Niezabitowska: nie byłam "Nowakiem"

Niezabitowska: nie byłam "Nowakiem"

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Nigdy nie byłam tajnym współpracownikiem SB", a do grudnia 2004 r. nie wiedziałam, że jestem zarejestrowana jako TW "Nowak" - powiedziała przed kolejną rozprawą lustracyjną b. rzecznik rządu Małgorzata Niezabitowska.
"Dowiedziałam się o tym, że jestem zarejestrowana wtedy, gdy to ujawniłam, czyli w grudniu 2004 r. Nie miałam o tym najmniejszego pojęcia. Gdybym wiedziała, to wcześniej wystąpiłabym o autolustrację" - powiedziała rzeczniczka rządu Tadeusza Mazowieckiego. Podkreśliła, że z funkcjonariuszami SB miała kontakt w stanie wojennym tylko raz - gdy zatrzymali ją i przesłuchiwali funkcjonariusze MSW. "Nigdy nie wiedziałam, że cokolwiek z tego, co się działo poza przesłuchaniem, zostało zrobione" - mówiła.

"Dlatego jest autolustracja, że zostałam zarejestrowana. Gdybym była zarejestrowana jako osoba poszkodowana, jak powinnam być, bo - co zostało przyznane - byłam inwigilowana cały czas - to nie byłoby autolustracji" - dodała.

W grudniu 2004 r. Niezabitowska sama ujawniła w prasie, że z jej akt w Instytucie Pamięci Narodowej wynika, iż na początku lat 80. była agentem SB, oświadczając, że nie jest to zgodne z prawdą.

Podczas piątkowej rozprawy za zamkniętymi drzwiami zeznania kontynuuje b. funkcjonariusz SB Robert Grzelak, który miał być oficerem prowadzącym Niezabitowskiej. To jego raporty z rozmów z tajnym współpracownikiem "Nowak" znajdują się w teczce Niezabitowskiej. Pytany po poprzedniej rozprawie, czy w stanie wojennym był tym oficerem, powiedział tylko, że "prasa tak pisze".

W IPN zachował się mikrofilm materiałów SB o Niezabitowskiej oraz ich kserokopia. Wśród nich jest m.in. dokument o okolicznościach pozyskania Niezabitowskiej do współpracy z 15 i 16 grudnia 1981 r. oraz notatki Grzelaka z kilkunastu spotkań z przyszłą rzecznik. Według kartoteki SB, współpraca miała zostać podjęta 15 grudnia 1981 r., a rozwiązana - 4 grudnia 1985 r. Nie ma natomiast ani typowego zobowiązania do współpracy, ani pokwitowań odbioru pieniędzy; brak także własnoręcznie pisanych meldunków.

Akta te IPN udostępnił dziennikarzom, w grudniu 2004 r. Po ich upublicznieniu Niezabitowska Oświadczyła, że mikrofilmy i kserokopie są niewiarygodne, łatwe do sfałszowania i wystąpiła do IPN o uznanie jej za pokrzywdzoną. Jednocześnie mówiła, że w grudniu 1981 r. "pogubiła się w sytuacji"; była sama, z małym dzieckiem i chorym ojcem, którym chciała się opiekować, a SB przetrzymywała ją przez wiele godzin.

Kiedy w styczniu 2005 r. IPN odmówił przyznania jej statusu pokrzywdzonej, Niezabitowska złożyła do sądu wniosek o autolustrację. Proces rozpoczął się w maju, lecz od października do stycznia sąd przerwał go z powodu jej choroby. Na kolejnych rozprawach mają być przesłuchiwani b. funkcjonariusze SB - przełożeni Roberta Grzelaka z tamtych lat.

em, pap