Byłemu prezesowi PZU grozi 8 lat więzienia

Byłemu prezesowi PZU grozi 8 lat więzienia

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zarzut spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym postawiła białostocka prokuratura okręgowa byłemu prezesowi PZU Cezaremu S. - poinformował rzecznik tej prokuratury Adam Kozub.
Podejrzany nie przyznał się, odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Wobec Cezarego S. prokuratura zastosowała poręczenie majątkowe w kwocie 50 tys. zł. Grozi mu do ośmiu lat więzienia.

Zarzuty dotyczą wypadku z jesieni 2002 roku w miejscowości Powierz (Warmińsko-Mazurskie), na trasie Warszawa-Gdańsk. Samochód volvo prowadzony przez Cezarego S. zderzył się na skrzyżowaniu z fiatem 126p, którym jechało trzech młodych ludzi. Wszyscy zginęli (dwaj na miejscu, trzeci zmarł w szpitalu).

Prowadząca śledztwo w tej sprawie prokuratura w Nidzicy postępowanie umorzyła uznając, że do wypadku doprowadził kierowca fiata, który wyjechał z drogi gruntowej. Oparła się przy tym na opinii biegłego. Zażalenie złożył ktoś z członków rodzin ofiar wypadku, sąd postanowienie prokuratury podtrzymał.

Jak <a href='http://www.wprost.pl/ar/?O=93282' class='text1a'>napisał jednak przed miesiącem tygodnik "Wprost"</a>, w tej sprawie prowadzący śledztwo w Nidzicy odstąpili od rutynowych czynności, a w dokumentach były rozbieżności.

Kilka tygodni temu na konferencji prasowej w Warszawie, informując o tej sprawie minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro mówił, że prokuratura prowadziła to śledztwo "w skandaliczny sposób" - m.in. żadnemu uczestnikowi wypadku, w tym Cezaremu S., nie pobrano krwi do badania na obecność alkoholu (badano go alkomatem).

Ziobro zaznaczył, że przeciwko prokuratorowi, który wydał decyzję o umorzeniu tego śledztwa, zostało wszczęte postępowanie dyscyplinarne. "Nie wykluczam postępowania karnego" - mówił wtedy.

Sprawa trafiła do Białegostoku wskutek skargi, która wpłynęła do Ministerstwa Sprawiedliwości. Białostocka prokuratura powołała w sprawie nowych biegłych z Polskiego Związku Motorowego w Warszawie, którzy inaczej zinterpretowali sytuację na drodze. Wtedy wznowiła śledztwo.

Jak powiedział prokurator Kozub, biegli uznali, że Cezary S. jechał zbyt szybko i nie dostosował prędkości do panujących warunków, a także nie zareagował na znaki mówiące o tym, iż zbliża się do skrzyżowania.

Kozub dodał, że nie wiadomo, ile czasu potrwa jeszcze śledztwo w tej sprawie. Nie wykluczył, że konieczna będzie następna opinia biegłego.

O Cezarym S. zrobiło się głośno w czerwcu tego roku, gdy poseł PiS Jacek Kurski zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w związku z rzekomym finansowaniem przez PZU kampanii billboardowej szefa PO Donalda Tuska. Zdaniem Kurskiego, "układ był taki", że PO miała zagwarantować Cezaremu S. "utrzymanie fotela po wyborach" w zamian za wspieranie w kampanii wyborczej.

Platforma Obywatelska złożyła wówczas przeciw Kurskiemu w sądzie pozew o zniesławienie (proces trwa). Zdaniem działaczy PO, na billboardach, o których mówił Kurski, wisiały plakaty Lecha Kaczyńskiego, a nie Tuska.

Cezary S. był prezesem PZU w latach 2003-2006.

pap, ss