Niemiecka choroba

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dlaczego prezydent nie pojechał do Niemiec na szczyt weimarski? Czy na jego stan zdrowia miał wpływ artykuł w "Tageszeitung"? - stawia pytania "Gazeta Wyborcza" w artykule "Niemiecka choroba". Prezydent według informacji "GW" przebywa obecnie w ośrodku w Juracie, a nad jego stanem zdrowia czuwa lekarz Biura Ochrony Rządu. - Nie była potrzebna natychmiastowa pomoc medyczna. Nie działo się nic nagłego, nie zaistniało zagrożenie życia - mówi pułkownik Jarosław Kanarek z Biura Ochrony Rządu. Niespodziewane, nagłe pogorszenie zdrowia głowy państwa w nocy z soboty na niedzielę zaskoczyło nawet najbliższe otoczenie prezydenta. Wizyta w Weimarze była przygotowywana od pół roku, była szczególnie istotna z tego powodu, że na spotkaniu zależało stronie niemieckiej i francuskiej. Pierwsze informacje, że prezydent może nie pojechać na szczyt, pojawiły się w sobotę. Decyzja zapadła w niedzielę. Wówczas prezydent Kaczyński skontaktował się z szefową MSZ Anną Fotygą, która usiłowała kanałami dyplomatycznymi ustalić, czy prezydenta może na takim spotkaniu zastąpić premier Kazimierz Marcinkiewicz. Jak się dowiaduje "GW", jedną z przyczyn pogorszenia zdrowia prezydenta był artykuł, który przed szczytem w Weimarze zamieścił niemiecki dziennik "Tageszeitung". W tekście znajdują się aluzje do wzrostu prezydenta i jego brata, określani są jako "kartofle", a także atak na matkę braci Kaczyńskich. Prezydent otrzymał tekst artykułu, w czwartek, gdy przygotowywał się do wizyty. - Oczywiście artykuł nie jest powodem odwołania wizyty, ale był przyczyną naprawdę ogromnego zdenerwowania prezydenta. Jest to tekst oburzający - powiedział "GW" minister Andrzej Krawczyk. - Tekst jest obrzydliwy i narusza standardy, jakie obowiązują nasze polskie dziennikarstwo - mówi rzecznik MSZ Andrzej Sadoś. - W Polsce zdarzył się przypadek przedstawienia Eriki Steinbach siedzącej na kanclerzu federalnym, wtedy potępiły ten przypadek polskie elity, a teraz w Niemczech nie słychać potępienia po artykule "Tageszeitung" czy antypolskich żartach "Bilda". Zdaniem rzecznika MSZ artykuł godzi w głowę państwa.