Od kilku dni pojawiały się w mediach pogłoski o możliwym odejściu szefa MSZ. On sam zapytany w poniedziałek, czy złożył rezygnację, przyznał, że "miał skłonność posłużenia się piórem i na tym skończy swą odpowiedź".
W środę szef dyplomacji podkreślił jednak, że "ostatnio odbył bardzo wiele rozmów z panem prezydentem, premierem i odpowiedzi, jakie uzyskał na swoje pytania, skłoniły go do pozostania w rządzie".
Meller pytany, jakie problemy powodowały, że chciał odejść z rządu, powiedział: "skoro zostaję, to znaczy, że te wątpliwości przestały mieć znaczenie i, jak powiedziałem, to, co usłyszałem w odpowiedzi na moje pytania, spowodowało, że zostaję".
Poinformował, że otrzymał zapewnienie, że zostanie powołany w skład Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Pytany, czy brak zaproszenia do RBN był jednym z powodów jego ewentualnej dymisji, powiedział: "Zachwycony nie byłem (...), ale to nie był na pewno główny powód".
Meller pytany, czy przesłanką do odejścia z rządu były dla niego pogłoski o tym, że resort spraw zagranicznych może objąć eurodeputowany PO Jacek Saryusz-Wolski, odparł: "Premier powiedział, że nie zwracał się nigdy z taką propozycją do eurodeputowanego Jacka Saryusz-Wolskiego".
Szef resortu spraw zagranicznych powiedział, że nie zgadza się z zarzutami, że polska polityka zagraniczna jest prowadzona przede wszystkim przez premiera. "Nie zgadzam się z tym (...), ponieważ polityka europejska w istocie dokonuje się we współpracy premiera ze mną" - powiedział.
ss, pap