Laboratoria polityki

Laboratoria polityki

Dodano:   /  Zmieniono: 
Budowanie amerykańskiej administracji byłoby niemożliwe bez pomocy think tanks. Wystarczy spojrzeć na listę osobistości związanych z American Enterprise Institute, aby zrozumieć, dlaczego organizacja ta bywa ostatnio nazywana przybudówką Białego Domu. W zarządzie AEI, którego elegancka siedziba znajduje się na 12. piętrze biurowca w środmieściu Waszyngtonu, zasiada przyszły wiceprezydent Richard Cheney, a spis 50 tak zwanych radców instytutu stanowi swoiste who is who amerykańskiego neokonserwatyzmu.
Wystarczy spojrzeć na listę osobistości związanych z American Enterprise Institute, aby zrozumieć, dlaczego organizacja ta bywa ostatnio nazywana przybudówką Białego Domu. W zarządzie AEI, którego elegancka siedziba znajduje się na 12. piętrze biurowca w środmieściu Waszyngtonu, zasiada przyszły wiceprezydent Richard Cheney, a spis 50 tak zwanych radców instytutu stanowi swoiste who is who amerykańskiego neokonserwatyzmu.
W AEI pracują m.in. prof. Michael Novak - filozof i teolog, prof. Robert Bork - filozof prawa, była ambasador Stanów Zjednoczonych w ONZ Jeane Kirkpatrick oraz Newt Gingrich, były przewodniczący Izby Reprezentantów i autor "Kontraktu z Ameryką", konserwatywnego manifestu republikanów. To oni stanowić będą intelektualne zaplecze nowej administracji.
AEI to jedna ze słynnych amerykańskich "fabryk myśli", czyli tak zwanych think tanks, bez których stołeczny świat polityki nie mógłby istnieć. Ośrodków takich nie brakuje za oceanem. Zwłaszcza w okresie zmian na szczytach władzy w Waszyngtonie rozkwitają instytucje nazywane wręcz przemysłem konsultingowym. To stosunkowo niewielka, ale bardzo wpływowa branża.
Think tanks to nie tylko politologiczne ośrodki badawcze. Odgrywają one także rolę fundacji wspierających naukowców niezależnych lub zbyt kontrowersyjnych jak na standardy poprawności politycznej amerykańskich uczelni. Są organizacjami lobbystycznymi z własną agendą polityczną, firmami konsultingowymi realizującymi nieomal każde zlecenie. Stanowią zaplecze intelektualne partii. Szkolą narybek dla poszczególnych administracji i są poczekalniami dla polityków usuniętych w cień. A w końcu często stają się miejscem odbywania swoistej politycznej emerytury. Głównym zadaniem think tanks jest dostarczanie argumentów stronom biorącym udział w dyskursie bądź zwracanie uwagi na zagadnienia pominięte w debatach.
Instytuty są rządowe i prywatne, ponadpartyjne (przynajmniej w założeniu) i silnie zideologizowane, biedne i bogate, ekologiczne i ekonomiczne, skoncentrowane wyłącznie na sprawach zagranicznych bądź wybranych aspektach polityki wewnętrznej. Niektóre są bardzo wpływowe, inne funkcjonują na marginesie życia politycznego.
"Główkownie" rozmnożyły się po II wojnie światowej. Określenia think tank zaczęto używać, aby odróżnić je od tradycyjnych instytucji badawczych. Zajmują się bowiem przede wszystkim analizą zagadnień i długoterminowymi konsekwencjami zjawisk politycznych i społecznych. Charakteryzuje je multidyscyplinarne podejście do problemów oraz większa swoboda zarówno w doborze projektów, jak i metodologii badań.
W ostatnich miesiącach, kiedy Waszyngton żyje plotkami na temat obsady stanowisk w nowej administracji George’a Busha Jr., na znaczeniu zyskały konserwatywne ośrodki, przede wszystkim wspomniany American Enterprise Institute. Na prawo od AEI znajduje się ortodoksyjna Heritage Foundation (Fundacja Dziedzictwa), której eksperci mieli olbrzymi wpływ na politykę Ronalda Reagana i zwycięstwo USA w zimnej wojnie. Podobnie jak AEI, opowiada się za wolnym handlem (jej eksperci przygotowują co roku klasyfikację państw pod względem swobód ekonomicznych obywateli), ograniczoną rolą rządu federalnego, swobodami jednostki, tradycyjnymi wartościami amerykańskimi i... silną obroną narodową.
Heritage propaguje swoje idee, dostarczając ustawodawcom, ich doradcom, mediom i ośrodkom akademickim własne opracowania. Finansowo wspomaga ją znienawidzona przez związki zawodowe i mniejszości konserwatywna rodzina Coorsów, właścicieli sieci browarów.
W zarządzie fundacji zasiada m.in. prof. Midge Decter, jedna z najgłośniejszych autorek "Commentary", sztandarowego czasopisma rewolucji neokonserwatywnej, oraz Frank Shakespeare, były ambasador Stanów Zjednoczonych w Watykanie i były prezes Zarządu Radiofonii Międzynarodowej (instytucji nadzorującej działalność Radia Wolna Europa) w czasach administracji Reagana. Lista ekspertów związanych z Heritage obejmuje ponad 2200 nazwisk ze Stanów Zjednoczonych i zagranicy. Niektórzy związani są zresztą z więcej niż jednym konserwatywnym think tank.
Ośrodki myśli politycznej koncentrują się w stolicy, m.in. dlatego Waszyngton prześcignął bostońskie "zagłębie naukowe" pod względem liczby mieszkańców z tytułem doktorskim. Własne centra ma także zachodnie wybrzeże. Od roku 1919 w Kalifornii działa ściśle związana z Uniwersytetem Stanforda konserwatywna (mimo lewicowych początków) Hoover Institution, posiadająca unikatowe zbiory archiwalne dotyczące historii komunizmu. Z instytucją tą była związana przyszła doradczyni ds. bezpieczeństwa państwa, prof. Condoleezza Rice. Starszym radcą Hoover Institution on War and Peace jest były sekretarz stanu George Schultz, który w roku 1998 pomógł George’owi Bushowi Jr. podjąć decyzję o zgłoszeniu swojej kandydatury na urząd prezydenta.
Pod Santa Monica w Kalifornii główną siedzibę ma Rand Corporation, która powstała w roku 1946 jako ośrodek "badań i analiz" amerykańskich sił powietrznych. Z czasem usamodzielniła się i jest jak większość think tanks instytucją wyższej użyteczności publicznej, opracowującą analizy zarówno dla prywatnego, jak i rządowego sektora, przede wszystkim dla Pentagonu. Eksperci Rand Corporation na zamówienie rządu polskiego przygotowali raport dotyczący rozszerzenia NATO - biorąc pod uwagę wpływy korporacji, z pewnością dobrze wydano pieniądze polskiego podatnika.
Rand Co. - podobnie jak zrodzony z Uniwersytetu Georgetown waszyngtoński Center for Strategic and International Studies (Ośrodek Studiów Strategicznych i Międzynarodowych) i rządowy Woodrow Wilson Center for International Scholars (Międzynarodowy Ośrodek Naukowców Woodrowa Wilsona) - ma opinię centrum akademickiego przygotowującego profesjonalne analizy. Konserwatywna Fundacja Heritage oceniana jest zaś jako ukierunkowana politycznie, podobnie jak zasobna, chociaż mniej wpływowa "główkownia" amerykańskich libertarian - CATO Institute, czy też centrolewicowy, od lat związany z Partią Demokratyczną waszyngtoński ośrodek The Brookings Institutions. Podobną opinią cieszy się zaangażowany w sprawy międzynarodowe Carnegie Endowment for International Peace, który wydaje renomowany kwartalnik "Foreign Policy".
Istniejąca od 1921 r. nowojorska Rada Stosunków Zagranicznych (Council on Foreign Relations) wywiera znaczny wpływ na kształtowanie polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych. Obecnie ten think tank wszystkich think tanks skupia 3800 członków - całą amerykańską elitę polityczną, akademicką, kulturalną i ekonomiczną. Wydawany przez radę dwumiesięcznik "Foreign Affairs" od lat jest biblią teoretyków i praktyków światowej dyplomacji oraz ekspertów w dziedzinie stosunków międzynarodowych.
Think tanks mnożą się w Stanach Zjednoczonych dzięki dobrodziejstwu prawa podatkowego. Są to instytucje niedochodowe, wyższej użyteczności publicznej i... formalnie ponadpartyjne. Praktycznie oznacza to, że dotacje na ich działalność można odliczyć od podatku. Darczyńcy honorowani są ponadto elegancko brzmiącymi tytułami albo patronują programom stypendialnym ich imienia. Z pieniędzy pochodzących z dotacji, działalności wydawniczej, składek członkowskich, a nawet spadków think tanks mogą stworzyć endowment, fundusz inwestycyjny. Stanowi on polisę ubezpieczeniową instytucji, gwarancję niezależności albo po prostu przeżycia w razie gorszych czasów, kiedy na wozie znajdzie się inny, bardziej "ponadpartyjny" ośrodek.

Więcej możesz przeczytać w 3/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.