Rozpoczął się proces Kazulina

Rozpoczął się proces Kazulina

Dodano:   /  Zmieniono: 
Proces byłego kandydata na prezydenta Białorusi Alaksandra Kazulina rozpoczął się w Mińsku. Opozycyjny polityk oskarżony jest o chuligaństwo i zorganizowanie demonstracji po marcowych wyborach prezydenckich.
"Sprawa jest jednoznacznie polityczna. Gdyby Kazulin nie był kandydatem na prezydenta, wszystko przebiegałoby inaczej" - powiedział lider sił demokratycznych Alaksandr Milinkiewicz, który przybył pod sąd, by poprzeć swego dawnego rywala w wyborach.

Zastrzegł, że obecne poparcie demokratycznej koalicji dla Kazulina nie oznacza, że zanikły dzielące ich rozbieżności polityczne.

"Istnieją stosunki polityczne i względy ogólnoludzkie. Na płaszczyźnie politycznej były między nami rozbieżności, ale jako człowiek mam moralny obowiązek udzielić poparcia w takiej sytuacji. Jestem przekonany że gdybym był na jego miejscu, on też przyszedłby mnie poprzeć" - dodał Milinkiewicz, którego nie wpuszczono na salę sądową.

Przed budynkiem sądu zebrało się rano kilkudziesięciu zwolenników Kazulina. Choć proces miał być otwarty, na rozprawę wpuszczono tylko kilku dziennikarzy, zasłaniając się brakiem miejsca na sali sądowej. Doszło do przepychanek ze strzegącymi budynku milicjantami.

Kłopoty z wejściem mieli też ambasadorzy USA i państw Unii Europejskiej, którzy przybyli, by zademonstrować swoje poparcie dla oskarżonego. "To niezwyczajna dla ambasadorów sytuacja" - skomentował ambasador Niemiec Martin Hecker.

Wkrótce sędzia usunął z sali wszystkie osoby nie związane bezpośrednio z procesem, w tym rodzinę oskarżonego i dyplomatów, którzy pozostali na rozprawie po wcześniejszym wyjściu ambasadorów. "Proces praktycznie toczy się przy drzwiach zamkniętych, bo władze czują się niepewnie, wiedzą, że nie ma on nic wspólnego z prawem" - ocenił Milinkiewicz.

Ambasada Niemiec, reprezentująca obecnie w Mińsku Unię Europejską, wydała oświadczenie, w którym przypomniała, że misje dyplomatyczne mają prawo do obserwacji procesów sądowych. "Nie raz podkreślaliśmy, że stosunki z Białorusią będą się rozwijać zależnie od przestrzegania przez nią zobowiązań międzynarodowych" - napisano w komunikacie.

Pierwszy dzień procesu upłynął na rozpatrywaniu wniosków Kazulina i jego obrony oraz odczytaniu aktu oskarżenia. Sąd odrzucił wszystkie wnioski, w tym o zmianę sędziego i prokuratora oraz o powołanie na świadków członków władz, m.in. szefa MSW Uładzimira Naumoua i prezydenta Alaksandra Łukaszenki.

Oddalił nawet prośbę, by oskarżony mógł występować w krawacie i aby oddano mu pasek od spodni, które polityk musi podtrzymywać ręką, bo schudł w areszcie 10 kg.

Kazulina zatrzymano 25 marca, gdy - na czele rozproszonego przez milicję pokojowego marszu zwolenników opozycji - szedł pod więzienie, w którym przetrzymywano aresztowanych wcześniej uczestników protestów po wyborach prezydenckich z 19 marca.

Zarzucono mu organizowanie grupowych działań naruszających porządek publiczny. Według MSW, Kazulin nawoływał do szturmu na więzienie, obalenia władzy i fizycznej rozprawy z prezydentem.

Zarzut chuligaństwa postawiono opozycyjnemu politykowi w związku z wydarzeniami z 17 lutego. Kazulin wdał się wtedy w przepychankę, bo nie wpuszczono go do sali w centrum prasowym, gdzie miał przeprowadzić konferencję prasową.

Ten sam zarzut przedstawiono mu za incydent z 2 marca, gdy pobity i aresztowany Kazulin rozbił w komisariacie milicji portret prezydenta Łukaszenki.

Proces zostanie wznowiony w piątek.

pap, ss, ab