Przegląd prasy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jak Polska współpracuje z reżimem Kim Dzong Ila, czy obrończyni Andrzeja Leppera utraci prawo wykonywania zawodu adwokata, jak MON może stracić miliony złotych, czy Elżbieta Kruk chroni o. Rydzyka - o tym piszą dzisiejsze gazety.
Polski rząd prowadzi firmę z totalitarnym reżimem Kim Dzong Ila - ustaliła "Rzeczpospolita". Spółka Koreańsko-Polskie Towarzystwo Żeglugowe Chopol powstała, gdy PRL i Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna należały do tego samego bloku. W 1987 r. oba kraje założyły spółkę, która miała transportować megnezyt z Korei do Polski, a z powrotem koks. Mimo zmiany ustroju w Polsce, spółka istnieje do dziś. Jeszcze parę lat temu miała kilka statków. Dziś używa jednego masowca, który wozi towary na Dalekim Wschodzie. Oficjalnie: ryż, cukier i drewno. Ale nie wszyscy są przekonani, ze polsko-koreańska spółka przewozi tylko takie ładunki. W 1997 r. marynarka wojenna Sri Lanki zatrzymała należący do Chopolu "Pukchang". Władze tego kraju podejrzewały, że na pokładzie północnokoreańskiego statku przemycana jest broń dla organizacji terrorystycznej Tamiskie Tygrysy. Przeszukanie statku nie potwierdziło jednak podejrzeń. W polskim oddziale Chopolu pracują północnokoreańscy oficjele. Dyrektor polskiego oddziału firmy Zofia Rutkowska przypomina sobie w czasie rozmowy z dziennikarzami "Rzeczpospolitej" ciekawy szczegół: azjatyccy pracownicy Chopolu w latach 90. mieli kontakty z rodakami mieszkającymi w Krakowie. - Wyjeżdżali tam na jakieś spotkania - mówi. Z informacji "Rzeczpospolitej" wynika, że właśnie w latach 90. w Krakowie osiedliła się grupa Koreańczyków z północy. Wśród nich była siostra prokuratora generalnego Korei Północnej. Oficjalnie prowadzili restaurację, w rzeczywistości sprowadzali do Polski nielegalnych pracowników, którzy w niewolniczych warunkach pracowali na jednej z budów w Krakowie. Formalnie robotnicy byli pracownikami rządowego koncernu, którego filia miała działać w budynku północnokoreańskiej ambasady w Warszawie - czytamy w tekście "Wspólnicy Kim Dzong Ila".

Róży Żarskiej, obrończyni Andrzeja Leppera i sędzi Trybunału Stanu, z rekomendacji Samoobrony grozi zawieszenie w prawie wykonywania zawodu adwokata - pisze "Życie Warszawy" w tekście "Dyscyplinarka dla Żarskiej?". Rzecznik dyscyplinarny Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie właśnie kończy analizę trzech skarg na panią mecenas. - Jeśli będą przesłanki do wniesienia aktu oskarżenia, wystąpię o łączne rozpoznanie tych spraw przez sąd dyscyplinarny - deklaruje Krzysztof Stępiński. Róża Żarska od dawna jest w czołówce adwokatów pozostających "w polu zainteresowania rzecznika dyscyplinarnego". Tym razem jednak skargi zbiegły się w czasie i są poważne. To już nie tylko pojedyńcze nieusprawiedliwione nieobecności na rozprawach,za co pani mecenas wielokrotnie była karana upomnieniami. Chodzi o wielokrotne niestawianie się w sądzie, lekceważenie pism władz korporacji adwokackiej i... długi. Okazuje się, że Róża Żarska sprzedała poprzednią siedzibę swojej kancelarii nie płacąc zaległego czynszu. "Nabywcę nieruchomości oraz pośrednika fałszywie zapewniła, iż wszelkie należności zostały uregulowane" - czytamy w piśmie skierowanym do okręgowej rady adwokackiej przez Wspólnotę Mieszkaniową "Ogrodowa 8". - Dług przekracza 5 tys. zł. Ale mniejsza o sumę. Jesteśmy zszokowani tym, iż tak niegodna zaufania okazała się osoba mająca jako członek Trybunału Stanu osądzać postępowanie innych - oburza się jeden z przedstawicieli wspólnoty. Sama Róża Żarska na temat konfliktu z zarządem "Ogrodowej 8" nie chce rozmawiać. - Ta sprawa nie jest związana z moją pracą - ucina, przyznając tylko, że jak ktoś jej podpadnie, to "bywa złośliwa".

W MON zamiast jawnych przetargów szykują się kontrowersyjne zakupy sprzętu. Resort obrony chce kupić od LOT dwa samoloty dla VIP-ów. Ich modernizacja pochłonie kilkanaście milionów złotych, ale wspomoże naszego narodowego przewoźnika - pisze "Życie Warszawy" w tekście "Resort obrony może stracić wielkie pieniądze". 24 maja w Kancelarii Premiera odbyło się poufne spotkanie w tej sprawie. Zakupu za 22 mln złotych dla MON miałaby dokonać Agencja Mienia Wojskowego. Modernizacja maszyn, których LOT chce się pozbyć będzie bardzo kosztowna. Zamiast tego można by kupić nowe maszyny, jednak to wymaga ogłoszenia przetargu, w którym oferta LOT nie miałaby najpewniej szans. MON rozważa też kupno bez przetargu 18 samolotów do szkolenia pilotów F-16. Maszyny, których produkcję zakończono w 1972 r., są nam oferowane za bezcen, ale będziemy musieli wydać kilkanaście milionów dolarów na ich modernizację w USA.

Postulaty nauki w szkole od szóstego roku życia i obowiązkowej zerówki już dla pięciolatków, a nie - jak teraz - sześciolatków PiS zawarło w swoim programie i w planie rządu "Solidarne państwo". Ale w poniedziałek minister edukacji Roman Giertych z LPR zapowiedział nauczycielom, że z tego programu MEN "na razie się wycofuje" - pisze "Gazeta Wyborcza" w tekście "Giertych zły na przedszkola". - Zdecydowały względy finansowe. Uważam też, że o edukacji dzieci powinni decydować rodzice - mówi Giertych. Jarosław Zieliński (PiS), do niedawna wiceminister oświaty nie kryje zaskoczenia: - Nie słyszałem, by rządowy program został odwołany! Przed moim odejściem dokumenty umożliwiające pilotażową zerówkę dla pięciolatków były gotowe. Mieliśmy na to 62 mln zł. W Polsce tylko jedna trzecia dzieci w wieku 3-5 lat chodzi do przedszkoli. To najniższy wskaźnik w Europie. Fatalnie jest na wsi, gdzie z oświaty przedszkolnej korzysta co dziesiąte dziecko. Polskie dzieci najpóźniej w Europie (mając siedem lat) zaczynają też szkołę. W większości krajów UE do pierwszej klasy ruszają sześciolatki. W całej Europie dzieci zaczynają edukację coraz wcześniej, by wykorzystać czas, gdy człowiek rozwija się najszybciej. Szuka się sposobów na fajną naukę-zabawę. Ale nie u nas. I dlatego u nas coraz szerzej otwierają się edukacyjne nożyce. Dzieci z biednych gmin, z ubogich rodzin, dzieci bezrobotnych przychodzą do zerówki najczęściej bez żadnej edukacji. Na przedszkole ich nie stać albo w gminie go nie ma. Są tak bardzo z tyłu, że już nie dogonią.

Teczka ze skargami na Radio Maryja za wyemitowanie antysemickiego felietonu od ponad tygodnia czeka na zainteresowanie szefowej KRRiT Elżbiety Kruk - pisze "Gazeta Wyborcza" w artykule "O. Rydzyk pod parasolem Kruk ". Jej podpis wystarczy, by zaczęło się wyjaśnianie, czy rozgłośnia o. Tadeusza Rydzyka naruszyła prawo. Chodzi o felieton Stanisława Michalkiewicza, który Radio Maryja wyemitowało 27 marca. Felieton natychmiast skrytykowała Rada Etyki Mediów jako "skrajnie antysemicki". O. Tadeusz Rydzyk zdążył nawet na antenie swego radia wyznać, że jest mu przykro. Toruńska prokuratura uznała, że doszło do popełnienia przestępstwa, bo Michalkiewicz znieważył Żydów, i rozpoczęła śledztwo. Tylko KRRiT milczy, choć Radio Maryja, emitując ten felieton, naruszyło art. 18 ustawy o RTV, który zakazuje propagowania "treści dyskryminujących ze względu na rasę, płeć lub narodowość". Na straży tej ustawy stoi właśnie Kruk i jej Krajowa Rada. Więc skargi stowarzyszenia Otwarta Rzeczpospolita i gminy żydowskiej na Radio Maryja czekają, choć innymi żalami widzów Rada zajmuje się wyjątkowo intensywnie, a szefowej Kruk wymierzanie kar przychodzi łatwo. Najpierw Kruk tłumaczyła, że nie może zająć się skargą na RM, gdyż po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, który zakwestionował jej wybór na szefową KRRiT przez prezydenta, nie pełni funkcji przewodniczącej. Szybko jednak jej interpretację zdementował szef biura prawnego KRRiT. Jeden z dyrektorów w KRRiT Stanisław Celmer pytany, dlaczego Rada nie chce się zająć skargą na rozgłośnię o. Rydzyka, odparł: - Bo ta sprawa ma charakter polityczny.

"Dziennik" dotarł do najnowszego raportu Home Office (brytyjskiego MSZ). Wynika z niego, że Polacy sa bardzo wysoko cenionymi pracownikami. Zarabiają 5-6 funtów na godzinę. Ośmiu na dziesięciu Polaków przyjeżdżających do Wielkiej Brytanii nie przekroczyło 32. roku życia. 97 proc. pracuje na pełen etat. Anglicy chwalą Polaków za pracowitość i wysoką kulturę pracy - czytamy w artykule "Polak potrafi w Anglii". Według rządowego raportu "Korzystanie z przyjezdnej siły roboczej" są oni "bardziej zmotywowani, godni zaufania i oddani pracy niż Brytyjczycy". Emigranci z Europy Wschodniej "chętnie dłużej pracują i są bardziej efektywni" - czytamy w raporcie. Już teraz angielscy pracodawcy wolą zatrudniać Polaków niż obywateli Wielkiej Brytanii w rolnictwie, gastronomii i hotelarstwie. Socjologowie nową emigrację dzielą na dwie grupy. - Do pierwszej należą ludzie młodzi, dobrze wykształceni i bardzo mobilni. Za granicę pcha ich wysokie, prawie 25-procentowe bezrobocie wśród świeżych absolwentów. Do Anglii przyjeżdżają znaleźć pierwszą pracę - mówi dr Izabela Grabowska z Ośrodka Badania nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego. Drugą, mniejszą grupą są osoby, które straciły w wyniku transformacji ekonomicznej. Ci są znacznie starsi. Mają po 50, 60 lat. - Wyjazd jest dla nich jedyną szansą, żeby zarobić pieniądze, a potem wysłać je rodzinie - dodaje dr Grabowska.

Mamy kolejną megainwestycję: jest to największy projekt prowadzony przez Polską Agencję Informacji i Inwestycji Zagranicznych oraz największe tego typu wydarzenie w powojennej historii Pomorza Zachodniego. Japoński koncern Bridgestone, który ma fabrykę w Poznaniu, wybuduje nowy zakład w Stargardzie Szczecińskim - zapowiada "Puls Biznesu" tekście "Japończycy planują megainwestycję". Inwestycja sięgnie 200-300 mln euro, a w jej wyniku powstanie 800 miejsc pracy. Kolejnych 800 osób będzie pracować u poddostawców. Projekt zostanie objęty Kostrzyńsko-Słubicką Specjalną Strefą Ekonomiczną. Bridgestone - tak jak cała branża oponiarska - ma przed sobą świetlane perspektywy. Według specjalistów popyt na opony będzie rósł 4 proc. rocznie. Koncern ma fabrykę opon w Poznaniu, w której zatrudnia 1290 osób. Na początku 2005 r. firma zdecydowała się na budowę zakładu gumowych gąsienic w Żarowie koło Wrocławia na terenie Wałbrzyskiej Strefy Ekonomicznej. To inwestycja za 12 mln euro. W fabryce ma pracować 300 osób. W 2004 roku należąca do Bridgestone firma Firestone zdecydowała się wybudować nowy zakład produkcyjny w wielkopolskim Wolsztynie. Projekt wartości 10 mln USD stworzył ponad 100 miejsc pracy.

Przegląd prasy przygotował
Sergiusz Sachno

 

Przegląd prasy

Od poniedziałku, 13 lutego 2006, publikujemy codzienny przegląd prasy. Możesz go zamówić w formie newslettera, odwiedzając stronę: http://www.wprost.pl/newsletter/