Belka szuka fachowców

Belka szuka fachowców

Dodano:   /  Zmieniono: 
Parlament stanął przed wyborem: albo poprze premiera technokratę i rząd fachowców, który może uratować finanse publiczne, albo szefa rządu popularnego wśród kurczącego się elektoratu SLD i polityków Sojuszu oraz polityczną radę ministrów, która w imię interesów wyborczych nie zgodzi się na poważniejsze cięcia wydatków.
Marek Belka ma miesiąc na stworzenie gabinetu i zdobycie zaufania PSL. Ale może też zakończyć swoją misję już za kilka dni. Wtedy do poskładania rządu zabierze się Józef Oleksy.
W tej chwili wiadomo już niemal na pewno, iż w skład nowego gabinetu wejdą dwie osoby ze starego rządu: szef MSZ Włodzimierz Cimoszewicz i minister obrony Jerzy Szmajdziński. Wydaje się też, że w rządzie Belki znajdzie się wicepremier Jerzy Hausner. - Program naprawy finansów jest niezbędny, ale wszystko zależy od decyzji premiera - stwierdził enigmatycznie prezydent. O tym, czy Jerzy Hausner powinien wejść w skład nowego gabinetu, nie chciał mówić także Leszek Miller. - To sprawa nowego premiera. Szef rządu musi mieć możliwość doboru współpracowników - oświadczył pytany przez BusinessWeek po sobotnim spotkaniu rady krajowej SLD. - Nie ma innego wyjścia. Najlepiej byłoby, żeby plan Hausnera realizował Jerzy Hausner. To oczywiste - dodał jednak Miller.
We wtorek 30 marca Belka powiedział, że chciałby pracować z Hausnerem.
Wszystko wskazuje na to, że w Radzie Ministrów kierowanej przez Marka Belkę rola wicepremiera i ministra gospodarki Jerzego Hausnera może zostać zmniejszona. Jednak zdaniem ekonomistów, nawet odejście Hausnera nie wywoła paniki wśród inwestorów. - Przez rynki finansowe Marek Belka odbierany jest jako fachowiec od ekonomii i gospodarki
- ocenia Marek Zuber, główny analityk TMS. Jego zdaniem, jeśli Belka zostanie wybrany na szefa rządu, złotówka zacznie się umacniać. W połowie maja euro może kosztować mniej niż 4,60 zł, a dolar spaść poniżej 3,80 zł.

Gabinet technokratów
Forsując kandydaturę Belki, prezydent proponuje de facto stworzenie gabinetu fachowców. W skład nowego rządu raczej nie wejdą eksperci związani z Platformą Obywatelską czy Prawem i Sprawiedliwością. Niewykluczone jednak, że pojawią się tam osoby związane ze środowiskiem Unii Wolności lub eksperci bezpartyjni. To dość zręczne posunięcie, które spowoduje, że rząd będzie miał poparcie w parlamencie - przewiduje lewicowy publicysta Janusz Rolicki. To, że prezydent ma takie plany, potwierdza szef Unii Pracy. - Aleksander Kwaśniewski chce powołania gabinetu fachowców. Liczy na to, że Marek Belka stworzy rząd technokratów - oświadczył Marek Pol po wyjściu z rozmowy z prezydentem.
Bezpartyjni eksperci i fachowcy mogą pojawić się przede wszystkim wśród wiceministrów. Nie bez znaczenia pozostaje także osoba samego premiera. Belka dał się poznać jako zwolennik odważnych i zwykle niepopularnych rozwiązań. Zawsze też starał się nie wchodzić w układy polityczne.
Zdaniem analityków, rząd kierowany przez Belkę, nawet bez Hausnera, z pewnością zdecyduje się na kontynuowanie planu restrukturyzacji wydatków. - Niewykluczone, że ten projekt zostanie mocno pogłębiony - przewiduje Zuber.
Ekonomiści są również zgodni, że nowy gabinet przyspieszy prywatyzację. Ich zdaniem, na pierwszy ogień pójdą największe firmy. Nowy minister skarbu - niewykluczone, że do kierowania tym resortem powróci Sławomir Cytrycki lub Wiesław Kaczmarek, mimo że przeszedł do Socjaldemokracji Borowskiego - zdecyduje się przede wszystkim na prywatyzację sektora energetycznego, a więc grupy G-8. Pod koniec roku
zapewne sprywatyzowany zostałoby
PKO BP. - Sądzę, że skarb państwa sprzeda również wszystkie swoje akcje KGHM oraz tzw. wielką chemię - przewiduje Mateusz Szczurek, główny ekonomista ING Banku.
Rząd fachowców - zdaniem analityków - zdecyduje się na gruntowne zmniejszenie administracji. - Mając do wyboru cięcia socjalne lub odchudzenie administracji i likwidację części agencji, Belka wybierze to drugie - przewiduje Zuber. Takie rozwiązanie może jednak być niebezpieczne dla rządu. Likwidując rządowe agencje, premier mógłby bowiem narazić się sporej części polityków.
Nowy rząd będzie musiał także przygotować ustawę o Narodowym Funduszu Zdrowia. Eksperci są zgodni, że Belka zdecyduje się na wprowadzenie przynajmniej częściowej odpłatności za leczenie oraz za recepty. - Ta zasada może nie dotyczyć leczenia poważnych i przewlekłych chorób - uważa Szczurek. Zdaniem analityków, rząd nie ma jednak innego wyboru jak częściowa odpłatność.
Rząd utworzony przez Marka Belkę będzie miał jednak problem z uzyskaniem wotum zaufania w parlamencie. Z tej kandydatury nie są zadowoleni nawet niektórzy politycy Sojuszu. - Marek Belka przede wszystkim kojarzy się z pierwszym okresem władzy SLD, kiedy przekonywaliśmy społeczeństwo do zaciskania pasa podczas walki z dziurą budżetową - ocenia Krzysztof Martens, jeden z liderów SLD. Politycy Sojuszu zdecydowanie wolą, aby szefem rządu został Józef Oleksy.
Gabinet stworzony przez kandydata prezydenta musi uzyskać poparcie połowy posłów obecnych na sali. Dziś wiele wskazuje na to, że Belce nie uda się zebrać odpowiedniej większości. Nawet będąca w koalicji rządowej Unia Pracy stawia warunki. - Nowy rząd musi zagwarantować zerową stawkę podatku PIT dla najbiedniejszych oraz doprowadzić do zwiększenia emerytur z tzw. starego portfela - oświadczył Marek Pol. Według analityków, ten warunek może zostać spełniony. - Unia Pracy musiałaby jednak poprzeć cięcia administracyjne - ocenia Zuber.
Przeciwko rządowi Belki będzie głosowała niemal cała opozycja. - Poparcie Marka Belki przez PSL jest wręcz niemożliwe - twierdzi szef ludowców Janusz Wojciechowski. Przeciwko wszystkim nowym gabinetom będą głosowały: LPR, PiS, PO i Samoobrona. Praktycznie cała opozycja "gra" na wcześniejsze wybory. Języczkiem u wagi okaże się właśnie PSL. Ludowcy muszą zdecydować, czy mają szanse na odzyskanie popularności, pozostając w Sejmie i "flirtując" z rządem, czy powinni opowiedzieć się za wcześniejszymi wy-borami. Wówczas z pewnością zmniejszy się reprezentacja chłopów, ale PSL uratuje się przed zniknięciem ze sceny politycznej. Wiele wskazuje jednak na to, że ludowcy poprą drugiego kandydata na premiera.

Gabinet wyborczy
Jeżeli Belka nie otrzyma wotum zaufania, następnie - zgodnie z konstytucją - największe sejmowe ugrupowanie desygnuje nowego kandydata na premiera. Prawdopodobnie zostanie nim Józef Oleksy. Ten premier będzie potrzebował ekonomisty i w takiej sytuacji niemal na pewno w rządzie znajdzie się Jerzy Hausner. W tym wypadku powstanie gabinet nie fachowców, lecz polityków. Jego skład będzie odzwierciedlał preferencje i oczekiwania popierających go grup posłów i partii. Głównym zadaniem nowego gabinetu może stać się walka o odzyskanie popularności SLD wśród wyborców.
Niewykluczone, że w jego skład wejdą prawie ci sami ludzie, których wybrałby Belka. Rząd nie będzie miał jednak woli politycznej do przeprowadzania nieprzynoszących popularności decyzji związanych z cięciami i oszczędnościami.
- W chwili powoływania takiego rządu złotówka będzie osłabiona i będzie to wynik braku poparcia dla gabinetu Belki - przewiduje Mateusz Szczurek. Jego zdaniem, po powołaniu Oleksego na premiera złoty ponownie się wzmocni, a ceny euro i dolara powoli zaczną się obniżać. Nasza waluta będzie jednak umacniała się zdecydowanie wolniej, niż działoby się to w sytuacji, gdyby powstał rząd fachowców.
Wiele wskazuje na to, że gabinet Józefa Oleksego spowolni prywatyzację. Takiemu rządowi nie uda się także przeprowadzić gruntownego odchudzenia administracji państwowej. - Gabinet ten raczej będzie kontynuował plan Hausnera. Nie sądzę, aby były dokonywane w nim jakieś istotne korekty - przewiduje Zuber.
Natomiast przygotowana przez gabinet Oleksego ustawa o NFZ prawdopodobnie wprowadzi przynajmniej częściową odpłatność za leczenie. - Nie ma wyjścia, trzeba to zrobić - twierdzi Zuber.
Pewne jest jedno. Jakikolwiek rząd by powstał, nie może on przygotować "wyborczego" budżetu. - Jeśli ustawą budżetową będzie się chciało zdobyć wyborców, wówczas dług publiczny przekroczy 60 proc. PKB. Na to nie może sobie pozwolić żaden rząd - twierdzi Mateusz Szczurek z ING Banku Śląskiego.
Zdaniem głównego analityka TMS, budżet przygotowany przez Oleksego niewiele różniłby się od ustawy przygotowanej przez Belkę. - Różnica w wydatkach wyniosłaby od 4 do 7 mld zł. Za Oleksego wydatki byłyby wyższe. - W skali budżetu to nie jest jednak dużo - ocenia Marek Zuber. Inni analitycy są bardziej krytyczni. - To będzie zdecydowanie gorszy budżet, niż mógłby stworzyć rząd Belki - twierdzi Rafał Antczak, analityk z Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych.
Dwie koncepcje rządowe, kilka tygodni rozmów, spotkań i negocjacji. Gospodarka to wytrzyma, ale czy rynki finansowe nie stracą cierpliwości? Na razie osoba Marka Belki została przyjęta dobrze, złoty nieco się wzmocnił, a wyceny giełdowe poszły w górę. Fiasko jego misji zmieni kierunek notowań. Gdyby podobny los spotkał misję Oleksego, wiązałoby się to z ponownymi wyborami i kryzysem na rynkach finansowych.