Im dłużej korzyści wynikające z uczestnictwa we wspólnej walucie będą omijały Polskę, tym bardziej tracić będzie nasza gospodarka. Wiedzą o tym doskonale przedsiębiorcy, którzy sprzedając na unijnych rynkach muszą ponosić koszty związane z zabezpieczeniem przed ryzykiem kursowym. Mocny kurs złotego nie raz już wyrządzał im szkody większe od huraganowych wiatrów i ulewnych deszczy.
Zapowiedź minister finansów Zyty Gilowskiej, że Polska może będzie przygotowana do rozmów o euro w 2009 roku, to na razie tylko życzenie bez konkretnego planu. Na szczęście prof. Gilowska jest nie tylko marzycielką. Doskonale wie, że przyjęcie nas do strefy euro nie będzie możliwe bez reformy finansów publicznych. Polska ma za duży deficyt budżetowy. Rząd ma na uporanie się z tym i innymi problemami jeszcze trzy lata. Bardzo mało.
Krzysztof Grzegrzółka