Ogary poszły w świat

Ogary poszły w świat

Dodano:   /  Zmieniono: 
Z roku na rok przybywa psów polskich ras
Dusiołek z Gończaków ma sześć lat. Jest pierwszym interchampionem w swej rasie. Ma na swym koncie tytuł Zwycięzcy Świata, Zwycięzcy Europy i Championa Polski. To również aktor - wystąpił w "Panu Tadeuszu" Andrzeja Wajdy.
- Zainteresowanie ogarami polskimi w kraju wyraźnie się zwiększyło po emisji tego filmu, wcześniej bardziej były poszukiwane za granicą - twierdzi Anna Nowacka, właścicielka Dusiołka i sekretarz Klubu Ogara Polskiego i Gończego. Ogary to psie przytulanki, są zrównoważone i łagodne. Dlatego podobają się na świecie - twierdzą zgodnie ich właściciele.
- Mój ogarek to domator i myśliwy. Często ma skupiony wyraz twarzy, jakby rozwiązywał jakieś niesamowite problemy - śmieje się Anna Walentynowicz, właścicielka trzyletniego Barda z Kiciborza.
- Z roku na rok psów polskich ras przybywa, są coraz liczniej reprezentowane na wystawach. Powstaje też coraz więcej klubów ich miłośników, i to nie tylko w Polsce, lecz także na przykład w Belgii, Finlandii, Niemczech czy USA - wylicza Sabina Palczewska, komisarz zakończonej niedawno Europejskiej Wystawy Psów Rasowych w Poznaniu. Polska reprezentacja na tej wystawie liczyła przeszło 3,6 tys. czworonogów. Najliczniej reprezentowaną rodzimą rasą był polski owczarek nizinny (w skrócie: PON).
- Jest opanowana i bystra, zagania całą rodzinę i wszystkie nasze zwierzaki w jedno wielkie stado - opisuje swoją ośmiomiesięczną Kropkę Viva Maria Soleckyj-Szpunar. Półtora roku temu Krzysztof Honkisz kupił za pośrednictwem Internetu Driadę Inny Świat, gończego polskiego. Przez Internet lub za pośrednictwem Związku Kynologicznego będzie też szukał dla niej narzeczonego. Nie zamieniłby Driady na psa żadnej innej rasy. - Jest nieduża, można ją trzymać w bloku. Nie wymaga szczególnej pielęgnacji. Miesięcznie wydaję na jej utrzymanie około 250 zł. Jedyna ekstrawagancja to kupowanie sprasowanych zajęczych uszu do czyszczenia kamienia nazębnego - mówi Honkisz. - To najpiękniejszy pies na świecie - zapewnia Beata Radzik, wskazując dwuletnią Sentę Sambę Ksenas. - Najbardziej lubi pieszczoty, bieganie i wylegiwanie się na łóżku. Oczkiem w głowie Artura Słowakiewicza jest natomiast Kiki - roczny owczarek podhalański.
Ogary polskie, polskie gończe i PON-y to oprócz chartów polskich i owczarków podhalańskich jedyne rasy o rodzimym rodowodzie. - Są znane nie tylko w kraju, ale i na świecie. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu wszystkie importowano z Polski. Dziś hodowane są również za granicą. Niektóre hodowle PON-ów z Europy Zachodniej mogą się nawet poszczycić tym, że ich psy są bardziej wartościowe niż pochodzące z naszego kraju. Już teraz urodzeni za granicą reprezentanci tej rasy zwyciężają na polskich wystawach psów - wylicza Andrzej Mania, prezes Zarządu Głównego Związku Kynologicznego w Polsce. Podhalany, choć dziś nieliczne, znane są nawet w USA. Lubią je też Holendrzy, a ogary polskie mają klub swych miłośników w Niemczech. Kynolodzy do dziś opowiadają historię owczarka podhalańskiego Harnasia, którego przed trzydziestoma laty kupił na Podhalu pewien Holender. Gdy pies zachowywał się niesfornie, jego właściciel karcił go łamaną polszczyzną z góralskim akcentem: "Harnaś, bydzies ty do licha cicho!". Polecenia odczytywał, rzecz jasna, z kartki, którą dostał od poprzedniego właściciela owczarka.
Największą światową karierę zrobiły jednak PON-y. Znane są nawet w Meksyku. Podbiły prestiżowy brytyjski rynek. Zostały uznane przez angielski związek kynologiczny, a także amerykański Kennel Club. To niewątpliwy sukces. Zwłaszcza że rasa, o której pierwszą wzmiankę w światowej literaturze zamieścili w 1515 r. Anglicy, została przetrzebiona w czasie II wojny światowej.
Polskie owczarki nizinne są najliczniejszą spośród polskich ras hodowanych w kraju. Jerzy Olszewski, wiceprzewodniczący Klubu PON-a w Polsce, szacuje, że działa u nas 200 hodowli psów tej rasy. Przed piętnastoma laty zarejestrowanych było 215 owczarków, dziś ich liczba wzrosła do 1,1 tys. - Ale za granicą jest ich więcej, bo prawie 3 tys. - twierdzi Olszewski i dodaje: - W Niemczech żyje około 900 polskich owczarków nizinnych, w Holandii - ponad tysiąc, a we Francji - 600. Dla porównania, hodowli charta polskiego jest w naszym kraju około 40. Największe z nich wydały ponad 30 miotów. Według przedstawicieli Klubu Charta Polskiego, aktywne są też hodowle psów tej rasy w Finlandii, Norwegii, Niemczech, Francji i Belgii. Chowem ogarów polskich zajmuje się w kraju, jak informują kynolodzy, 30 hodowli (największe wydały 12 miotów), zaś owczarków podhalańskich - 20.
- Nasze rasy zyskały popularność, ponieważ są bardzo zrównoważone, przyjazne i reprezentacyjne - ocenia Sabina Palczewska. - Dwie spośród pięciu polskich ras nie zostały jeszcze zarejestrowane w FCI, czyli Międzynarodowym Związku Kynologicznym - mówi Dorota Witkowska, międzynarodowy sędzia kynologiczny. Trwa opracowywanie wzorca rasy gończego polskiego. Nasz Związek Kynologiczny dopiero w 1983 r. otworzył umożliwiającą ten proces tzw. księgę wstępną. Rejestracja potrwa jeszcze kilka lat. Pierwsze rodowodowe gończe urodziły się w końcu lat osiemdziesiątych. Wprawdzie od 1956 r. psy tej rasy mają pełne rodowody, ale początkowo mylnie zaliczano je do ogarów. Chart polski otrzyma akceptację światowych kynologów i zostanie wpisany do rejestru FCI najprawdopodobniej już w przyszłym roku.
- Chart polski to pies o pewnym charakterze, doskonale stróżujący, który świetnie spisuje się w wyścigach - mówi Izabella Szmurło, wybitny hodowca psów tej rasy w Polsce i sekretarz Klubu Charta Polskiego. - Jako jedna z nielicznych ras chartów potrafi wykonać najwyżej punktowany na wyścigach brasak - czyli złapać sztucznego zająca po uprzednim przekoziołkowaniu - dodaje. To umiejętność nie do pogardzenia, bo wyścigi to przyszłość tych psów. Polowanie z chartami jest w Polsce zabronione, a na ich posiadanie trzeba mieć zezwolenie. Przed 25 laty Szmurło zdecydowała się na hodowlę chartów porwana - jak mówi - patriotyzmem. Przeczytała artykuł o tym, że na wschodnich terenach Polski grozi tym psom zagłada. Pojedyncze charty lub mieszańce przetrwały u chłopów-kłusowników na Kielecczyźnie. Rasę odtworzono dzięki staraniom polskich hodowców. W dawnej Rzeczypospolitej charty ceniono wysoko. Za dobrego psa można było kupić dwa konie. Dziś rodowodowy szczeniak kosztuje niemal 2 tys. zł (za 1,2-3 tys. zł można zaś kupić ogara polskiego, a za 1,5-3 tys. polskiego owczarka nizinnego. Cena zależy od renomy hodowli).
- Chart to pies dla koneserów. Jest wrażliwy i mądry - mówi Izabella Szmurło. Psy hoduje razem z siostrą z miłości do nich, a nie dla zarobku. - Nie jesteśmy handlarzami, lecz hodowcami. Każde krycie jest przemyślane: suki nie rodzą cieczka w cieczkę, jak to bywa u ludzi pragnących zbić na psach fortunę - mówi.
W Niemczech przepisy określają, że hodowca psów musi mieć pokaźny ogród. U nas nie ma takich wymogów. - Można mieć nawet hodowlę dwunastu dogów w jednopokojowym mieszkaniu w bloku - mówi Andrzej Mania. - Niektóre hodowle są zakładane nierozsądnie: ich właściciele rozmnażają zwierzęta wyłącznie dla zarobku, a po wyeksploatowaniu suki pozbywają się jej. Czy w ten sam sposób pies postąpiłby z człowiekiem? - pyta.

Więcej możesz przeczytać w 46/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.