Piskorski: nie mam powiązań z przestępcami

Piskorski: nie mam powiązań z przestępcami

Dodano:   /  Zmieniono: 
Eurodeputowany Platformy Obywatelskiej Paweł Piskorski zaprzeczył zarzutom pod jego adresem zamieszczonym w najnowszym numerze tygodnika "Wprost".
W artykule Polityka, narkotyki i szlachetne kamienie napisaliśmy o obciążających Piskorskiego zeznaniach dwóch świadków współpracujących z amerykańskim wymiarem sprawiedliwości.

Z zeznań wynika, że Piskorski miał powiązania z przestępcami, przy ich udziale próbował m.in. wyłudzić z jednego z zagranicznych banków kredyt przy okazji budowy warszawskiego metra. Zabezpieczeniem dla kredytu miały być kamienie szlachetne o  sztucznie zawyżonej wartości. Piskorski określił te zarzuty jako całkowicie nieprawdziwe.

"Nie miałem i nie mam żadnych powiązań ze światem przestępczym. Przywołani w artykule świadkowie nie są mi znani, a wszystkie przedstawiane przez nich informacje są kłamstwem (...) Nigdy nie  załatwiałem, nie starałem się, nie myślałem o staraniu się o żaden kredyt w banku zagranicznym" - oświadczył Piskorski na konferencji prasowej.

B. prezydent Warszawy wystąpił do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro, aby - jeśli przywołane w naszym artykule zeznania rzeczywiście zostały złożone - został niezwłocznie przesłuchany w charakterze świadka.

"Nie wiem, czy cytowane w artykule zeznania w ogóle zostały złożone. Gdyby fakt ich złożenia został jednak potwierdzony, byłoby skandalem, że prokuratura nie dała mi nawet szansy na  ustosunkowanie i zweryfikowanie zeznań, w których pojawia się moje nazwisko. Takie działania oznaczają publiczne wydawanie na mnie wyroku w materiałach prasowych bez możliwości wykazania przeze mnie całkowitej absurdalności i nieprawdziwości formułowanych wobec mnie oskarżeń" - napisał m.in. Piskorski w liście do Ziobro.

Piskorski zapowiedział też, że zamierza wystąpić na drogę sądową przeciwko redakcji tygodnika w obronie swojego dobrego imienia. Jak twierdzi, do wszystkich zawartych w artykule zarzutów odniósł się, szczegółowo odpowiadając na pytania dziennikarzy "Wprost" kilkanaście dni temu. "Mimo to redakcja opublikowała kłamliwy i  szkalujący mnie artykuł" - podkreślił Piskorski.

Na konferencji rozdał kopie listu dziennikarzy "Wprost", z  pytaniami dotyczącymi przygotowywanego artykułu i swoje odpowiedzi na te pytania. Zaprzecza w nich, jakoby planował kiedykolwiek zaciągnąć kredyt w banku zagranicznym. Pisze też, że nigdy nie  posiadał kamieni szlachetnych, nie wyceniał ich i nie ubezpieczał.

"Martwi mnie to, że na podstawie tak niewiarygodnych informacji z  jednej strony - wychodzi informacja z prokuratury, a z drugiej strony - poważny, wydawałoby się, tygodnik pisze artykuł. Jeśli to  nie manipulacja, to co najmniej dezinformacja" - podkreślił. Przyznał natomiast, że nie wie, kto stoi za tą domniemaną manipulacją.

Sprawę do sądu chce skierować też wymieniona w artykule spółdzielnia "Dembud", zarzucając tygodnikowi podanie nieprawdziwych informacji. Tygodnik napisał, że jednym z jej założycieli był Piskorski, a w wybudowanych przez nią domach, obok elity finansowej i politycznej zamieszkali m.in. Jarosław Sokołowski ps. Masa (jeden z bossów gangu pruszkowskiego) i  Andrzej Z. "Słowik" (również boss "pruszkowa") podejrzany m.in. o  zlecenie zabójstwa gen. Marka Papały

pap, ss, ab

Czytaj też: Polityka, narkotyki i szlachetne kamienie (Czy Paweł Piskorski miał powiązania z przestępcami, jak zeznał świadek koronny amerykańskiej agencji antynarkotykowej DEA?)