Lewandowski znów stanie przed sądem

Lewandowski znów stanie przed sądem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Były minister przekształceń własnościowych Janusz Lewandowski ponownie stanie przed sądem w procesie dotyczącym nieprawidłowości w prywatyzacji dwóch krakowskich spółek Skarbu Państwa na początku lat 90.
We wtorek Sąd Okręgowy w Krakowie w wydziale odwoławczym uchylił wyrok uniewinniający byłego ministra, jaki zapadł w tej sprawie przed Sądem Rejonowym dla Krakowa Śródmieścia w marcu 2005 roku. Wobec trzech innych oskarżonych w tej sprawie wyrok uniewinniający utrzymał.

Sąd odwoławczy podzielił argumenty wniesione przez prokuraturę, że uzasadnienie wyroku sądu pierwszej instancji zawiera lakoniczną argumentację, pomija istotne dowody bez podania przyczyny i nie zawiera koniecznej analizy prawnej. Nie pozwala to na ocenę prawidłowości wyroku, dlatego wyrok powinien zostać uchylony, a  sprawa ponownie zbadana przez sąd.

Oprócz Lewandowskiego oskarżonymi w tej sprawie byli krakowscy przedsiębiorcy uczestniczący w tych prywatyzacjach: Andrzej G. i  Henryk K. oraz były urzędnik Ministerstwa Przekształceń Własnościowych Tomasz G., którym prokuratura zarzucała poświadczenie nieprawdy w dokumentach, co umożliwiło m.in. skorzystanie z prawa pierwokupu dalszych akcji spółek.

Sąd odwoławczy utrzymał w mocy wyrok uniewinniający w ich sprawie uznając, iż podpisując antydatowane dokumenty, na podstawie których skorzystali z prawa pierwokupu, nie byli funkcjonariuszami publicznymi, zaś same dokumenty stanowiły jedynie umowę cywilnoprawną, tj. nie miały charakteru prawnego. W tej części wyrok jest prawomocny.

Prokuratura zarzuciła Lewandowskiemu, że jakominister przekształceń własnościowych działał na szkodę interesu publicznego i prywatnego, przekraczając uprawnienia i nie dopełniając obowiązków przy prywatyzacji na początku lat 90. dwóch krakowskich spółek Skarbu Państwa: Techmy i KrakChemii.

Chodziło m.in. o pomijanie korzystniejszych ofert, poświadczenie nieprawdy w antydatowanym dokumencie, wyrażenie zgody na sprzedaż akcji pomimo upływu terminu, przyjęcie zaniżonej stopy kredytu refinansowego, nienaliczanie odsetek karnych i doprowadzenie do  stworzenia mechanizmu samofinansowania zakupu spółki poprzez przejęcie przez nabywców dywidendy i spłacanie należności w  ratach. Szkody tak wyrządzone oszacowano w akcie oskarżenia na 2 mln 389 tys. zł.

Akt oskarżenia w tej sprawie powstał w styczniu 1997 r. Sprawę przekazano wtedy do Warszawy i tam przeleżała trzy lata, po czym odesłano ją do Krakowa z uwagi na przeciążenie warszawskiego sądu. We wrześniu 2000 r. Sąd Okręgowy w Krakowie prawomocnie umorzył postępowanie przeciwko Lewandowskiemu, ponieważ chronił go  immunitet poselski.

Prokuratura ponownie podjęła postępowanie po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego z listopada 2001 roku, który potwierdził, że można kontynuować sprawy karne przeciw parlamentarzystom, wszczęte przed uzyskaniem przez nich immunitetu. Prokuratura powtórnie wniosła akt oskarżenia 5 marca 2002 roku, a proces rozpoczął się w  kwietniu 2003 r. Żaden z oskarżonych nie przyznał się do winy. W  marcu 2005 r. wszyscy zostali uniewinnieni. Od wyroku odwołała się prokuratura.

Janusz Lewandowski nie przybył we wtorek do sądu. Tydzień temu na  rozprawie odwoławczej ponownie nie przyznał się do winy. "W  sprawie jestem oskarżony już 12 lat, co nie ułatwia mi funkcjonowania w sferze publicznej, a wielokrotnie naraża mnie na  publiczne upokorzenia, jak wysłuchiwanie oskarżeń, które są nieprawdziwe i krzywdzące" - mówił były minister.

Jego zdaniem, prywatyzacje krakowskich spółek były częścią szerokiego planu prywatyzacji przedsiębiorstw z udziałem polskich przedsiębiorców, którzy nie dysponowali odpowiednim kapitałem do  udziału w prywatyzacji i nie traktowali państwa jako partnera biznesowego. I były to prywatyzacje udane.

Podobnie mówił po wyroku uniewinniony od zarzutów współwłaściciel "KrakChemii", noszącej obecnie nazwę "Alma", Henryk Kuśnierz. "Sprawa wyrządziła wielką szkodę polskiej racji stanu. To była pierwsza polska prywatyzacja i ja uważam, że wyjątkowo udana. Polak kupił polską firmę i ją wspaniale rozwinął. W tej chwili ta  firma jest około 50 razy większa niż wtedy, gdy ją kupowałem, zatrudniam kilka razy więcej ludzi" - powiedział. Według niego, "od tego czasu każdy minister bał się sprzedać firmę Polakowi, lepiej było ją sprzedać za granicę". "Dlatego mamy m.in. to, że  hipermarkety są prawie w 100 procentach w obcych rękach. A ja stworzyłem z KrakChemii pierwszy hipermarket w Krakowie" - dodał.

Janusz Lewandowski, obecnie eurodeputowany z listy PO, był ministrem przekształceń własnościowych w rządach Jana Krzysztofa Bieleckiego (styczeń-grudzień 1991) i Hanny Suchockiej (lipiec 1992-październik 1993).

ss, pap