Przegląd prasy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czy Janas poda się do dymisji po meczu z Kostaryką, czy Amerykanie wydadzą Edwarda Mazura, czy Wojciech Olejniczak czerpał korzyści ze studenckiej fundacji, czy Wildstein odejdzie z TVP - o tym piszą dzisiejsze gazety.
Jutro ostatni mecz Polaków na mundialu i prawdopodobnie Pawła Janasa w roli selekcjonera. Jego następcą ma być Henryk Kasperczak - pisze "Gazeta Wyborcza" w artykule "Janas odejdzie po Kostaryce". Według informacji "Gazety" Janas ma się podać do dymisji bez względu na wynik jutrzejszego spotkania z Kostaryką. Zrobi to tuż po meczu lub po powrocie do Polski. Selekcjonera próbują jeszcze bronić współpracownicy. Maciej Skorża, asystent trenera: - Nasza gra nie była kompromitacją czy blamażem. Na mundialu poprzeczka jest zawieszona znacznie wyżej niż podczas eliminacji. Ale odejście Janasa jest już przesądzone, a na posadę czeka Kasperczak. To pod jego wodzą Wisła Kraków była najlepszą polską drużyną i grała najładniej. To wyszkoleni przez niego piłkarze decydowali o grze zespołu Janasa w zwycięskich eliminacjach - przypomina "GW". Reprezentacja nie ma już szans na awans z grupy, ale Janas uparcie nie pozwala m oglądać treningów. Piłkarze nie są nawet przekonani, czy na pożegnanie poradzą sobie z ostatnią drużyną grupy A - podkreśla dziennik.

Prokuratura zdobyła dowody współpracy Edwarda Mazura ze służbami specjalnymi. To może przypieczętować ekstradycję biznesmena, jeśli Mazur zataił ten fakt przed amerykańskimi urzędnikami, gdy starał się o obywatelstwo USA - pisze "Rzeczpospolita" w artykule "Mazur w cieniu wywiadu". Jeden z nowych świadków zeznał, że Mazur, ścigany za podżeganie do zabójstwa byłego komendanta głównego policji Marka Papały, może być współpracownikiem polskich służb specjalnych. - Do tej pory mieliśmy na ten temat tylko szczątkowe i niepotwierdzone informacje. Teraz tę wiedzę potwierdzono procesowo - mówi anonimowo jeden z prokuratorów nadzorujących śledztwo w sprawie zabójstwa Papały. Niecałe dwa tygodnie temu warszawska Prokuratura Apelacyjna za pośrednictwem Prokuratury Krajowej zapytała szefów Agencji Wywiadu, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Wojskowych Służb Informacyjnych o to, czy mają informacje o współpracy Mazura ze służbami PRL i z zachodnimi wywiadami. Prokuratorzy pismo o pomoc w wyjaśnieniu związków Mazura ze służbami specjalnymi wysłali także do MON, któremu formalnie podlegają Wojskowe Służby Informacyjne.

Byłem słupem Olejniczaka - mówi Paweł G. Pod koniec lat 90. prowadził klub Na Przyzbie przy akademikach SGGW. Dziś twierdzi, że klubem rządzili - i czerpali z tego korzyści finansowe - Wojciech Olejniczak oraz jego przyjaciel Krzysztof Kowalski. Dziennikarzom "Rzeczpospolitej" opowiedział o zabieraniu pieniędzy prosto z kasy klubu, o fałszowaniu faktur. Jest więcej osób, które pamiętają niejasne interesy Olejniczaka w stworzonej przez niego w 1997 roku Fundacji Samorządu Studentów SGGW. Mówią np. o łapówkach za wyjazdy do pracy w Wielkiej Brytanii, które organizowała uczelnia, a koordynowała fundacja kierowana przez Olejniczaka - czytamy w artykule "Fundacje, kluby i fałszywe faktury". Szef SLD wszystkim zarzutom zaprzecza. Niewiele mówi o finansach kierowanej przez siebie fundacji. Pytany o pieniądze, za które pod koniec lat 90. kupił mieszkanie (prawie 300 tys. zł gotówką), odpowiada: - W czasie, kiedy inni się bawili, ja pracowałem i odkładałem. W 1999 r. Olejniczak szefował Radzie Krajowej Związku Młodzieży Wiejskiej, przewodniczył Parlamentowi Studentów RP, był szefem Fundacji Parlamentu Studentów RP oraz członkiem rady Fundacji Samorządu Studentów SGGW. W 2000 r. jako jedyny przewodniczący w historii Parlamentu Studentów nie otrzymał absolutorium.

W tym tygodniu rozstrzygnie się, czy Bronisław Wildstein nadal będzie prezesem Telewizji Polskiej - pisze "Dziennik" w artykule "Wildstein grozi, ze odchodzi". Według informacji, do których dotarł "Dziennik", Wildstein nie zgadza się, by szefem lokalnego programu 3. publicznej telewizji została kandydatka forsowana przez Samoobronę. Jak się dowiedział "Dziennik", prezes TVP w tej sprawie nie ustąpi. A rozstrzygnięcie obsady kierownictwa TVP 3 traktuje jako test na swoją niezależność. Spór wybuchł w ostatni piątek. Tego dnia Wildstein dostał na piśmie wniosek o mianowanie na stanowisko szefa TVP 3 Beaty Jakoniuk-Wojcieszak pracującej dotąd w redakcji publicystyki TVP 1. Pismo wystosowali Anna Milewska, członek zarządu telewizji z rekomendacji Samoobrony i Sławomir Siwek, członek zarządu związany z PiS. Politycy "Samoobrony w rozmowie z "Dziennikiem twierdzą, że nominacja Jakoniuk-Wojcieszak jest już przesądzona. Prezes Wildstein odmawia komentarza w tej sprawie. Jednak wielokrotnie w swych wcześniejszych wypowiedziach deklarował, że nie zgodzi się na jakiekolwiek polityczne ingerencje w działalność telewizji publicznej.

Były szef BBN został przesłuchany przez tarno-brzeską prokuraturę prowadzącą śledztwo w sprawie afery związanej z Laboratorium Frakcjonowania Osocza w Mielcu - dowiedziało się "Życie Warszawy". Marek Siwiec jest bliskim przyjacielem Włodzimierza Wapińskiego, jednego z dwóch głównych podejrzanych w sprawie, w którą zamieszani są czołowi dygnitarze lewicy. Według informacji "ŻW", tarnobrzeskich prokuratorów interesowały związki byłego szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego ze wspomnianym biznesmenem. Przede wszystkim szukali odpowiedzi na pytanie, czy Siwiec lobbował u prezydenta Kwaśniewskiego i w rządzie Włodzimierza Cimoszewicza na rzecz LFO, w którym udziały miał Wapiński. Polityk pośrednio jest już zamieszany w aferę LFO. Rzeszowska prokuratura bada sprawę użyczenia przez Wapińskiego luksusowego samochodu Siwcowi. W lutym 1997 r. szef BBN dostał nieodpłatnie w użytkowanie terenowe mitsubishi pajero. Sprawa wyszła na jaw, gdy samochód skradziono. Na wniosek ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry wszczęto śledztwo, które ma sprawdzić, czy auto mogło być elementem rewanżu za lobbowanie na rzecz LFO - czytamy w artykule "Marek Siwiec zeznawał w sprawie afery LFO".

Współpracowałem z SB - ujawnia Roman Wrocławski, b. zapaśnik, mistrz świata z 1982 roku i olimpijczyk z Seulu (1988). - Mam jednak czyste sumienie, na kolegów nie donosiłem, a dzięki grze z SB żyło mi się lepiej - dodaje. Wrocławski od lat przebywa w USA. - Jestem ekskluzywnym służącym, który wozi bogatych Amerykanów - mówi. Dlaczego postanowił ujawnić prawdę o swojej przeszłości? stawia pytanie "Super Express" w tekście "Byłem agentem SB". - Moje nazwisko pojawiło się na liście Wildsteina. Osobiście cała ta lustracja ani mnie ziębi, ani grzeje. Ale w kraju jest to drażliwy temat, wiec nie chcę, by były jakieś niedomówienia - tłumaczy. W ubiegłym tygodniu napisał list do prezesa IPN, w którym domaga się upublicznienia materiałów na swój temat. Wrocławski pisze, że w połowie lat 80. podjął z SB grę. "Dokonałem zwerbowania funkcjonariusza SB, który to był przekonany, że zwerbował mnie". Wrocławski rozpoczął współprace z SB w 1984 roku. - Jak twierdzi - z wyrachowania.

Pazerność i brak skrupułów eurodeputowanej Lidii Geringer de Oedenberg z SLD nie zna granic! Najpierw poparła rezolucję, która szkaluje nasz kraj, a teraz za pięć tysięcy euro chce wziąć udział w konferencji, na której miałaby opluwać Polskę! Posłanka aż rwie się, aby rozpowiadać na lewo i prawo o braku tolerancji nad Wisłą! - pisze "Fakt" w artykule "Sprzedajna europoseł". Dziennik przypomina. Dziewięcioro polskich eurodeputowanych poparło w Boże Ciało rezolucję, która wskazuje na Polaków jako rasistów, homofobów i antysemitów. Co gorsza nie widzieli w tym nic złego. "Fakt" postanowił zatem sprawdzić, na co jeszcze ich stać. Podszywając się pod pracownika fundacji "Wolność bez granic" z Holandii dziennikarz "Faktu" zaprosił europosłów zdrajców na konferencję w Rotterdamie. A tam mieliby mówić o nietolerancji i ciemnogrodzie w Polsce. Za trzy, trwające po godzinie wykłady "Fakt" zaproponował pięć tysięcy euro (ok. 20 tys. zł). Do tego luksusowy hotel i zwrot kosztów podróży. Efekt był porażający! Okazało się, że Lidia Geringer de Oedenberg o ojczyźnie i rodakach pamięta tylko przy wyborach. Pani poseł z SLD była tak podekscytowana proponowaną sumą, że dużo nie brakowało, aby przez telefon recytowała dziennikowi numer konta bankowego. I oczywiście zgodziła się na szkalowanie rodaków.

Przegląd prasy przygotował
Sergiusz Sachno

Przegląd prasy

Od poniedziałku, 13 lutego 2006, publikujemy codzienny przegląd prasy. Możesz go zamówić w formie newslettera, odwiedzając stronę: http://www.wprost.pl/newsletter/