Prawa Tony'ego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Na Blairze sprawdzają się wszystkie prawa Murphy'ego. Tony już wie, że to czego nie zrobił, jest zawsze ważniejsze od tego, co już zrobił.
Tony Blair zrobił właśnie największą od 9 lat rekonstrukcję brytyjskiego gabinetu. To reakcja na marny wynik wyborów lokalnych. Laburzyści stracili kontrolę nad kilkunastoma radami miejskimi. Poleciał więc minister spraw wewnętrznych, infrastruktury i spraw zagranicznych. Nie polecieli jednak daleko. Wielkie przetasowanie Blaira jest tylko pozorne. John Prescott stracił resort infrastruktury, ale zachował tytuł wicepremiera i wiceszefa partii. Jack Straw będzie szefował Partii Pracy w Izbie Gmin. Najgorzej jest z Charlesem Clarkiem, który - za romanse - zapłacił ministerialnym fotelem. Jak jednak sam przyznaje, nie jest mu z tym wcale źle.

Po tych zmianach laburzyści jeszcze bardziej chcą głowy Tony'ego. Notowania Partii Pracy sięgnęły kolejnego dołka. Ich zdaniem, im szybciej Gordon Brown przejmie ster rządów, tym większe szanse na powrót w łaski wyborców. Całość przypomina trochę Polskę z końcówki rządów Millera. U nas skończyło się kilkunastomiesięczną wegetacją rządu Belki.

Brytyjska demokracja jest już wyrośnięta i być może takich błędów popełniać nie będzie. Brytyjskie partie mają zresztą doświadczenie w "usuwaniu" przywódców, by potem na kilkanaście lat zapomnieć o władzy. Bez silnego, charyzmatycznego lidera żadna partia w Wielkiej Brytanii nie ma szans na długie rządy. Tony Blair walczy dziś tylko o swoje miejsce w historii. Jeśli wygra i tę walkę, potwierdzi swą klasę przywódcy. Dziś może się tylko uśmiechnąć. Tony już wie, że jutro będzie gorzej.

Grzegorz Sadowski