Więzienny marketing

Więzienny marketing

Dodano:   /  Zmieniono: 
Darmową reklamę zrobili Irvingowi austriaccy sędziowie.
Żaden zdrowo myślący człowiek nie ma wątpliwości, że głoszone przez Davida Irvinga poglądy to bzdura. Jednak czym innym jest opowiadać bzdury, a czym innym wsadzać za nie ludzi do więzienia. Tym bardziej aż na trzy lata i to bez "zawiasów". Warto zauważyć, że w Polsce za potrącenie człowieka po pijanemu była posłanka Renata Szynalska została ostatnio skazana tylko na dwa lata i to w zawieszeniu. Austriacy tłumaczą się, że muszą utrzymywać tak restrykcyjne prawo ze względu na swoją historię i fakt, że ideologia nazizmu narodziła się właśnie w tym kraju. Od zakończenia drugiej wojny światowej minęło jednak 60 lat i to, co mogło znajdować uzasadnienie w latach 40. ubiegłego wieku, kiedy groźba odrodzenia nazizmu była realna, w XXI stuleciu jest po prostu niepotrzebnym ograniczeniem wolności słowa.

W demokratycznym państwie prawa, w którym istnieje wolna prasa, ludzie tacy jak Irving nie mają szansy na uzyskanie rozgłosu. Absurdalne tezy nie poparte żadnymi faktami są ignorowane przez większość obywateli, a o ich autorach szybko się zapomina. Tymczasem skazując Irvinga na tak nieproporcjonalną do jego przewinienia karę, austriaccy sędziowie tylko zrobili jego publikacjom darmową reklamę. Z pewnością wiele osób kupi jego książki tylko po to, by przekonać się, za co trafił na trzy lata za kraty.

Aleksander Piński