Korupcja w KGP

Dodano:   /  Zmieniono: 
Trzech byłych pracowników biura logistyki Komendy Głównej Policji zostało zatrzymanych w związku z podejrzeniami o ustawianie przetargów na zakup rumuńskich samochodów terenowych ARO. Grozi im do 10 lat więzienia.
Zatrzymani, to dwaj funkcjonariusze z ok. 20-letnim stażem (b. zastępca naczelnika biura i b. specjalista) oraz pracownik cywilny - poinformował dyrektor biura komunikacji społecznej KGP Paweł Biedziak. Prowadząca śledztwo w tej sprawie Prokuratura Apelacyjna w Białymstoku postawiła im zarzuty m.in. poświadczenia nieprawdy i przekroczenia uprawnień przy przetargach, oraz przyjmowania za to korzyści, np. samochodów do użytkowania czy ulg przy ich zakupie. Sprawa dotyczy protokołów odbioru 88 aut, w których niezgodnie z prawdą potwierdzono ich odbiór i fakt, iż są zaadaptowane do wersji zapisanej w umowie.

"W wyniku aneksu do umowy Komenda Główna Policji przekazała blisko 5,5 mln zł na rachunek pośrednika w tej transakcji". W ten sposób firma zabezpieczyła się przed odstąpieniem KGP od umowy, "co wiązałoby się z koniecznością zapłaty przez tę firmę kary umownej, w postaci 10 proc. wartości całego kontraktu, to jest 650 tys. zł, oraz umożliwiło jej uniknięcie kar umownych za nieterminowe dostawy poszczególnych pojazdów" - powiedział szef białostockiej prokuratury Sławomir Luks. Luks dodał, że zarzuty korupcyjne (przyjmowanie samochodów do użytkowania, ulgi przy ich zakupie, udział w przyjęciach) nie dotyczą zakupu samochodów ARO, ale innych przetargów.

KGP nie wyklucza kolejnych zatrzymań pracowników komendy, nie tylko w sprawie nieprawidłowości w przetargu na rumuńskie samochody terenowe ARO, ale też w innych przetargach m.in. na rejestratory rozmów i komputeryzację policji. Nadal bowiem trwa kontrola przetargów, z których materiały będą sukcesywnie, podobnie jak w przypadku przetargu na samochody ARO, przekazywane prokuraturze - powiedział Paweł Biedziak.

Prokurator Luks "odcina się" jednak od informacji zamieszczonej we wtorkowej publikacji "Rzeczpospolitej", w której jest mowa o zamieszaniu w sprawę co najmniej siedmiu pracowników KGP. "Materiał dowodowy zgromadzony na dziś pozwolił nam na takie czynności, a nie inne" - powiedział.

W czerwcu komendant główny policji Marek Bieńkowski przekazał prokuratorowi krajowemu doniesienie o popełnieniu przestępstwa przy zakupie 105 rumuńskich radiowozów ARO. Jak mówił wtedy na konferencji prasowej, w przetargu na zakup tych aut specyfikacja istotnych warunków zamówienia była tak przygotowana, że nie można było wybrać innej oferty. "Absolutnie nie został spełniony wymóg uczciwej konkurencji" - powiedział. Szef policji już wówczas nie wykluczył, że w KGP mogła działać grupa osób: funkcjonariuszy wyższych rangą i pracowników logistyki, którzy dopuścili się nieprawidłowości podczas przetargów.

Bieńkowski poinformował też wtedy, że powołał grupę dochodzeniową do zbadania niektórych przetargów z lat 2001-2005. Wyjaśnił, że zdecydował się powiadomić prokuraturę, bo zebrany dotychczas materiał, świadczył o tym, iż "istnieje uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa przez grupę wysokich funkcjonariuszy ówczesnego kierownictwa policji i grupę pracowników logistyki".

W czasie, gdy doszło do przetargu na samochody, logistykę w policji nadzorował ówczesny zastępca komendanta głównego policji Zbigniew Chwaliński. Podał się on do dymisji po aferze dotyczącej zakupu w 2003 r. przez KGP z tzw. wolnej ręki 24 volkswagenów transporterów od firmy Kulczyk Tradex.

pap, em