"Studniówka" prezydenta

"Studniówka" prezydenta

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przedłużeniu misji polskich wojsk w Iraku, zmiany w rządzie, konsultacje polityczne z partiami, złożenie w Sejmie projektów ustaw o likwidacji WSI, wizyty zagraniczne - to najważniejsze wydarzenia 100 dni prezydentury Lecha Kaczyńskiego.
Mijają one 1 kwietnia.

Lech Kaczyński objął urząd prezydenta Polski 23 grudnia 2005 roku. Złożył przysięgę przed Zgromadzeniem Narodowym, odebrał insygnia władzy, przejął zwierzchnictwo nad wojskiem. Zapowiedział, że będzie lojalny tylko wobec Polski, która potrzebuje rozliczenia historii, ale też zgody i jedności.

W orędziu wygłoszonym przed Zgromadzeniem prezydent oświadczył, że państwo musi być oczyszczone i przebudowane, czemu służyć ma  m.in. przyjęcie nowej konstytucji. Zapowiedział, że będzie wykorzystywał swoje uprawnienia, by nakłaniać rządzących do  wprowadzenia koniecznych zmian.

Ocenił, że potrzebna jest głęboka zmiana w sposobie sprawowania władzy, a naprawa RP to "usunięcie z naszego życia zjawisk patologicznych, a przede wszystkim wielkiej dziś przestępczości, w  szczególności przestępczości korupcyjnej".

Zapowiedział też nadanie "nowej jakości" stosunkom z krajami leżącymi na wschód od Polski.

Pierwszych współpracowników prezydent powołał już 23 grudnia -  szefem jego Kancelarii został Andrzej Urbański, sekretarzem stanu w Kancelarii - Maciej Łopiński. Wkrótce szefową gabinetu prezydenta została Elżbieta Jakubiak.

W pierwszych dniach urzędowania prezydent postanowił - na wniosek premiera - o przedłużeniu polskiej misji w Iraku do 31 grudnia 2006 r.

Wśród pierwszych ustaw podpisanych przez L. Kaczyńskiego znalazła się tzw. ustawa medialna, która otworzyła drogę do powstania nowej, 5-osobowej Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Prezydent powołał w skład KRRiT Elżbietę Kruk (która decyzją prezydenta została przewodniczącą Rady) i Wojciecha Dziomdziorę.

Niektóre zapisy ustawy medialnej zostały pod koniec marca zakwestionowane przez Trybunał Konstytucyjny, który uznał m.in., że prezydent przekroczył swoje uprawnienia, powołując przewodniczącą KRRiT bez kontrasygnaty premiera.

Inne ważne ustawy to m.in.: dwie nowelizacje przepisów o  świadczeniach rodzinnych. Pierwsza, wniesiona przez rząd, podwyższyła do 1000 zł becikowe dla najuboższych matek. Druga, autorstwa LPR, przyznała becikowe, również w wysokości 1000 zł, wszystkim młodym matkom niezależnie od dochodu.

Prezydent nie zawetował żadnej ustawy, żadnej też nie skierował do Trybunału Konstytucyjnego.

Na początku roku Lech Kaczyński dokonał pierwszych zmian w  rządzie Kazimierza Marcinkiewicza. W pierwszych dniach stycznia odwołał ministra skarbu Andrzeja Mikosza. Nie powołał wówczas nowego szefa tego resortu. Do połowy lutego, kiedy stanowisko to  objął Wojciech Jasiński, resortem skarbu kierował szef rządu.

Prezydent odwołał też Teresę Lubińską z funkcji ministra finansów. Na jej stanowisko powołał byłą wiceszefową PO Zytę Gilowską, która jednocześnie objęła stanowisko wicepremiera.

W połowie stycznia w związku z kryzysem parlamentarnym, jaki powstał w trakcie prac nad projektem budżetu na 2006 rok, prezydent przeprowadził konsultacje polityczne ze wszystkimi partiami.

Na prośbę Platformy Obywatelskiej prezydent podjął się pośrednictwa w budowaniu trwałego poparcia dla rządu. Konsultacje nie przyniosły jednak skutku w postaci koalicji PO-PiS. Ostatecznie PiS podpisał tzw. pakt stabilizacyjny z Samoobroną i  LPR.

Sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Maciej Łopiński ocenił wówczas, że umowa stabilizacyjna jest korzystniejsza dla Polski niż przedterminowe wybory, których groźba pojawiła się w związku z  wątpliwościami co do tego, kiedy upływa termin uchwalenia budżetu.

Temat wcześniejszych wyborów pojawił się ponownie w marcu. PiS złożył wniosek o samorozwiązanie Sejmu - ma być on głosowany na  początku kwietnia. PiS chce, aby wcześniejsze wybory odbyły się w  maju.

Za majowymi wyborami opowiada się także prezydent. Zaprosił liderów PO na spotkanie, aby ich przekonać do poparcia wniosku o  samorozwiązanie Sejmu. Jednak między L. Kaczyńskim, a liderami PO nie doszło do porozumienia.

Podczas 100 dni urzędowania - w drugiej połowie lutego - Lech Kaczyński pierwszy raz w kadencji zwołał posiedzenie Rady Gabinetowej - czyli Radę Ministrów obradującą pod przewodnictwem prezydenta. Posiedzenie Rady było poświęcone programowi rządu na  2006 rok, przede wszystkim: programowi mieszkaniowemu i programowi zwalczania bezrobocia oraz zasadom współpracy rządu z prezydentem.

Prezydent przesłał także do Sejmu pierwsze projekty ustaw dotyczące likwidacji WSI oraz powołania osobnych służb wywiadu i  kontrwywiadu wojskowego. Projekty przewidują, że WSI zostaną zlikwidowane 30 czerwca tego roku, a od 1 lipca w ich miejsce działać będzie Służba Kontrwywiadu Wojskowego i Służba Wywiadu Wojskowego. Nowe służby mają być częścią Sił Zbrojnych RP, podlegać szefowi MON, ale ponadto ich prace ma koordynować minister-koordynator służb specjalnych. Nad tymi projektami trwają prace w Sejmie.

Pakiet ustaw o likwidacji WSI i powołaniu nowych służb wywiadu i  kontrwywiadu wojskowego miał być początkowo inicjatywą rządową. Według doniesień mediów, rządowe prace utrudniał jednak spór między koordynatorem ds. służb specjalnych Zbigniewem Wassermannem a ministrem obrony narodowej Radosławem Sikorskim.

Po katastrofie budowlanej na terenie Międzynarodowych Targów Katowickich prezydent był na miejscu tragedii, ogłosił też trzydniową żałobę narodową. W Pałacu Prezydenckim została wystawiona Księga Kondolencyjna. Lech Kaczyński postanowił przekazać milion złotych z budżetu Kancelarii Prezydenta na pomoc dla rodzin ofiar tragedii w Katowicach.

W ostatnich dniach wiele emocji i komentarzy wywołała sprawa przyznania przez Lecha Kaczyńskiego Krzyża Zesłańców Sybiru gen. Wojciechowi Jaruzelskiemu. Szef Kancelarii Andrzej Urbański wyjaśniał, że wolą prezydenta było nierozpatrywanie wniosku o  przyznanie odznaczenia przed 3 maja. Jak zaznaczył Urbański, niestety, do jednej z list - a prezydent akceptował tylko postanowienia, a nie listy osób - pracownik Kancelarii samowolnie dopisał nazwisko generała. Gen. Jaruzelski poinformował następnie, że zwrócił Krzyż prezydentowi.

W czasie 100 dni prezydent odbył kilka podróży zagranicznych, m.in. do Watykanu, USA, Francji i Niemiec. Lech Kaczyński przyjął także w Pałacu Prezydenckim doradcę prezydenta Federacji Rosyjskiej Siergieja Jastrzembskiego. Obie strony wyraziły wolę polepszenia stosunków polsko-rosyjskich. Prezydent zapowiadał kilkakrotnie, że mógłby spotkać się z prezydentem Rosji Władimirem Putinem w innym miejscy niż teren Polski i Rosji.

W pierwszą podróż zagraniczną prezydent udał się do Włoch i  Stolicy Apostolskiej. Z papieżem Benedyktem XVI rozmawiał o  planowanej wizycie Ojca Świętego w Polsce. Lech Kaczyński modlił się także przy grobie papieża Jana Pawła II w grotach watykańskich.

W pierwszej połowie lutego prezydent udał się z wizytą do Stanów Zjednoczonych. W Waszyngtonie rozmawiał z prezydentem Georgem Bushem, w Chicago - spotkał się z liczną w tym mieście Polonią. "Myślę, że są dobre perspektywy stosunków polsko-amerykańskich" -  powiedział Lech Kaczyński oceniając wizytę w USA.

Prezydent odwiedził także Czechy, gdzie spotkał się m.in. z  prezydentem Vaclavem Klausem. W czasie wizyty na Ukrainie i  rozmowy z prezydentem tego kraju Wiktorem Juszczenką, Lech Kaczyński zapewniał, że Polska zamierza kontynuować dotychczasową współpracę z Ukrainą.

Lech Kaczyński odwiedził także Francję oraz Niemcy. W Berlinie polski prezydent opowiedział się przeciwko Traktatowi Konstytucyjnemu UE w wypracowanym obecnie kształcie. Zdaniem prezydenta, w dokumencie tym są rozwiązania, które powodowałyby, że "Europa Traktatu Konstytucyjnego byłaby Europą quasi-państwową, a na to jeszcze nie czas".

Podsumowując trzy miesiące urzędowania Lech Kaczyński powiedział, że jest zadowolony z pierwszego okresu sprawowania przez siebie najwyższego urzędu w państwie.

Zaznaczył, że ze względu na liczbę podróży zagranicznych, "na polu krajowym" jego możliwości były ograniczone. Podkreślił także, że "działania prezydenta nie mają charakteru tylko medialnego". "Ja nawet przez pewien czas bardzo rzadko wypowiadałem się w  mediach i to jest powód mojego nieistnienia, ale celowo się mało wypowiadałem, bo uważałem, że w istniejącej sytuacji w Polsce nie  będzie to specjalnie korzystne" - mówił.

Przypomniał, że w Sejmie zostały złożone prezydenckie projekty ustaw o likwidacji WSI. Prezydent poinformował też, że  przygotowywana jest "całkowita zmiana polityki dotyczącej odznaczeń oraz pewne zmiany w polityce nominacji sędziowskich".

"Ja jestem zadowolony" - podsumował prezydent trzy miesiące swojego urzędowania.

Według marcowego sondażu TNS OBOP dwie piąte Polaków (41 proc.) uważa, że Lech Kaczyński dobrze wywiązuje się z obowiązków prezydenta, w tym 5 proc., że robi to zdecydowanie dobrze. Prawie co drugi respondent (46 proc.) jest zdania, że prezydent źle lub  raczej źle wypełnia swoje obowiązki. 13 proc. ankietowanych nie  wie, jak ocenić Kaczyńskiego jako prezydenta. Z kolei w marcowym sondażu CBOS, 41 proc. pytanych dobrze oceniło działalność prezydenta; a 37 proc. - źle.

Jurek: 100 dni prezydentury - dobry start polityki IV RP

Dobry start do realizacji polityki IV Rzeczpospolitej - tak marszałek Sejmu Marek Jurek (PiS) ocenił 100 dni urzędowania prezydenta Lecha Kaczyńskiego. "100 dni to dobra inauguracja i zarysowanie linii tej prezydentury" - powiedział marszałek.

Do sukcesów prezydentury zaliczył m.in.: odnowę polityki zagranicznej. Zdaniem Jurka, pierwsze podróże głowy państwa do  Watykanu i Waszyngtonu, "to pokazanie głównego oparcia duchowego dla Polski, a z drugiej strony głównego partnera polityki międzynarodowej".

Marszałek zaznaczył, że podczas wizyty w USA bardzo ważnym wątkiem rozmów podjętym przez prezydenta Kaczyńskiego były sprawy europejskie i sprawy naszego regionu.

Jak dodał, nie jest tak, że my mamy rozmawiać z Ameryką o  porządku światowym. "Tam możemy uznawać rolę USA, jako stabilizującą bezpieczeństwo zbiorowe, za bardzo korzystną i dawać im wsparcie. My natomiast musimy oczekiwać wspólnego punktu widzenia w sprawach regionalnych" - podkreślił.

Według Jurka, drugi plan działań zagranicznych prezydenta, to  polityka środkowoeuropejska, która "warunkuje siłę naszej obecności w UE". "Żeby nasz głos był słyszany i przyjmowany, musimy mówić razem z najbliższymi partnerami" - podkreślił. Dlatego, jak dodał, bardzo ważne jest to, że prezydent odwiedził główne stolice środkowoeuropejskie. Według niego, warto wyróżnić istotną wizytę Lecha Kaczyńskiego w Kijowie.

Trzeci plan - zdaniem Jurka - to stosunki Polski z Niemcami i  Rosją oraz zdefiniowanie interesu narodowego wobec obu tych partnerów.

Jak ocenił, w przypadku Niemiec chodzi o wznowienie współpracy, a  Rosji - wysłanie sygnałów o konieczności poważnej rozmowy o tym jak stosunki naszych państw mają wyglądać.

"Cały cykl wizyt bardzo dobrze zarysował plan polityki polskiej w  perspektywie najbliższych lat" - uważa marszałek.

Ponadto, zdaniem Jurka, polityka prezydenta to realizacja aktywnej roli w życiu politycznym Polski. Marszałek wspomniał o  roli, jaką prezydent odegrał we wspieraniu rządu, wymieniając: współpracę z Radą Ministrów, zwołanie Rady Gabinetowej oraz  zaangażowanie prezydenta w to, aby rząd miał większość w  parlamencie.

Według niego, "nawet zapowiedź możliwości skrócenia kadencji parlamentu przez prezydenta było działaniem na rzecz tego, aby  uświadomić parlamentowi potrzebę współpracy z rządem".

Marszałek nie zgadza się z zarzutami, że prezydent jest mało aktywny w polityce krajowej. Jego zdaniem, złożenie pakietu ustaw o likwidacji WSI i powołaniu nowych służb, to "szybka realizacja zapowiedzi prezydenta o bardzo aktywnym zaangażowaniu w sprawy ustrojowe".

"Prezydent realizuje zapowiedzi o zmianie polityki zagranicznej, aktywnej roli w życiu politycznym i zaangażowaniu w zmiany ustrojowe" - podsumował marszałek.

Komorowski o 100 dniach prezydenta: nie zaistniał istotnie

Prezydent Lech Kaczyński nie zaistniał w  istotny sposób w ciągu 100 pierwszych dni swego urzędowania -  uważa polityk PO Bronisław Komorowski. W związku z tym trudno precyzyjnie oceniać te trzy miesiące.

Zdaniem Komorowskiego, Lech Kaczyński ma problem, bo jest mniej widoczny od premiera Kazimierza Marcinkiewicza i od swego brata, szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego. "Jest mniej aktywny. Mimo, że  składał obietnice przedwyborcze większej aktywności w sprawach polityki wewnętrznej" - zaznaczył.

Według polityka PO, dotychczasowe działania Kaczyńskiego na  arenie wewnętrznej nie pozwalają do końca odpowiedzieć na pytanie, czy "jest to samodzielna polityka prezydenta".

"Są pewne sygnały, że stara się zachować pewną niezależność, dystans do sfery sporu międzypartyjnego. Ale są niestety i sygnały świadczące, że jest używany i daje się używać jako narzędzie działania partii własnego brata" - uważa Komorowski.

Do plusów pierwszego okresu prezydentury Kaczyńskiego, polityk PO zaliczył widoczną próbę wycofania się z pewnych niedobrych deklaracji z okresu wyborów. "Mam na myśli np. kwestię stosunków polsko-niemieckich. Nie słychać, żeby prezydent zamierzał wystąpić do Niemiec z roszczeniami odszkodowawczymi z tytułu strat wojennych, mimo że to zapowiadał przed wyborami. To korekta in  plus. Prezydent staje na pozycjach realizmu politycznego" - ocenił Komorowski.

To samo - według niego - chyba dotyczy też relacji polsko -  rosyjskich. "Od takich bardzo buńczucznych zapowiedzi, że się nie  spotka z prezydentem Putinem, dopóki ten nie przyjedzie do Polski, widzę, że znalazł się na pozycjach kompromisu, szukania jakiegoś neutralnego rozwiązania. Za to go chwalę" - podkreślił.

Komorowskiego niepokoi natomiast nowy rys w sposobie realizowania prezydentury, który, według niego, w niewielkim stopniu obecny był za czasów prezydenta Lecha Wałęsy i prawie go nie było w trakcie prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego.

Chodzi o bezpośrednie, osobiste angażowanie się w "łajanie opozycji", co - według Komorowskiego - parokrotnie zdarzyło się prezydentowi Kaczyńskiemu. Jako przykład podał niedawne zaproszenie liderów PO do Pałacu Prezydenckiego, a po ich wyjściu urządzenie przez wysokiego urzędnika Kancelarii Prezydenta "konferencji prasowej, która służyła głównie temu, by  zdeprecjonować, bardzo brutalnymi słowami, opozycję".

Zdaniem Komorowskiego, widać też, że prezydent ma kłopoty z  konstruowaniem dobrego składu swej Kancelarii. "Widać to po różnorakich potknięciach. To chyba dosyć ryzykowna próba, którą podjął, po prostu przeniósł kancelarię prezydenta Warszawy - z  samorządu na szczyty państwa" - ocenił polityk Platformy.

Ponadto, według niego, prezydent "w nieszczęśliwych miejscach" podjął próbę umocnienia swej pozycji. "To jest kwestia Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Metodą trochę prezydenta Kwaśniewskiego postanowił szefową Rady wybrać ze swojego otoczenia, co jest nie bardzo zgodną z logiką ustroju" -  powiedział Komorowski. Dodał, że prezydent ma prawo desygnować ludzi do KRRiT, ale "próba takiego kontrolowania w ten sposób mediów publicznych, to nie jest dobry pomysł".

Drugim miejscem, gdzie prezydent, zdaniem Komorowskiego, spróbował umocnić swą pozycję jest obszar wojskowych służb specjalnych. "Próba przypisania im wszelkiego zła jest zwykłym nadużyciem" - ocenił polityk PO.

Komorowski przyznał, że Wojskowe Służby Informacyjne "mają swe problemy". Ale - jego zdaniem - źródłem degeneracji tych służb, "jest, było i niestety będzie" podwójne podporządkowanie -  ministrowi obrony narodowej i prezydentowi.

Olejniczak: 100 dni prezydenta to pasmo pomyłek

W ocenie szefa SLD Wojciecha Olejniczaka, 100 dni prezydentury Lecha Kaczyńskiego, to "pasmo wielu pomyłek". "Trudno się doszukać w tych 100 dniach czegoś rzeczywiście dobrego" - powiedział Olejniczak.

"Prezydent Lech Kaczyński przez 100 dni swojego urzędowania nie  wykazał się aktywnością, która mogłaby mu przysporzyć dobrych opinii ze strony społeczeństwa" - podkreślił.

Według Olejniczaka, "ocenianie 100 dni urzędowania prezydenta Lecha Kaczyńskiego to niezwykle trudne zadanie, dlatego, że było to nieustające pasmo wielu pomyłek". "Zarówno w zachowaniu często nie przystającym głowie państwa, jak też wiele pomyłek politycznych" - dodał.

Zdaniem lidera Sojuszu, "prezydent ingeruje w sprawy związane z  funkcjonowaniem jednej tylko partii politycznej". Prezydent "raz mówi, że rozwiąże parlament, potem stwierdza, że parlamentu nie  rozwiąże"; "a za dwa miesiące mówi, że jednak parlament trzeba było rozwiązać" - wylicza polityk.

Według niego, "nic szczególnego nie zostało przez prezydenta zrobione, poza tym, że zgłosił projekty ustaw o likwidacji WSI i  tworzeniu nowych służb".

Olejniczak uważa, że w polityce międzynarodowej prezydent miał "rzeczywiście dość intensywny kalendarz, ale zero konkretów". "I w  USA i w Niemczech i w innych krajach prezydent niczego nie  osiągnął, wręcz odwrotnie, często te wizyty były oceniane jako słabe" - podkreślił szef SLD.

Jak zaznaczył, nie były to tylko oceny w Polsce, ale oceny mediów międzynarodowych. "A przecież - jak powiedział - dla nas jest bardzo istotne, aby prezydenta nie tylko dobrze oceniano w Polsce, ale przede wszystkim, żeby go dobrze oceniano za granicami kraju, bo on reprezentuje wszystkich Polaków, a z tym prezydent Kaczyński miał problemy, obrażał dziennikarzy, obrażał poszczególnych polityków".

Olejniczak uważa, że Lech Kaczyński "nie najlepiej wypadł w  kontaktach bezpośrednich z poszczególnymi politykami w USA, w  Niemczech". Przyznał jednak, że "dobrze mu wyszła wizyta w  Czechach".

Jak podsumował szef SLD, prezydent kończy 100 dni "skandaliczną sytuacją w związku z nadaniem Krzyża Zesłańców Sybiru, generałowi Wojciechowi Jaruzelskiemu. "Otoczenie prezydenta twierdzi, że  prezydent podpisał dokument nieświadomie" -  dodał. Podkreślił też, że zgodnie z ustawą Jaruzelskiemu ten Krzyż się należy, bo był na Sybirze.

Lepper o 100 dniach prezydenta: nie mam większych zastrzeżeń

Szef Samoobrony Andrzej Lepper oceniając 100 dni urzędowania Lecha Kaczyńskiego uznał, że "nie ma jakichś większych zastrzeżeń" do prezydenta. "Gdyby to położyć na szali, to jest zdecydowanie więcej plusów" - uważa szef Samoobrony.

"Są jakieś takie małe wpadki, nieprzygotowanie wizyt itd. - to  miało miejsce. Ale pan prezydent musiał też zapoznać się z tą sytuacją w ciągu 100 dni, zapoznać się z tym, jakie są jego obowiązki, co zostało po poprzednim prezydencie" - powiedział Lepper dziennikarzom.

Według niego, Lech Kaczyński bardzo spokojnie przepracował pierwsze 100 dni swego urzędowania.

"Teraz widzimy większą aktywność pana prezydenta, włączanie się do posiedzeń rządu, zwołanie Rady Gabinetowej, uczestnictwo w tym problemie, jaki jest dziś z koalicją" - ocenił szef Samoobrony.

Lepper uważa, że prezydent coraz bardziej aktywnie włącza się w  życie polityczne w kraju. "Bo na zewnątrz, w polityce zagranicznej, radzi sobie bardzo dobrze" - podkreślił.

Do plusów dotychczasowych działań Lecha Kaczyńskiego, Lepper zaliczył wizytę prezydenta w Stanach Zjednoczonych, zapowiedź polityki wobec Rosji, politykę wobec Ukrainy, Unii Europejskiej i  NATO.

"Wpadka jest niewątpliwie jedna: przedłużenie obecności naszych wojsk w Iraku. To jest duża wpadka. My jesteśmy temu przeciwni. Pan prezydent zrobił to jednoosobowo, nie powinien tego robić" -  ocenił Lepper.

Wytknął Lechowi Kaczyńskiemu, że wcześniej krytykował Aleksandra Kwaśniewskiego, iż "jednoosobowo" podjął decyzję o zaangażowaniu polskich wojsk w operację w Iraku, a sam nie zasięgnął w tej sprawie opinii parlamentu.

Zdaniem Leppera, Lech Kaczyński jako prezydent "pokazuje dobrą wolę" kontaktu ze wszystkimi ugrupowaniami parlamentarnymi. "Spotkał się ze wszystkimi partiami. Natomiast trudno jest mu odejść od korzeni" - stwierdził szef Samoobrony.

Ale - podkreślił - politycy, tacy jak prezydent USA George Bush, czy kanclerz Niemiec Angela Merkel też identyfikują się z  partiami, z których się wywodzą.

"Ja, gdybym został prezydentem Polski - czego sobie wszyscy dziennikarze życzą w Polsce - to na pewno nie powiedziałbym, że  zapomniałem o Samoobronie" - dodał Lepper.

Giertych: prezydent zaangażował się po stronie PiS

Oceniając 100 dni prezydentury Lecha Kaczyńskiego, prezes LPR Roman Giertych skrytykował "zaangażowanie prezydenta po stronie PiS". Za "dość udaną" uznał natomiast wizytę prezydenta w USA oraz "ocieplenie relacji z Rosją".

"Bardzo negatywnie odebraliśmy zaangażowanie prezydenta po  stronie PiS. Mamy taką sytuację, że prezydent i marszałek Sejmu nie są postaciami niezależnymi od partii i od szefa tej partii (prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego)" - powiedział Giertych dziennikarzom. W jego ocenie, "można powiedzieć, że władza skupia się w jednym ręku".

Pytany, czy prezydent powinien być bardziej aktywny w polityce wewnętrznej, Giertych odparł, że nie będzie krytykował Lecha Kaczyńskiego "za brak aktywności" w kraju, ponieważ "nie odczuwa potrzeby aktywności" prezydenta na tym polu.

Do minusów pierwszych stu dni prezydentury Kaczyńskiego lider LPR zaliczył także zamieszanie wokół przyznania Krzyża Zesłańców Sybiru gen. Wojciechowi Jaruzelskiemu. "Bardzo nie podobało mi się tłumaczenie, że prezydent nie wiedział co podpisuje. Dzięki Bogu, że nie był to akt wypowiedzenia wojny" - ironizował Giertych.

"Te 100 dni to była również wypowiedź w sprawie konstytucji europejskiej, która nam się bardzo nie podobała i która zakładała potrzebę wznowienia prac na konstytucją" - dodał Giertych.

W lutym podczas wizyty we Francji prezydent Lech Kaczyński powiedział, że jego zdaniem trzeba zacząć pracować nad nowym instytucjonalnym porozumieniem UE. Jak ocenił, rozwiązania zawarte w odrzuconym już m.in. przez Francję traktacie konstytucyjnym UE są "niezupełnie aktualne".

Pytany o największy sukces prezydenta Kaczyńskiego, Giertych po  dłuższym namyśle... nie odpowiedział.

pap, ss, ab