5 miesięcy więzienia dla współpracownika Milinkiewicza

5 miesięcy więzienia dla współpracownika Milinkiewicza

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szef sztabu wyborczego Alaksandra Milinkiewicza w Szczuczynie pod Grodnem, Siarhiej Laszkiewicz został skazany na pięć miesięcy więzienia. Sąd uznał go winnym prowadzenia szkoleń w celu organizacji rozruchów z użyciem przemocy.
Białoruska opozycja ocenia, że proces miał charakter polityczny. Podkreśla, że jest to precedensowa sprawa, gdyż po raz pierwszy skazano opozycjonistę z artykułu, w którym mowa jest o szkoleniu do udziału w "masowych rozruchach".

Prokurator zażądał kary sześciu miesięcy więzienia. Przedstawił świadków, którzy twierdzili, że Laszkiewicz obiecywał im pieniądze za wyjazd na opozycyjne wiece w Mińsku 2 marca i w dniu wyborów prezydenckich 19 marca oraz instruował ich, jak walczyć z milicją i robić koktajle Mołotowa. Zlecał im też rozdawanie ulotek.

28-letni Laszkiewicz został zatrzymano po raz pierwszy 2 marca podczas wiecu w Mińsku. Przeprowadzono wówczas rewizje w jego domu i mieszkaniach innych działaczy ze Szczuczyna i okolic. Ponownie aresztowano Laszkiewicza 14 marca.

Na procesie jako dowód posłużyła kaseta wideo z filmem "Zwyczajny prezydent", w którym na tle muzyki Pink Floyd i piosenek białoruskich bardów pokazano kadry z opozycyjnych demonstracji końca lat 90. Według oskarżenia, film miał posłużyć Laszkiewiczowi jako materiał instruktażowy.

Obrona argumentowała, że Laszkiewicz prowadził legalną działalność w ramach kampanii wyborczej, a posiadanie znalezionych u niego kalendarzyków, naklejek i ulotek nie jest zakazane przez prawo.

Zwróciła uwagę, że film, składający się z kadrów wielokrotnie pokazywanych przez państwową telewizję, nie mógł służyć jako instruktaż rozruchów, gdyż nie widać na nim uzbrojonych demonstrantów, lecz milicję rozpędzającą pałkami pokojowe manifestacje.

Adwokaci podkreślili też, że główny świadek oskarżenia był wielokrotnie karany za chuligaństwo, kradzież i grabież, a w chwili, gdy oskarżył Laszkiewicza, czekał na kolejny proces.

Milinkiewicz, obecny na procesie Laszkiewicza, który odbył się w zeszłym tygodniu w Szczuczynie, ocenił, że dowody były bezwartościowe. "Uważam, że uczciwy sąd nie powinien wydawać wyroku skazującego" - powiedział dziennikarzom.

Według członków jego sztabu, proces został wytoczony właśnie w Szczuczynie, gdyż są to rodzinne strony Milinkiewicza i lider zjednoczonych sił demokratycznych Białorusi cieszy się tam wysokim poparciem.

pap, ss