Przegląd prasy

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
Czy naukowcy wyręczą ks. Isakowicza-Zaleskiego, dlaczego prokuratury inwigilują środowiska homoseksualne, jak znowu kłamie dziennik "Fakt" - o tym piszą dzisiejsze gazety.
Nazwiska agentów, których nie pozwoliła wczoraj ujawnić krakowska kuria, i tak będą jawne - dowiedziało się "Życie Warszawy". Zaawansowane badania na temat przeszłości księży prowadzą bowiem naukowcy z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Według dziennika, chodzi o projekt badawczy poświęcony wizytom Jana Pawła II w Polsce w latach 1979-1987 prowadzony pod kierunkiem prof. Tomasza Gąsowskiego z Instytutu Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego. W jego ramach badane są też powiązania krakowskich duchownych ze Służbą Bezpieczeństwa. - Jestem przekonany, że w przygotowywanym opracowaniu znajdą się te same nazwiska, co w pracy ks. Zaleskiego - powiedział "ŻW" prof. Gąsowski. - Nie widzę powodu, żebyśmy ich nie ujawniali - dodaje naukowiec. Wszystko wskazuje zatem na to, że kardynałowi Stanisławowi Dziwiszowi nie uda się zablokować ujawnienia nazwisk agentów SB w krakowskim Kościele. Wczoraj kuria zabroniła byłemu kapelanowi nowohuckiej Solidarności ks. Tadeuszowi Isakowiczowi-Zaleskiemu ujawnienia nazwisk duchownych współpracujących z bezpieką. Rano ksiądz odebrał list podpisany przez kardynała Stanisława Dziwisza. Co takiego znalazło się w liście? Ksiądz milczy na ten temat. Z nieoficjalnych informacji wynika, że umieszczono tam listę sankcji, które Kościół może zastosować wobec niepokornego duchownego. Cała sprawa zbulwersowała znajomych księdza - czytamy w artykule "Naukowcy ujawnią listę księdza Zaleskiego".

"Dziennik" z kolei dowiedział się, że po wakacjach ukaże się wspólne opracowanie Instytutu Pamięci Narodowej i Papieskiej Akademii Teologicznej na temat inwigilacji Kościoła krakowskiego przez SB. Oznacza to, że lustracja wśród krakowskich księży zostanie przeprowadzona, wolniej tylko, niż chciał tego ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Historycy z Papieskiej Akademii Teologicznej, którym kardynał Stanisław Dziwisz zlecił badania PRL-owskich dokumentów, nie próżnują. "Badają papiery Służby Bezpieczeństwa dotyczące Kościoła, które są w naszym archiwum w Wieliczce. Niektórzy przyjeżdżają codziennie, by wertować dokumenty" - opowiada "Dziennikowi" profesor Ryszard Terlecki, szef krakowskiego IPN. Efektem tych prac mają być zeszyty historyczne poświęcone inwigilacji krakowskiego Kościoła przez SB. W opracowaniach znajdą się także informacje o działalności księży agentów. Pierwszy z tych zeszytów, jak zapewnia prof. Terlecki, będzie gotowy po wakacjach. Czy historia starań ks. Isakowicza-Zaleskiego o ujawnienie agentury w Kościele może dać przykład innym ośrodkom duszpasterskim, by zrobiły to samo? - stawia pytanie "Dziennik" w tekście "Kler będzie lustrowany".

Śledczy mają zbadać sposoby finansowania organizacji homoseksualnych, ich powiązania z półświatkiem i to, czy są obecne w szkołach - poleciła Prokuratura Krajowa. To efekt interwencji Wojciecha Wierzejskiego - pisze "Rzeczpospolita" w tekście "Szukają przeciwników Romana Giertycha". Takie polecenie Prokuratura Krajowa wydała wczoraj wszystkim śledczym w kraju. Do pisma z prokuratury załączony był list posła LPR Wojciecha Wierzejskiego, w którym domaga się prześwietlenia organizacji homoseksualistów przez prokuraturę. Gazeta przypomina, że o liście posła było głośno. Wierzejski wysłał go 12 maja do szefa MSWiA Ludwika Dorna i Zbigniewa Ziobry, ministra sprawiedliwości. Napisał w nim m.in. "(...) Powszechnie wiadome jest, że środowiska homoseksualne programowo zainteresowane są upowszechnianiem postaw dewiacyjnych wśród młodzieży, oraz - co gorsza - powiązane są ze światem quasi-przestępczym o charakterze m.in. pedofilskim". - Odpowiedzi z ministerstw jeszcze nie dostałem, ale sadzę, że nadejdzie w ciągu kilku dni. Nie chodzi mi o wywołanie jakiejś wielkiej inwigilacji środowisk homoseksualnych, tylko o sprawdzenie, z czego są finansowane i czy mają powiązania ze środowiskami przestępczymi - tłumaczy Wierzejski. "Rz" nie udało się dowiedzieć, dlaczego Prokuratura Krajowa zaangażowała w szukanie odpowiedzi na list posła wszystkie prokuratury w Polsce. Gazeta ustaliła, że śledczy (także ci z elitarnych wydziałów ds. walki z przestępczością zorganizowaną) będą teraz skrupulatnie sprawdzać, czy prowadzili sprawy dotyczące czynów homoseksualnych lub pedofilskich.

Od dwóch dni dziennik "Fakt" pisze o wsi Bracholin. Jej mieszkańcy mają upijać się wodą z pobliskiego jeziora, która ma zawierać alkohol. Alkoholu według "Faktu" ma być w jeziorze 30 proc. Ciekawe? Jeszcze jak! Ale wyssane z palca - pisze "Gazeta Wyborcza". Bracholin to spokojna wieś, która w ostatnich dniach przeżyła kataklizm - po publikacjach "Faktu" znalazła się na ustach całej okolicy. Jej mieszkańcy czują się upokorzeni artykułami i zapowiadają pozew sądowy przeciwko gazecie. To samo ma zamiar zrobić Przemysław Majchrzak, wójt gminy Wągrowiec, w której granicach leży Bracholin. "Chłopi rzucają się na kolana i na czworakach, jak zwierzęta, chłepcą wodę z jeziora" - tak według brukowca wygląda życie we wsi. Ziemia leży odłogiem, maszyny rdzewieją, a kobiety modlą się do Boga, by powstrzymał ich mężów przed piciem darmowego alkoholu. Teksty, które o tym opowiadają, są ilustrowane zdjęciami mężczyzn z Bracholina, którzy wiadrami nabierają wodę z jeziora lub na czworakach, razem z psem, piją ją prosto ze zbiornika. Ludzie z Bracholina są wściekli, że zostali przedstawieni jako leniwi idioci i pijacy. A promili w Jeziorze Bracholińskim nie ma i nigdy nie było. 5 maja ścieki z pobliskiej gorzelni przedostały się do zbiornika, ale już nazajutrz przystąpiono do ich usuwania. Operacja była finansowana przez gorzelnię, koordynowana przez wójta Majchrzaka, a czuwał nad nią prof. Stanisław Podsiadłowski z Akademii Rolniczej w Poznaniu. Teraz woda jest niemal oczyszczona, wkrótce zostaną wpuszczone do niej ryby - informuje "GW" w tekście "Jezioro wódki Axla Springera".

Radosława Sikorskiego, obecnego ministra obrony, przez trzy lata śledziły wojskowe specsłużby. Robiły to, gdy był dziennikarzem, a nawet wiceszefem MON. Jeden z raportów z 1992 r. udowadnia, że agenci byli nieukami. Pisali, że obserwowany korzysta z przenośnego komputera, czyli laptopa, oraz poczty elektronicznej. "Super Express" dotarł do tego raportu. Oficerowie WSI traktowali pocztę elektroniczną jako supertajny system komunikowania. Tymczasem już w 1976 r. królowa Elżbieta II wysłała list mailowy. A w 1992 r. w sieci internetowej było już ponad milion komputerów! Jeden z raportów z 1992 r.: "Stały kontakt S. (czyli Sikorski) utrzymuje z pracownikiem ambasady Wielkiej Brytanii, panem o nazwisku [...], jest to specjalista od testowania i organizowania tzw. poczty elektronicznej. Fachowcy stwierdzają, że jest to system komputerowy, gdzie nadawca informacji na określony kod wysyła informacje, komputer to przyjmuje i gromadzi. Odbiorca na określony kod wybiera taką informację. Zaletą tego typu poczty jest to, że bez znajomości kodu nikt nie potrafi ustalić, kto taką informację przesłał do komputera poczty i nie ustali się, kto tą informację wybierał" - pisze "Superexpress" w tekście "Ministra śledziły nieuki!".

Litości! Przerażająco pomysłowa minister finansów chce, by olej opałowy podrożał o prawie 40 proc.! Tysiącom Polaków zafunduje koszmarną zimę. Ale nie sobie - własny dom ogrzewa gazem. Zycie Gilowskiej zamarzyło się, by olej opałowy, który kierowcy leją cichaczem do baków, kosztował tyle, co napędowy - pisze "Fakt" w artykule "Podniesie ceny, ale nie sobie". Niedawno zapowiedziała podwyżkę akcyzy na benzynę. Teraz zabrała się za akcyzę na olej opałowy. I zdecydowała: akcyza na olej wzrośnie o 400 proc. Od 1 września cena oleju opałowego wzrośnie o złotówkę na litrze, tj. do 3,60 zł. Co prawda Ministerstwo Finansów próbuje łagodzić napiętą sytuację i na pocieszenie obiecuje zwrot części kosztów za droższe ogrzewanie domów. To na razie tylko mgliste zapowiedzi, bez ustalonych szczegółów - zaznacza "Fakt". Ale nie wszystko jeszcze stracone. Pomysł wicepremier musi zatwierdzić Sejm. Posłowie! Los miliona Polaków, którzy ogrzewają swoje domy olejem opałowym, leży w waszych rękach! - apeluje gazeta.

Przegląd prasy przygotował
Sergiusz Sachno