Komisja bankowa uderzy w Gronkiewicz-Waltz

Komisja bankowa uderzy w Gronkiewicz-Waltz

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jak twierdzi "Życie Warszawy", "Komisja bankowa uderzy w Gronkiewicz-Waltz". Jak dowiedziała się gazeta, komisja śledcza ds. banków gromadzi dokumenty dotyczące upadłości Banku Staropolskiego, które mają obciążyć Hannę Gronkiewicz-Waltz. Komisja ma już kopię doniesienia o popełnieniu przestępstwa przez parlamentarzystkę Platformy złożonego przez Romana Sklepowicza, prezesa Stowarzyszenia Pokrzywdzonych przez System Bankowy. Wynika z niego, że jako szefowa Komisji Nadzoru Bankowego, wnioskując w 2000 r. o ogłoszenie upadłości Banku Staropolskiego, miała się powołać na nieistniejącą opinię biegłego. W rzeczywistości przedstawił on jedynie swoje stanowisko, w którym stwierdził, że nie może wydać rzetelnej opinii, gdyż nie ma dostępu do wszystkich dokumentów banku. Gronkiewicz-Waltz uważa, że cała sprawa to próba wyeliminowania jej przez PiS z wyścigu o prezydenturę Warszawy. - Doniesienie do prokuratury nieprzypadkowo zbiega się w czasie z objęciem przez Kazimierza Marcinkiewicza stanowiska komisarza stolicy - ocenia. Zapewnia, że audyt NBP był dobry. - Sąd uznał przecież, że Bank Staropolski jest niewypłacalny. Tylko moje zdecydowane działanie ochroniło pozostałe oszczędności klientów tego banku oraz ponad miliard złotych będący własnością spółek - podkreśla parlamentarzystka. Dlaczego prezes Sklepowicz złożył doniesienie dopiero w połowie lipca, skoro decyzje w sprawie upadłości Banku Staropolskiego zapadły sześć lat temu? - Już w 2003 r. informowałem prokuraturę o nieprawidłowościach popełnionych przez Komisję Nadzoru Bankowego. Niestety, śledczy się tym nie zainteresowali. Teraz złożyłem kolejne doniesienie, bo wyszły na jaw nowe fakty - twierdzi Sklepowicz. I dodaje, że sejmowi śledczy sami zwrócili się do niego o udostępnienie dokumentów. Co dziwne, nic o tym nie wiedziała Małgorzata Ostrowską (SLD), mimo że jest członkiem komisji śledczej. Jej zdaniem, posłowie koalicji, którzy zasiadają w komisji, gromadzą różne dokumenty, byle tylko znaleźć haka na Hannę Gronkiewicz-Waltz.