Gra o rynek

Dodano:   /  Zmieniono: 
Biorąc udział w prywatyzacji Pekao włoskie UniCredito zobowiązało się, że nie przejmie w Polsce do 2009 r. żadnego banku. Dążąc do połączenia BPH z Pekao SA Włosi zwyczajnie zamierzają nie dotrzymać umowy.
Na zwołanej dzisiaj konferencji prasowej politycy PiS (m.in. Artur Zawisza) wreszcie sięgnęli po sensowne argumenty przeciwko fuzji. Zamiast opowiadania socjalistycznych bajek o konieczności ochrony miejsc pracy (fuzja pociągnęłaby za sobą zwolnienia) usłyszeliśmy, że rząd nie chce w Polsce tworzenia oligopolu bankowego. To wystarczający argument, aby nie zgadzać się na tą fuzję.

Zapis o tym, że nabywca akcji Pekao do 2009 r. nie może w Polsce kupić innego banku został uwzględniony w cenie akcji. Dzisiaj Włosi zwyczajnie chcą złamać umowę wykorzystując do tego międzynarodowe naciski. Stanowisko Komisji Europejskiej straszącej nas pozwami do sądów za rzekome blokowanie przepływu kapitału zagranicznego jest wręcz śmieszne. Tak jak w Unii Europejskiej obowiązuje swobodny przepływ kapitału, tak również obowiązuje swoboda zawierania umów. Włosi dobrowolnie poddali się ograniczeniom, a dzięki temu korzystnie kupili bank. Gdyby nie to ograniczenia skarb państwa otrzymałby za akcje Pekao znacznie więcej. Tak więc te ograniczenia są integralną częścią umowy sprzedaży nadal obowiązują.

Trudne do zrozumienia jest zachowanie szefa Komisji Nadzoru Bankowego, prezesa NBP Leszka Balcerowicza, który uznając racje Włochów wykluczył z obrad wiceministra Cezarego Mecha (za rzekomą stronniczość). Nawet gorąca zwolenniczka Balcerowicza wicepremier Zyta Gilowska uznała, że było to działanie bezprawne. Mech prezentował bowiem stanowisko ministerstwa finansów, a nie własną opinię. W tej sytuacji prezesowi NBP będzie trudno przekonująco odpowiedzieć na zarzuty posłów PiS, że jeżeli ktoś tu jest nieobiektywny, to na pewno nie jest nim wiceminister Mech.

Jan Piński