Według rozmówców "Rz", szef rządu podczas wtorkowego spotkania w wąskim gronie zapowiedział, że Polska przestanie się sprzeciwiać inwestycji, jeśli jej przedstawiciel zostanie dopuszczony do rady zarządzającej gazociągiem. To uniemożliwiłoby Rosjanom wstrzymanie dostaw dla naszego kraju, przy jednoczesnym ich utrzymaniu dla klientów w Europie Zachodniej właśnie dzięki gazociągowi pod Bałtykiem.
Aby osiągnąć swój cel, Polska jest gotowa "włączyć się kapitałowo" w realizację inwestycji - zaproponował - według "Rz" - Marcinkiewicz.
"Porozumienie Rosji i Niemiec w sprawie budowy gazociągu bałtyckiego jest porozumieniem, na które nie było i nie ma zgody Polski. Gazociąg ten może zagrozić bezpieczeństwu energetycznemu Polski. Jego budowa stwarza także zagrożenie ekologiczne dla Morza Bałtyckiego" - podkreślił premier w oświadczeniu.
Marcinkiewicz zapewnił, że w trakcie wtorkowego spotkania nie padła z jego strony żadna propozycja udziału Polski w tej inwestycji ani wprowadzenia też przedstawicieli Polski do ciał zarządzających projektem.
Zaapelował też o "poczucie odpowiedzialności podczas pisania o tego rodzaju kwestiach, mających wpływ na stosunki z naszymi sąsiadami.
pap, ss