Giertych: Wiechecki nie zabiegał o pracę dla żony

Giertych: Wiechecki nie zabiegał o pracę dla żony

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wicepremier i minister edukacji Roman Giertych zaprzeczył, jakoby minister gospodarki morskiej Rafał Wiechecki (LPR) starał się dla swojej żony o stanowisko dyrektora Polsko-Niemieckiej Współpracy Młodzieży.
Organizacja ta podlega resortowi edukacji.

"Gazeta Wyborcza" napisała w piątek, że ministerstwo edukacji chce odwołać dyrektora PNWM Piotra Womela i zgłosiło Magdalenę Wiechecką jako kandydatkę na jego następczynię. Według dziennika, Wiechecka po wstępnej rozmowie z członkami rady nadzorczej organizacji, wycofała swoją kandydaturę.

Giertych pytany podczas piątkowej konferencji prasowej, czy Wiechecki chciał, żeby pomógł mu załatwić pracę dla żony, powiedział: "Nie, to jest nieprawda, minister Wiechecki w ogóle o tę kwestię nie zabiegał".

Jak dodał Giertych, "kandydatów jest więcej, każdy może się zgłosić, kto zna dobrze język niemiecki".

Według ministra, perfekcyjna znajomość języka niemieckiego to warunek umowy pomiędzy Polską a Niemcami. "Proces zgłaszania kandydatów jeszcze się nie zakończył. Zachęcamy wszystkich, którzy chcieliby uczestniczyć w tej procedurze, do zgłaszania się" - podkreślił Giertych.

Zaznaczył, że ostateczną decyzję w sprawie mianowania dyrektora PNWM podejmuje rząd. Według niego, następne posiedzenie, podczas którego mają być przesłuchani kandydaci będzie prawdopodobnie za miesiąc.

Polsko-Niemiecka Współpraca Młodzieży działa od 1991 r. na mocy umów między rządami obu państw; jej celem jest budowanie polsko-niemieckiego porozumienia i organizacja wymiany młodzieży (sfinansowała już wyjazdy 1,5 mln młodych ludzi).

W tym roku na działalność organizacji polski rząd wyłożył ok. 18,6 mln zł. PNWM ma dwuosobowy zarząd wybierany na pięć lat przez ministrów ds. młodzieży z obu państw. Natomiast w 24-osobowej radzie nadzorczej (po 12 osób z obu krajów) zasiadają m.in. przedstawiciele ministerstw: edukacji, spraw zagranicznych, finansów i pracy.

Giertych odniósł się też do innego artykułu z piątkowej "GW", w którym napisano, że kaliska prokuratura postawiła jego bliskim współpracownikom - Tomaszowi Połetkowi i Maciejowi Twarogowi - zarzuty roztrwonienia milionów zł, wyprowadzonych z Wielkopolskiego Banku Rolniczego SA przez posła LPR Witolda Hatkę.

Według gazety, pieniądze trafiły na konta spółki Hatrol i innych spółek-córek kontrolowanych przez działaczy LPR i Młodzieży Wszechpolskiej, a kierowanych przez Połetka i Twaroga. Hatka, który był przewodniczącym rady nadzorczej WBR, jest podejrzanym w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości w działalności kierownictwa tego nieistniejącego już banku.

Prokuratura Okręgowa w Kaliszu zarzuciła Hatce działanie na szkodę WBR, związane z zawarciem umowy o utworzeniu w Krakowie spółki Hatrol, w którą zaangażowano aktywa banku. Prokuratura podejrzewa też, że kapitał Hatrolu został wykorzystany do powołania kolejnych spółek.

W lutym 2004 r. Hatka zrzekł się immunitetu. Posłowi oraz czterem innym zatrzymanym członkom zarządu WBR grozi do dziesięciu lat więzienia.

Giertych nazwał "patologią" to, że poseł Hatka po zrzeczeniu się immunitetu czeka ponad dwa lata na przedstawienie zarzutów.

"Albo prokuratura ma materiały i idzie do sądu, a poseł ma szansę się uniewinnić, albo ich nie ma i wtedy umarza postępowanie. Bo tak można każdego 'załatwić' - jest jeden prokurator, który sobie coś wymyśli, komuś postawi zarzut i parę lat czeka nie wiadomo na co. Myślę, że to jest nieuczciwe wobec posła Hatki" - ocenił Giertych.

Jak dodał, sprawa WBR powinna być wyjaśniona. Nie skomentował natomiast informacji gazety o postawieniu zarzutów Połetkowi i Twarogowi.

pap, ab