Strajk ostrzegawczy w szpitalach

Strajk ostrzegawczy w szpitalach

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przez dwie godziny lekarze z ponad stu szpitali protestowali w kilku regionach kraju. Szpitale pracowały jak na ostrym dyżurze, wykonywane były tylko zabiegi ratujące życie.
Na 10 maja lekarze zapowiadają ogólnopolską akcję protestacyjną. Zamierzają manifestować przed Sejmem, w którym odbędzie się całodniowa debata na temat reformy służby zdrowia.

Lekarze domagają się natychmiastowych podwyżek płac o 30 proc. oraz przedstawienia projektu ustawy zapewniającej zwiększenie publicznych nakładów na ochronę zdrowia do wysokości co najmniej 6  proc. PKB; obecnie jest to 3,87 proc. PKB.

Lekarze nie przyjmowali w poradniach oraz nie wykonywali planowych zabiegów i badań. Nie protestowali lekarze w pogotowiu, na oddziałach ratunkowych, intensywnej opieki oraz onkologicznych. Podczas strajku lekarze uczestniczyli w zebraniach, w szpitalach organizowano referenda w sprawie przystąpienia do strajku generalnego. Większość chorych popierała protest.

W regionie świętokrzyskim w strajku ostrzegawczym uczestniczyli lekarze w 17 szpitalach i trzech publicznych przychodniach. W  Lubelskiem protest odbył się w większości szpitali. Oprócz lekarzy uczestniczyły w nim także pielęgniarki.

W Radomiu do akcji protestacyjnej włączyły się dwa szpitale: Wojewódzki Szpital Specjalistyczny na Józefowie i Radomski Szpital Specjalistyczny przy ulicy Tochtermana.

W regionie łódzkim w 35 szpitalach doszło do akcji protestacyjnej. Przed południem większość personelu strajkujących placówek wyszła przed budynki. Przed Instytutem Centrum Zdrowia Matki Polki zgromadziło się ok. 200 osób, lekarzy i pielęgniarek. Do protestu przyłączyli się również pracownicy jednego z  największych szpitali w regionie, szpitala im. Kopernika w Łodzi.

W woj. śląskim protest lekarzy i personelu medycznego objął co  najmniej kilkanaście placówek, ponad dwa razy mniej, niż  przewidywali początkowo lekarze z OZZL. Szef związku na Śląsku, dr Maciej Niwiński poinformował, że z całą pewnością przez dwie godziny w trybie ostrego dyżuru pracowało 15 placówek w regionie, w tym m.in. duże szpitale wojewódzkie w Tychach, Rybniku, Jastrzębiu Zdroju, Bielsku-Białej i Częstochowie. Protest utrudnił życie pacjentom Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka i Matki w  Katowicach, największego szpitala pediatrycznego w regionie.

Do protestu przyłączyły się także szpitale województwa warmińsko- mazurskiego. Na Pomorzu protestowali lekarze m.in. z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Mikołaja Kopernika w Gdańsku i ze Szpitala Morskiego im. PCK w Gdyni.

Na Opolszczyźnie do strajku przystąpili lekarze z trzech największych szpitali województwa. Do akcji przyłączyło się także większość lekarzy z gorzowskiego szpitala. W Wielkopolsce tylko w  jednym szpitalu lekarze zdecydowali się strajkować.

Nie protestowali lekarze na Podlasiu, na Dolnym Śląsku, w  Lubuskiem, na Podkarpaciu i w województwie zachodniopomorskim. Nie  protestowały także warszawskie szpitale.

Minister zdrowia Zbigniew Religa powiedział pod koniec kwietnia, że rząd zrobił już wszystko, co było możliwe przy obecnej sytuacji finansowej, w sprawie podwyżek płac dla lekarzy i pielęgniarek. Zapowiedział, że pracownicy medyczni otrzymają podwyżki od  października tego roku. Pieniądze na to - 800 mln zł - będą pochodziły z rezerwy Narodowego Funduszu.

Minister zapowiadał wielokrotnie, że w przyszłym roku na 30- procentowe podwyżki dla pracowników medycznych mają zostać przeznaczone dodatkowe 4 mld zł.

pap, ss, ab