PO i PiS za komisją ds. inwigilacji dziennikarzy

PO i PiS za komisją ds. inwigilacji dziennikarzy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zarówno Platforma Obywatelska, jak i Prawo i Sprawiedliwość planują zgłosić wniosek o powołanie komisji śledczej ds. inwigilacji dziennikarzy.
Wniosek PO o powołanie komisji śledczej w sprawie domniemanej inwigilacji dziennikarzy "Rzeczpospolitej" powinien najpóźniej w piątek trafić do Sejmu - poinformował na konferencji prasowej w Radomiu lider partii Donald Tusk.

Tusk powiedział, że dziennikarze mają prawo i obowiązek śledzić władzę, patrzeć jej na ręce i zdobywać informacje wszystkimi dostępnymi metodami. Podkreślił, że władza nie powinna wtrącać się w to, co robią dziennikarze, a już na pewno nie może ich śledzić.

"Dlatego po pojawieniu się bardzo wiarygodnej informacji, że  najwyżsi urzędnicy państwowi zdecydowali się na inwigilację dziennikarzy, musimy to sprawdzić; także w interesie tych urzędników, żeby to domniemanie nie legło na nich cieniem" -  stwierdził Tusk.

Według niego, paradoks polega na tym, że być może mieliśmy do  czynienia z zamachem na wolne media przez ludzi, którzy dzisiaj głośno deklarują, że w Polsce wolnych mediów nie ma. Zdaniem Tuska, jeśli ktoś narusza niezależność mediów od władzy wykonawczej, ten uderza w sam rdzeń demokracji.

"Jeśli dzisiaj władza chce dyscyplinować dziennikarzy, to znaczy, że idzie bardziej w stronę białoruskich pomysłów niż w stronę klasycznej zachodniej demokracji (...). U nas władza pokazuje wyraźnie, że także ma takie zakusy i ta komisja ma być sposobem, żeby temu przeciwdziałać. To nie jest sprawa dwojga dziennikarzy 'Rzeczpospolitej'. To jest sprawa fundamentalna dla Polski" -  dodał Tusk.

Przypomniał, że poparcie dla wniosku PO zadeklarowali: prezydent Lech Kaczyński, liderzy Samoobrony i SLD. Lider PO wyraził nadzieję, że również posłowie PiS zrozumieją, że ta komisja może być końcem "głupiej wojny z mediami, którą wytoczył Jarosław Kaczyński, a także może wyjaśnić, na ile media bywają pętane, szantażowane, czy śledzone przez władze".

"Uważam, że to PiS jest najbardziej zainteresowane tym, żeby tę  sprawę wyjaśnić do końca, niezależnie jak ona będzie bolesna dla polityków, czy dla dziennikarzy. Natomiast jest próba pokazania tego problemu poprzez odwracanie kota ogonem. Dziś PiS chce de facto stworzyć komisję, która ma pokazać, że źródłem zła są dziennikarze" -  stwierdził Tusk.

W czwartek wieczorem klub PiS złożył w Sejmie projekt uchwały w sprawie powołania komisji śledczej "do zbadania naruszeń wolności słowa, mediów i dziennikarzy oraz prawa społeczeństwa do rzetelnej informacji w latach 1990-2006".

Według niego, w ciągu ostatnich szesnastu lat służby specjalne wywierały wpływ na środowisko dziennikarzy. Obecny na konferencji poseł Jacek Kurski dodał, że komisja, której chce PiS, jest odpowiedzią na "patologiczne zjawiska w polskich mediach i wokół nich" i powinna zbadać "przesłanki zainteresowania organów ścigania dziennikarzami".

W projekcie uchwały w sprawie powołania komisji podkreślono, że  do zakresu jej działań należałoby m.in. "wyjaśnienie okoliczności inspirowania przez służby specjalne przekazów medialnych naruszających ład demokratyczny, ze szczególnym uwzględnieniem udziału niektórych mediów w sprawie tzw. inwigilacji prawicy, rozbijania legalnych stronnictw politycznych oraz odwołania" rządów: Jana Olszewskiego w 1992 roku, Waldemara Pawlaka w 1995 roku, Józefa Oleksego na przełomie lat 1995/96 oraz tzw. sprawy Anny Jaruckiej w roku 2005. Jak napisano w uzasadnieniu, sprawa Jaruckiej miała na celu wyeliminowanie Włodzimierza Cimoszewicza z  wyborów prezydenckich w 2005 roku.

Komisja miałaby też zbadać zasadność i zgodność z prawem podejmowanych przez organa sprawiedliwości postępowań z udziałem dziennikarzy, zbadać procedury wpływania przez służby specjalne na  środowisko dziennikarskie oraz werbowania agentury spośród dziennikarzy, ocenić "skalę i zasadność zwalniania dziennikarzy za  poglądy polityczne przez wydawców i redaktorów naczelnych oraz  stosowania świadomej dezinformacji".

Do zadań komisji należałoby też "sprawdzenie związków 'wielkiego biznesu', grup lobbingowych, jak również 'aferzystów' i  przestępców ze źródłami finansowania mediów oraz ich wpływu na  ukazujące się w mediach przekazy". Komisja miałaby też zbadać "zasadność wydatków spółek Skarbu Państwa na usługi doradcze, konsultingowe, firmy PR-owskie oraz kontrakty reklamowe i ocenić ich zgodność z interesem społecznym".

Jak powiedział Gosiewski, te wszystkie sprawy "wymagają pełnego wyjaśnienia po to, by zwiększyć dostęp społeczeństwa do rzetelnej informacji". W uzasadnieniu projektu napisano m.in., że na dziennikarzy wywierana jest nieustanna presja. "Właściciele mediów żądają od nich pełnej dyspozycyjności, graniczącej ze  służalczością. Komisja winna zbadać wyrzucania z pracy dziennikarzy przez wydawców za poglądy oraz pozbawienie ich premii czy możliwości awansu" - czytamy.

Projektodawcy, czytamy w uzasadnieniu, uważają, że "obywatele mają prawo znać źródła finansowania mediów, ich powiązania z  biznesem, grupami nacisku i ośrodkami lobbingowymi". W związku z  tym, komisja "prześwietli" sposoby i kanały finansowania mediów".

Gosiewski zapowiedział, że kwestia powołania komisji zostanie omówiona z partnerami paktu stabilizacyjnego (LPR i Samoobroną). "Myślę, że deklaracje liderów LPR i Samoobrony szły w kierunku wyjaśnienia tych spraw" - zaznaczył.

Kurski podkreślił, że z komisji "nie ma co robić jednodniowego fajerwerku". Jak dodał, "chodzi o rzeczywistą ochronę polskiego świata dziennikarskiego przed bardzo zmasowanym atakiem i pokusą ze strony służb specjalnych". Według Gosiewskiego, komisja będzie pracować około roku - półtora.

Nie wiadomo jeszcze, kto z ramienia PiS zasiądzie w ewentualnej komisji. "Jeszcze nie podjęliśmy decyzji" - powiedział Gosiewski. Kurski pytany, czy chciałby zasiąść w takiej komisji odparł: "Jestem tak zdyscyplinowanym członkiem PiS, że co partia każe, to  zrobię".

Szef klubu PiS wyraził nadzieję, że projekt uchwały w sprawie powołania proponowanej przez PiS komisji poprze PO. W środę Platforma podjęła decyzję o złożeniu wniosku o powołanie komisji śledczej w  sprawie domniemanej inwigilacji dziennikarzy Rzeczpospolitej" w 2001 r.

W ocenie Kurskiego, różnica między projektem PiS a PO polega na tym, że Platforma "chce badać jedno drzewo, my chcemy badać cały las".

Gosiewski poinformował też, że jego ugrupowanie planuje także złożenie wniosku o powołanie innej komisji śledczej - "do zbadania nieprawidłowości wynikających z naruszeń prawa interesów Skarbu Państwa w procesie prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych związanych z działalnością Narodowych Funduszy Inwestycyjnych w  ramach powszechnej prywatyzacji oraz skutków z tego tytułu dla  Skarbu Państwa".

Sprawa komisji śledczej ds. inwigilacji dziennikarzy pojawiła się po tym, jak "Newsweek" opisał akta śledztwa sprzed pięciu lat, wszczętego na polecenie ówczesnego prokuratora krajowego Zbigniewa Wassermanna i ministra sprawiedliwości L. Kaczyńskiego. Według tygodnika, "kazali oni tropić dziennikarzy 'Rzeczpospolitej'" Annę Marszałek i Bertolda Kittela. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, komentując w poniedziałek publikację "Newsweeka", mówił, że śledztwo z 2001 roku dotyczyło nie mediów, ale służb specjalnych, które chciały wtedy przez media dyskredytować wysokich urzędników państwa.

pap, ss, ab