jako właściciel firmy Legpol z Brzeska, który w 1991 r. zamknął w puszkach piwo Okocim. To były pierwsze piwne puszki na rynku. Legpol działał na tyle prężnie, że jego właściciel już w 1990 r. uzyskał tytuł Menedżer Roku. Kontrakt wygasł w grudniu 1993 r., a o firmie Legpol, która przerzuciła się na produkcję napojów gazowanych, m.in. Sinalco, zrobiło się cicho.
Sam Spiż pozostał wierny piwu. Od czerwca 1992 r. w podziemiach wrocławskiego ratusza prowadzi pierwszy w Polsce minibrowar i restaurację Spiż. W marcu 1996 r. w Miłkowie koło Karpacza otworzył hotel Pałac i restaurację Spiż, pomyślane jako ośrodek konferencyjno-wypoczynkowy. Teraz najłatwiej spotkać go w Katowicach, gdzie w starej fabryce buduje kolejny minibrowar i wielką dyskotekę. Otwarcie jest zaplanowane na wrzesień. - Pan Spiż nie lubi siedzieć w jednym miejscu, interesują go głównie nowe projekty - tłumaczy współpracująca z nim od lat Danuta Kukuła.
Od 1994 r. Bogdan Spiż jest konsulem honorowym Republiki Meksyku.

Janusz Śliwocki w połowie 1991 r. wprowadzał meblowy Swarzędz na parkiet warszawskiej giełdy. Z Lesławem Pagą i prezesami pierwszych notowanych na GPW spółek organizował Klub Emitenta, dzisiaj Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych.
Dzisiaj unika rozgłosu, podkreśla, że nie jest już osobą publiczną. Mówi, że pracę na stanowisku prezesa giełdowej spółki przypłacił dwoma zawałami i operacją serca.
Ale - jak sam przyznaje - ciągnie wilka do lasu, i Śliwocki nadal działa w branży meblarskiej. - Po odejściu ze Swarzędza, gdzie przepracowałem 28 lat, konieczny był rok przerwy i rekonwalescencja - mówi Śliwocki. W 1997 r. wraz z synami otworzył w Poznaniu firmę Euro Mercator, która produkuje ekskluzywne meble m.in. dla znanej belgijskiej firmy N.v. Flamant. Wyroby te trafiają wyłącznie na eksport do krajów Beneluksu i Niemiec.
Śliwocki jest też przewodniczącym rady nadzorczej w giełdowej spółce Wielkopolskie Fabryki Mebli.

Edward Wojtulewicz był głośnym prezesem Impexmetalu, dawnego CHZ-u kontrolującego handel metalami nieżelaznymi (obecnie główne aktywo firmy to udziały Huty Aluminium Konin). Nie chce rozmawiać z dziennikarzami o swoim obecnym biznesie. Ma żal do mediów, że nie ujęły się za nim, kiedy wyprowadzano go z siedziby Impexmetalu pod eskortą ochroniarzy, a potem oskarżono w prokuraturze. Woli pracę z dala od błysku fleszy, które mu towarzyszyły, gdy był dyrektorem, a potem prezesem notowanego na GPW Impexmetalu.
Według naszych ustaleń, jego firma prowadzi interesy handlowe w Europie.

Wielu naszych bohaterów poznało zarówno smak sławy, jak i porażki. Dzisiaj budują swoje zawodowe życie z dala od medialnego zgiełku i nie chcą już gościć na pierwszych stronach gazet. Dostępu do informacji o swoich obecnych zajęciach bronią jak twierdzy.
Nie piszemy o tych, którzy pozostali postaciami publicznymi i z biznesem rozstali się dla polityki. Wieloletni prezes Budimeksu Grzegorz Tuderek jest parlamentarzystą kolejnej już kadencji z ramienia SLD. Polityką zajął się także Mieczysław Mietła, były prezes Okocimia, obecnie senator SLD. Równie miękkie lądowanie zapewniły duże firmy - państwowe lub niegdyś państwowe. Firmą Naftobazy, przechodzącą niekończącą się prywatyzację, kieruje Jerzy Małyska, były prezes CPN. Z kolei w Polimeksie-Cekop na fotelu prezesa zasiada Konrad Jaskóła, niegdyś szef Petrochemii Płock.
Nie piszemy o karierach Marii Wiśniewskiej, byłej prezes Pekao SA, czy Henryki Pieronkiewicz, byłej prezes BPH i PKO BP, a ostatnio wiceprezes Kompanii Węglowej. Mamy bowiem poważne podejrzenia, że brak wiadomości o ich nowych zajęciach jest jedynie chwilowy.