Dyplomatyczny chaos

Dyplomatyczny chaos

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sprawa obywatela Mariusza Maszkiewicza odsłoniła tylko słabości polskiej polityki zagranicznej.
Z daleka może to wyglądać jako sukces. Oto premier Marcinkiewicz publicznie domaga się od Aleksandra Łukaszenki wypuszczenia z więzienia polskiego dyplomaty. I dwa dni później ów dyplomata dzięki "gestowi dobrej woli" jest już na wolność. Premier zdobywa punkty, jako ten który w każdej chwili potrafi rozwiązać nawet najtrudniejszą sytuacją. Problem polega jednak na tym, że do takiej sytuacji nigdy nie powinno dojść.

Premier nie powinien publicznie apelować do Aleksandra Łukaszenki. Cała sytuacja wyglądała zapewne w Mińsku komicznie: polski premier apeluje, a baćka tylko uśmiecha się pod wąsem. Po to ma się ministerstwo spraw zagranicznych, sieć placówek i tabun dyplomatów, by w skuteczny sposób przekonać stronę białoruską o konsekwencjach bezprawnego więzienia polskich obywateli. Ministerstwo popełniło poważny błąd dopuszczając do procesu byłego ambasadora. Zabrakło szybkiej reakcji i skutecznej taktyki wobec takich działań reżimu. A przecież tego typu wydarzenia można było przewidzieć już na kilka miesięcy przed wyborami. Był więc czas na to, by stworzyć scenariusze i odpowiednią strategię reagowania.

Problem jest o wiele głębszy, gdyż Polska obecnie nie ma żadne strategii polityki międzynarodowej. Po tym jak osiągnęliśmy nasze cele - wstąpienie do UE i NATO - nie stworzono wyraźnego planu co powinniśmy robić dalej. Gorzej, w Polsce nie toczy się na ten temat żadna dyskusja. Nasza obecna polityka zagraniczna polega więc na administrowaniu i chaotycznym reagowaniu na kryzysy. W ten sposób, że woła po pomoc premiera. W ten sposób daleko nie zajedziemy.

Grzegorz Sadowski