W poszukiwaniu okazji

W poszukiwaniu okazji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Na aukcjach charytatywnych warto zwrócić uwagę na młodych twórców
Znakomite nazwiska, niskie ceny wywoławcze, a przy tym zbożny cel co roku przyciągają wielbicieli sztuki do krakowskiego Centrum Sztuki i Techniki Japońskiej "Manggha".
13 listopada odbędzie się tam już XIII Aukcja Wielkiego Serca. Kolekcjonerzy będą mogli licytować dzieła najznakomitszych twórców współczesnych, m.in.: Magdaleny Abakanowicz, Zdzisława Beksińskiego, Edwarda Dwurnika, Stanisława Fijałkowskiego, Stefana Gierowskiego, Jacka Sienickiego i Teresy Pągowskiej. Dochód zostanie przekazany na rzecz wychowanków Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego im. Jana Matejki w Krakowie.
Dzień później w warszawskim hotelu Holiday odbędzie się siódma aukcja charytatywna na rzecz kwartalnika Exit. I w tym wypadku nie brakuje znakomitych nazwisk: licytowane będą prace Stanisława Fijałkowskiego, Stasysa Eidrigeviciusa, Jarosława Modzelewskiego, Tadeusza Kantora.
Wprawdzie minęły już czasy, gdy na aukcjach charytatywnych można było kupić prace za jedną dziesiątą ceny galeryjnej, jednak wciąż można liczyć na  okazje, zwłaszcza że licytacja zaczyna się od symbolicznej kwoty 100 zł. Nic dziwnego, że większość prac znajduje nabywców.
Na poprzedniej Aukcji Wielkiego Serca sprzedano ponad 200 prac za 240 tys. zł. Najwyższą cenę - 20 tys. zł - uzyskał obraz olejny na płycie pilśniowej O 8 Zdzisława Beksińskiego.
Wysoko wyceniony przez kolekcjonerów został również Ptak na gnieździe Teresy Pągowskiej, za który nowy właściciel zapłacił 11 tys. zł.
- Nie są to ceny okazyjne, jednak nabywcy na pewno nie przepłacili - uważa Janina Górka-Czarnecka, właścicielka krakowskiej
galerii Artemis, która również jest współorganizatorem aukcji charytatywnych. - Aukcja Wielkiego Serca odbywa się od lat, jest bardzo starannie przygotowywana, więc i ceny są coraz wyższe.
- Na każdej aukcji trafiają się jednak okazje, taka jest ich specyfika. Dotyczy to zwłaszcza młodych artystów, którzy nie mają jeszcze cen rynkowych, a także prac, które na rynek trafiają rzadko, np. gwaszy Magdaleny Abakanowicz czy obrazów Zdzisława Beksińskiego - przyznaje Andrzej Starmach, właściciel Gallery Starmach w Krakowie, od lat prowadzący Aukcje Wielkiego Serca.
- W Krakowie aukcji charytatywnych jest sporo, organizowane są praktycznie co miesiąc. Artyści mają bardzo wrażliwe serca i są bardzo hojni. Można więc kupić znakomite prace po atrakcyjnej cenie. Prace Nowosielskiego są bardzo drogie i trudno liczyć na dalszy ich wzrost, jednak zdecydowana większość współczesnych twórców ma jeszcze duży potencjał. Na kupnie ich dzieł z pewnością się nie straci, a szansa na zysk też jest duża - uważa Janina Górka-Czarnecka.
Na ubiegłorocznej aukcji fundacji Exit ceny były niższe niż w Krakowie. Owoc południowy, olej Teresy Pągowskiej, sprzedano za 6,1 tys. zł, Zapisy, akwarelę Jana Tarasina, za 4,3 tys. zł, rysunek Bez tytułu Jacka Sroki za 1,1 tys. zł, Monogram, pastel Franciszka Starowieyskiego za 900 zł. Była to cena dwukrotnie niższa od tej, jaką uzyskują jego grafiki wystawiane na tradycyjnych aukcjach.
- Ceny dyktuje rynek, aukcja krakowska ma wysoką renomę, dlatego na mniejszych aukcjach ceny mogą być niższe. Naszymi klientami są przede wszystkim kolekcjonerzy, którzy nie chcą przepłacać, a ceny są wypadkową stawek z galerii i autorskich, które są zawsze niższe ze względu na brak marż. Gdyby je uśrednić, to nadal możemy mówić o okazjach - twierdzi Jacek Werbanowski z fundacji Exit.
Janina Górka-Czarnecka podkreśla walor edukacyjny aukcji charytatywnych. - Przychodzą nie tylko znawcy, którzy orientują się w cenach rynkowych i licytują do określonej kwoty, ale też całe rodziny, i to często z dziećmi, które są bezinteresowne w swoich gustach i wybierają to, co im się najbardziej podoba. To bardzo piękny zwyczaj i jednocześnie inwestycja posagowa. Cena dzieła rośnie razem z dzieckiem - podkreśla właścicielka Artemis. Zainteresowanym aukcjami charytatywnymi radzi pójść na wystawę, która ją poprzedza. - Można spokojnie obejrzeć wystawione prace i zastanowić się - tłumaczy.
Andrzej Starmach przypomina, że sztuka jest inwestycją, i to niezłą. Warto więc się zainteresować najbliższymi aukcjami charytatywnymi, zawsze można trafić na okazję.