Dolce vita po polsku

Dolce vita po polsku

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dziennikarze lubią pisać o towarach luksusowych, a czytelnicy lubią czytać bajkę o żelaznym wilku. Tymczasem towary z tej grupy to znikomy procent wartości rynku dóbr konsumpcyjnych. BusinessWeek spróbował go oszacować
Willa z basenem, okazała limuzyna, kreacje ze światowych domów mody, wyszukane trunki i wakacje na Mauritiusie - tak mniej więcej przeciętny Polak wyobraża sobie luksus. Listę te można by oczywiście wydłużyć. Pomysłodawcy 50-proc. stawki podatkowej dla najlepiej zarabiających tłumaczyli zatem, że nikomu nie stanie się żadna krzywda, bo pozyskane w ten sposób pieniądze i tak poszłyby na luksusowe zachcianki bogaczy. Ile jednak Polacy naprawdę wydają na dobra luksusowe i co to w ogóle jest?
Wszyscy uczestnicy tego rynku pewni są jednego - towary naprawdę luksusowe stanowią niewielki ułamek procentowy, jeśli nie promilowy, całości oferty. Niektórzy posuwają się nawet dalej: prawdziwy luksus, na światowym poziomie, jeszcze nie jest w Polsce dostępny. Wszystko zależy od definicji. Pewne wspólne cechy da się jednak określić.
Produkt luksusowy musi się charakteryzować wysoką jakością użytych materiałów, precyzyjnym wykonaniem, starannym zaprojektowaniem, unikatowym charakterem. Jeśli spełnia te wszystkie wymogi, opatrzony jest marką poświadczającą te zalety, wówczas z pewnością można nazwać go luksusowym. Jest też oczywiście wielokrotnie droższy od towarów o podobnym przeznaczeniu użytkowym.

Mieszkać wygodnie
NA 108 tys. mieszkań i domów jednorodzinnych oddanych do użytku w 2004 r. ile było luksusowych rezydencji i apartamentów? Zdaniem fachowców, w samej Warszawie kilkadziesiąt, w całym kraju maksimum 200. Tu pojawiają się największe rozbieżności w ocenach już na poziomie definicji. - W powszechnym odbiorze luksusowym apartamentem jest każde mieszkanie, którego cena oscyluje wokół 10 tys. zł za metr kwadratowy - zauważa Paweł Sztejter z firmy Reas Konsulting, badającej trendy na rynku na mieszkaniowym. - Tymczasem jeśli nie spełnia również innych kryteriów, to prawdopodobnie jest tylko drogim mieszkaniem. Zdaniem Pawła Sztejtera, prawdziwie luksusowy apartament powinien się znajdować w niewielkim budynku o znakomitej lokalizacji, czyli w centrum miasta lub w dobrze skomunikowanej z nim dzielnicy, w cichej, ładnej okolicy i w dodatku oferować piękny widok z okna. Najdroższe apartamenty w Warszawie w tej chwili oferuje firma developerska Bouygues Immobilier w budynku przy ul. Dobrej, w sąsiedztwie biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego. - Są to cztery spośród 105 apartamentów, po 16 tys. zł za metr - mówi przedstawiciel firmy Grzegorz Michniewicz. - Dwa już sprzedaliśmy. Wkrótce pojawią się projekty o zupełnie nowym charakterze - na przykład zrewitalizowane kamienice w ścisłym Śródmieściu, gdzie znajdzie się 10-12 apartamentów. Kolejna rewolucja nastąpi po wprowadzeniu podatku katastralnego, kiedy na rynku pojawią się rodzinne wille ze starego Mokotowa czy Żoliborza, zbyt kosztowne w utrzymaniu dla dotychczasowych właścicieli. - Willa w środku miasta to będzie prawdziwy luksus - przewiduje Sztejter.
Na razie wille znajdują się raczej poza miastem. Jednak i tutaj prawdziwie luksusowe rezydencje stanowią kilka procent oferty, a właściciela zmienia zaledwie kilkanaście rocznie. - Najbogatsi Polacy wolą budować swoje rezydencje niż, jak obcokrajowcy, kupować gotowe - twierdzi Andrzej Krzyżanowski, właściciel firmy handlu nieruchomościami w podwarszawskim Konstancinie. - Rezydencja z prawdziwego zdarzenia to co najmniej 500 metrów kwadratowych powierzchni domu, mile widziany jest basen i kort tenisowy, duży hall i duże okna. - Taki dom kosztuje od kilku do kilkunastu milionów dolarów - mówi Krzyżanowski. Praktycznie nie ma chętnych Polaków na zabytkowe pałace.
- Wśród nabywców przeważają inwestorzy zagraniczni - przyznaje Jerzy Kisiel z firmy Pelkom, specjalizujący się w sprzedaży obiektów zabytkowych - i przeważnie lokują w nich ekskluzywne hotele i restauracje. - Przeznaczenie zabytkowego zamku czy pałacu wyłącznie na potrzeby prywatne to pojedyncze przypadki - dodaje Kisiel.
  • Udział luksusu w rynku nieruchomości szacujemy na 0,2-0,3 proc. (liczba mieszkań i domów) i 1,6-2,4 proc. (wartość)

    Jeździć szybko
    Najbogatsi Polacy coraz chętniej sięgają po te środki transportu, które oszczędzają czas i eliminują irytującą konieczność stania w korkach. - W tej chwili na osoby fizyczne zarejestrowanych jest u nas 212 prywatnych samolotów i 9 śmigłowców - mówi Adam Borkowski z Urzędu Lotnictwa Cywilnego. - Do tego dochodzi 295 samolotów i 72 śmigłowce, których właścicielami są firmy, ale ten rejestr obejmuje również podmioty świadczące usługi transportowe - dodaje. Wśród prywatnych statków powietrznych dominują jednostki najmniejsze - cessny różnych typów i AN. Ich ceny zaczynają się od kilkudziesięciu tysięcy euro za maszynę ponaddwudziestoletnią. Trudno to nazwać luksusem.
    Wszystkim, którzy wolą wodę od powietrza, liczne stocznie oferują jachty żaglowe i motorowe, o różnej wielkości i cenie, i gotowe są spełnić najbardziej wyszukane oczekiwania nabywcy. Ale chętnych prawie nie ma. - Polacy raczej kupują jachty za granicą i trzymają je na Morzu Śródziemnym lub Karaibskim - mówi Janusz Zawadowicz z gdańskiej stoczni Y.B.M. - Prawie wszyscy nasi klienci to obcokrajowcy - dodaje. Za duży jacht, długości 20-30 metrów, trzeba zapłacić do 2 mln euro.
    Najbardziej popularnym środkiem transportu pozostaje więc samochód. Ale i w tym wypadku sprzedaż luksusowych limuzyn liczy się na sztuki. Jaguar sprzedał w ubiegłym roku 74 samochody, ale najtańszy można już kupić za 120 tys zł. - My sprzedaliśmy kilka modeli saaba 9.5 - przyznaje Jarosław Kwiecień z General Motors Polska - i to jest stały poziom. Saab kosztuje nieco ponad 260 tys. zł. - Najlepiej sprzedają się samochody w przedziale 200-400 tys. zł - zauważa Maciej Leszczyński z firmy Auto Świat Polska, specjalizującej się w handlu samochodami luksusowymi. - Na mercedesa za milion złotych praktycznie nie ma chętnych, zresztą nie są to auta najmodniejsze. Teraz popularne są suv-y, czyli auta stylizowane na samochody terenowe. Ich sprzedaż liczymy w setkach sztuk - mówi Leszczyński. Nadal jest wielu chętnych na porsche cayenne, za które trzeba zapłacić do pół miliona złotych.
  • Udział luksusu w rynku motoryzacyjnym szacujemy na 0,1-0,2 proc. (liczba samochodów) i 0,6-1,2 proc. (wartość)

    Wypoczywać oryginalnie
    Polscy milionerzy raczej nie korzystają ze standardowych ofert biur podróży. - Jeżeli nawet korzystają z ich pomocy, to po to, aby przygotowały dla nich program indywidualny - twierdzi Anna Kwiatkowska, autorka telewizyjnego programu Podróżnik. - Ich partnerami są ekskluzywne agencje turystyczne działające w wybranym miejscu odpoczynku. To one proponują wille z basenem i kompletem służby, zapewniają atrakcje na miejscu, w razie potrzeby organizując także dojazd. Wynajęcie takiej willi np. przy plaży w Kenii kosztuje 5 tys. dolarów za dobę.
    Dla bogatych amatorów mocniejszych wrażeń jest np. safari w Afryce. - Z naszej oferty korzysta regularnie ok. 40 osób rocznie - mówi Paweł Kardasz z firmy Bunduki Safaris. Trzytygodniowa wyprawa do Tanzanii (tyle czasu trzeba poświęcić, aby dostać zgodę na odstrzał np. lwa) kosztuje 40-45 tys. dolarów - mówi Kardasz. - Ale jest to safari a` la Hemingway - z luksusowymi namiotami, służbą, opieką zawodowych myśliwych i oczywiście pozwoleniami na odstrzał wybranej zwierzyny.
    Zwolennicy spokojniejszego wypoczynku mogą wybrać się na rejs po Morzu Karaibskim. Kołobrzeska firma GlobTourist oferuje jachty ze skiperem i kucharzem za mniej więcej 60 tys. zł za dwa tygodnie. Na jachcie zmieści się osiem osób. - To nowa oferta - mówi Piotr Banach, szef GlobTouristu - ale są już pierwsi chętni.
  • Udział wyjazdów luksusowych w rynku turystycznym szacujemy na 0,001-0,002 proc. (liczba uczestników) i ok. 0,2 proc. (wartość)

    Wyglądać modnie
    Największe Światowe domy mody nie otworzyły do tej pory firmowych butików w Polsce. Do wyjątków należą Ermenegildo Zegna i Hugo Boss oraz Versace z konfekcją damską i męską. Ale to, co sprzedają, to nie jest haute couture. Garnitury od Zegny zaczynają się od 4 tys. zł za gotowe ubranie, Bossa można kupić nawet nieco taniej. W porównaniu z kreacjami wielkich krawców, po kilkaset tysięcy dolarów, to oczywiście żadna kwota, ale tych w Polsce po prostu nie ma. Chętnym pozostają zakupy w Paryżu, Mediolanie czy Nowym Jorku albo kreacje polskich projektantów, na które trzeba przeznaczyć co najmniej kilkanaście tysięcy złotych.
  • Udział haute couture w rynku odzieży - 0 proc. (brak możliwości kupienia)

    Niewiele lepiej jest z biżuterią - najbardziej renomowanych światowych firm w Polsce nie ma. Wyjątkiem jest firma Piaget, której wyroby można kupić w warszawskim La Boutique Suisse. Charakterystyczna obrączka wysadzana brylantami kosztuje ok. 100 tys. zł. - W sklepie mamy ok. 20 sztuk biżuterii tej firmy, ale podstawą sprzedaży jest katalog - mówi kierowniczka sklepu Joanna Nowosadzka. - W ciągu roku jest kilkanaście zamówień.
    Trochę inaczej jest z zegarkami, które stanowią podstawę sprzedaży butiku. Sklep oferuje czasomierze takich firm, jak Patek Philippe, Omega, Hermes, Longines czy Audemars Piguet. Te ostatnie są najdroższe - mogą kosztować nawet kilkaset tysięcy złotych, w zależności od wybranego mechanizmu. - To właśnie precyzja mechanizmu, a nie, jak mogłoby się wydawać, złoto i brylanty na kopercie, decyduje o cenie zegarka - podkreśla Nowosadzka. - Te najdroższe są akurat stalowe i mają skórzane paski. Tych najbardziej ekskluzywnych sprzedaje się 50-60 sztuk rocznie i jest to stały poziom od lat.
    Swego rodzaju biżuterią jest również wieczne pióro. - Najbardziej luksusowe, a więc i najbardziej pożądane, są oczywiście wszelkie wersje limitowane wszystkich marek - wyjaśnia Joanna Borek z firmy Bazarnik, niekwestionowanego lidera w tej dziedzinie. Najdroższe obecnie pióro u Bazarnika to Presidential Parkera - kosztuje 45 tys. zł i do tej pory w Polsce znalazło się dla niego dwóch nabywców. W sklepie nie ma wielkiego ruchu - tych najbardziej ekskluzywnych piór sprzedaje się czasami dwa na miesiąc, czasami jedno na trzy miesiące.
  • Udział towarów luksusowych w rynku biżuterii, zegarków i wiecznych piór szacujemy wartościowo na nie więcej niż 2 proc.

    Jeść wyszukanie
    Dystrybutorzy win, koniaków i whisky nie narzekają wprawdzie na spadek przychodów, ale zawdzięczają to raczej ogólnemu wzrostowi spożycia win. - Zainteresowanie bardzo drogimi winami wyraźnie spada - mówi Piotr Więcławski, dyrektor handlowy Piwnicy Wybornych Win. - Dotyczy to oczywiście sprzedaży bezpośredniej, czyli do prywatnych piwniczek, bo gastronomia jest coraz lepszym odbiorcą. Ale i tak tzw. wina kategoryzowane stanowią 3-4 proc. ogółu sprzedaży win gronowych. Zdaniem Więcławskiego, dotychczasowi klienci o wiele częściej podróżują i robią zakupy bezpośrednio u producentów.
    - Najdroższe w naszej piwnicy jest Cha^teau Petrus, w cenie 3,5-4,5 tys. zł za butelkę, zależnie od rocznika. Mamy go 20-30 butelek, przeważnie dla ekskluzywnych restauracji. Więcej nie opłaca się trzymać - przyznaje Więcławski. Podobnie wygląda sytuacja z luksusową whisky. - Najdroższa, jaką mamy, to Macallan Single Malt za 20 tys. butelka, ale nikt jeszcze jej nie kupił. Nie ma też popytu na koniaki. Chętniej natomiast kupuje się cygara, również te najdroższe w cenie 70-90 zł za sztukę.
    Najbardziej wykwintne zakąski, jakimi są owoce morza - homary czy ostrygi - nie mają wielu miłośników. W sklepie La Maree w Warszawie sprzedaje się czasem kilkadziesiąt sztuk ostryg dziennie (30 zł za kilogram), od czasu do czasu homara (ok. 80 zł za sztukę). Kawior z bieługi - 360 zł za 13-gramowy słoiczek - też znajduje niewielu nabywców.
  • Udział towarów luksusowych w rynku żywności ze względu na jego wielkość (ok. 125 mld złotych) nie daje się oszacować, to mniej niż ułamek promila

    Lista dóbr luksusowych zmienia się z roku na rok. O przynależności do kategorii towarów luksusowych coraz mniej świadczy jakość czy nawet cena, a coraz bardziej niemożność zakupu, mimo posiadania pieniędzy. Tak może być w wypadku jaguara XJ super V8 portfolio. I wcale nie dlatego, że ma kosztować 160 tys. euro, ale że w Polsce będzie osiągalny tylko jeden.