Rokita: w rządzie coś szwankuje

Rokita: w rządzie coś szwankuje

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jan Rokita (PO) uważa, że w pierwszym półroczu 2006 roku rząd Kazimierza Marcinkiewicza wykonał jedynie 35 proc. zaplanowanych na ten okres prac legislacyjnych.
Rada Ministrów przyjęła plan swojej pracy na drugie półrocze.

"Z uchwalonego pół roku temu planu prac, w którym były 134 projekty legislacyjne, rządowi udało się opracować jedynie 38" - powiedział Rokita na wtorkowej konferencji prasowej w Sejmie. Dodał, że "wśród członków rządu są tacy ministrowie, jak na przykład minister środowiska Jan Szyszko, który był zobowiązany do zrobienia 5 rzeczy, a nie zrobił ani jednej".

Zdaniem polityka PO, sugeruje to, że "w rządzie coś szwankuje" i "jest niedosyt wewnętrznej koordynacji". "Jest wewnętrzna dezorganizacja i słabość" - zauważył Rokita. Według niego, jest to przede wszystkim odpowiedzialność szefa Kancelarii Premiera Mariusza Błaszczaka i sekretarza Rady Ministrów Jolanty Rusiniak.

Jak dodał Rokita, zestawienie to "powinno skłonić premiera do poważnego rozważenia jakości prac jego najbliższych współpracowników".

Pytany o wtorkową wypowiedź wicepremiera i ministra rolnictwa Andrzeja Leppera dla radia TOK FM, w której ten sugerował możliwość rekonstrukcji gabinetu Marcinkiewicza, Rokita odpowiedział, że "wicepremier, który składa publicznie takie oświadczenia, narusza wewnętrzną lojalność Rady Ministrów".

"Wicepremierzy Lepper i (Roman) Giertych wyraźnie dominują Kazimierza Marcinkiewicza, co nie przynosi rządowi pożytku" - powiedział polityk Platformy. Jak podkreślił, wicepremierzy "to są ludzie, którzy powinni słuchać premiera, a nie prowadzić swoją politykę".

Rokita odniósł się też do obsadzania stanowisk w mediach publicznych. "Pod szyldem koalicji PiS i Samoobrony do spółek radiowych wprowadzani są funkcjonariusze PZPR i SLD na wielką skalę. To jest niebywałe" - powiedział.

"Chciałbym spytać prezesa Jarosława Kaczyńskiego, czy jest gotów brać odpowiedzialność za wprowadzanie nędznych funkcjonariuszy SLD do rad nadzorczych radia publicznego. Ten sam problem jest w telewizji" - zaznaczył polityk PO. Wyraził jednocześnie nadzieję, że koalicji PiS-Samoobrona-LPR nie uda się wprowadzić do telewizji ludzi z partyjnego nadania i z - jak określił - "fatalną przeszłością".

Zdaniem Rokity, w Polsce powinna się odbyć debata na temat "zasadniczego przekształcenia" mediów publicznych i "być może" częściowej prywatyzacji mediów. "Sposób, w który rozparcelowano szumowiny do rad nadzorczych spółek publicznych pokazuje, że degrengolada personalna mediów publicznych sięga dna" - ocenił.

pap, ab