Premier nie powinien publicznie apelować do Aleksandra Łukaszenki. Cała sytuacja wyglądała zapewne w Mińsku komicznie: polski premier apeluje, a baćka tylko uśmiecha się pod wąsem. Po to ma się ministerstwo spraw zagranicznych, sieć placówek i tabun dyplomatów, by w skuteczny sposób przekonać stronę białoruską o konsekwencjach bezprawnego więzienia polskich obywateli. Ministerstwo popełniło poważny błąd dopuszczając do procesu byłego ambasadora. Zabrakło szybkiej reakcji i skutecznej taktyki wobec takich działań reżimu. A przecież tego typu wydarzenia można było przewidzieć już na kilka miesięcy przed wyborami. Był więc czas na to, by stworzyć scenariusze i odpowiednią strategię reagowania.
Problem jest o wiele głębszy, gdyż Polska obecnie nie ma żadne strategii polityki międzynarodowej. Po tym jak osiągnęliśmy nasze cele - wstąpienie do UE i NATO - nie stworzono wyraźnego planu co powinniśmy robić dalej. Gorzej, w Polsce nie toczy się na ten temat żadna dyskusja. Nasza obecna polityka zagraniczna polega więc na administrowaniu i chaotycznym reagowaniu na kryzysy. W ten sposób, że woła po pomoc premiera. W ten sposób daleko nie zajedziemy.
Grzegorz Sadowski