Bajka o kinie zamienionym w teatr

Bajka o kinie zamienionym w teatr

Dodano:   /  Zmieniono: 
Małe, jednosalowe kina albo znajdą nową formułę działalności, albo przejdą do historii
Nadkomplety na widowni, artyści proszący o udostępnienie sceny to chyba marzenie każdego dyrektora teatru, zwłaszcza w czasach zmniejszonego zainteresowania kulturą. Z takimi przyjemnościami miewa od pół roku do czynienia Mariola Berg, dyrektor Kina-Teatru "Bajka" w centrum Warszawy. - Równo rok temu zapadła decyzja, by istniejące od zawsze w tym miejscu kino przekształcić w ośrodek teatralny - mówi Berg. Po kilkumiesięcznym remoncie powstały: scena o powierzchni 60 mkw., rampa oświetleniowa, kulisy i garderoby. Fotele na 400-miejscowej obecnie widowni wymieniono już wcześniej. 20 września Bajka rozpoczęła nową działalność premierą monodramu Belfer! z Wojciechem Pszoniakiem.
W ciągu trzech miesięcy odbyło się 80 spektakli, które obejrzało ponad 25 tysięcy widzów. - To była ucieczka do przodu - przyznaje Ryszard Sibilski, prezes ITI Film Studio, właściciela i producenta spektakli dla Bajki. - Kino od dłuższego czasu przynosiło straty, a w przyszłości byłoby skazane na śmierć. W budujących się obok Złotych Tarasach znajdzie się Multikino, które pozbawi racji bytu wszystkie mniejsze kina w okolicy. Zresztą i bez tej konkurencji Bajka nie miała przyszłości, bo dni małych, jednosalowych kin są po prostu policzone. Albo zdywersyfikują źródła przychodów, albo zbankrutują - mówi Sibilski. Szef ITI FS podkreśla, że firma wcale nie musiała ratować kina, bo równie dobrze mogłaby tam powstać kolejna restauracja czy klub. Ale uznała, że koncepcja kina-teatru ma duże szanse powodzenia.

Co tydzień premiera
Inauguracyjny Belfer! był próbą przeniesienia do Warszawy modelu funkcjonowania niedużych scen teatralnych w zachodniej Europie, gdzie latami wystawia się tę samą sztukę. Okazało się jednak, że u nas to zbyt długi horyzont czasowy. - Kilkadziesiąt przedstawień wyczyściło zapotrzebowanie - przyznaje Sibilski. - Dlatego trzeba było rozszerzyć ofertę. W tej chwili w Bajce można obejrzeć sztukę teatralną, film, wysłuchać koncertu lub zorganizować konferencję z obsługą multimedialną.
W ciągu pół roku działalności w repertuarze znalazło się osiem spektakli, nie licząc pojedynczych występów. Na przełomie lutego i marca odbyły się trzy premiery, m.in. kultowych Ballad morderców wrocławskiego teatru K2, które zagoszczą tu na dłużej.
- Nie mamy możliwości finansowych i organizacyjnych, aby samodzielnie produkować wszystkie spektakle, i wcale tego nie planowaliśmy - mówi Mariola Berg. - W dużym stopniu działamy jako scena impresaryjna. Zawsze jednak występujemy jako współorganizator, co nie ogranicza się przecież do dystrybucji biletów i wydrukowania plakatów - podkreśla. Na razie nie było dwóch takich samych umów między teatrem a producentem. - Od tego, jakie jest zaangażowanie partnerów w przygotowania, zależy podział zysków - mówi Berg, ale nie podaje żadnych szczegółów. Sprawami finansowymi zajmuje się zresztą ITI Film Studio.
Nie wiadomo, kiedy Bajka zacznie przynosić zyski, ale i Mariola Berg, i Ryszard Sibilski są optymistami. Szef ITI FS uważa nawet, że może to nastąpić nawet w tym roku. - To byłoby możliwe, gdyby średnia sprzedaż biletów przekroczyła 50 proc. - twierdzi. - Musimy mieć interesujący i szeroki repertuar oraz dobrą promocję - podkreśla. Mariola Berg jest ostrożniejsza - jej zdaniem, dochodzenie do rentowności może potrwać nawet trzy lata.

Fama idzie w Świat
Silne uderzenie promocyjne było jedną z przyczyn sukcesu Belfra! - premierę sztuki i otwarcie teatru reklamowano we wszystkich Multikinach w Polsce, informowała o tym telewizja, przede wszystkim TVN. Bajka wykorzystała do maksimum możliwości, jakie daje jej zaplecze medialne grupy ITI.
Intensywna promocja zapewniła scenie spory rozgłos i zwróciła uwagę środowisk artystycznych. Poza tym już w trakcie prac remontowych okazało się, że sala ma znakomitą akustykę, co pozwoliło na organizowanie tam koncertów. Mariusz Adamiak, szef agencji koncertowej Akwarium, stworzył cykl koncertów Jazz w Bajce, podczas których wystąpią ściągnięci z zagranicy wybitni jazzmani. - Do wakacji zaplanowaliśmy cztery występy - mówi Adamiak. - Później zobaczymy, jak się będzie rozwijała współpraca i jakie Bajka zajmie miejsce na kulturalnej mapie Warszawy. Jego zdaniem, sukces nadejdzie, gdy scena stanie się miejscem znanym i modnym, a do tego trzeba dużych pieniędzy i intensywnej promocji. - Jeżeli szefowie Bajki zdają sobie z tego sprawę, wszystko będzie dobrze - uważa.
Intencje Marioli Berg pokrywają się z postulatami Adamiaka, bo opisując swoją wizję teatru, mówi, że ma być to miejsce magiczne i prestiżowe, i do tego zmierzają jej działania. ITI FS ma chyba jednak inną koncepcję tego, jak osiągnąć ten cel, uważa bowiem, że na większe inwestycje przyjdzie czas, gdy Bajka osiągnie stabilizację.
Kino-Teatr "Bajka" na Marszałkowskiej ma się utrzymywać ze sprzedaży biletów, które nie są tanie (25-95 zł). To może być ryzykowne, bo według styczniowych badań CBOS dla Urzędu Miasta Warszawy, zaledwie 1 procent warszawiaków bywa w teatrze częściej niż raz w roku.


Polonia Krystyny Jandy
Aktorka postanowiła stworzyć własny teatr, gdy okazało się, że nie ma w Warszawie miejsca, w którym mogłaby grać. Zdecydowała się na nieczynne kino Polonia przy ul. Marszałkowskiej. W lutym kupiła salę od przedsiębiorstwa Max Film, ale nie zawarła umowy z władzami miasta, które są właścicielem holu. Gdy ją wreszcie podpisze, rozpocznie remont. "Powiem Wam jedno, od momentu zakupu (...) moje życie zamieniło się w koszmar" - pisze Krystyna Janda w dzienniku internetowym i zapowiada krucjatę urzędowo-bankowo- papierkową, z której "nie wie, czy wróci o zdrowych zmysłach".
Sala Polonii kosztowała 1,5 mln zł, ale Max Film rozłożył spłatę należności na raty. Co do holu nic nie jest jeszcze przesądzone. Wiadomo za to, że w remont i wyposażenie trzeba będzie włożyć kolejne
2 mln zł. Same fotele to wydatek rzędu 300 tys. zł.
Janda inwestuje własne pieniądze, wystawiła na sprzedaż dom w Warszawie, szuka partnerów. Założyła fundację, której celem ma być stworzenie i prowadzenie teatru. Dla siebie przewiduje rolę kierownika artystycznego, bo grać mają głównie młodzi aktorzy. Inauguracja działalności była planowana na wrzesień, ale, jak mówi Marta Bartkowska z agencji Grami, bardziej realny jest listopad.