Dąb na ognisko

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zwykłym nadużyciem byłoby przypisanie wszelkich niedostatków III RP wyłącznie rządowi AWS. Wszystkie badania opinii publicznej pokazują, że Polacy są coraz bardziej rozczarowani. Niepokoi ich stan państwa i złe warunki własnej egzystencji. Dlatego notowania rządu są niskie jak nigdy do tej pory. Trudno, żeby były inne, skoro cztery rządowe reformy kojarzą się ludziom najbardziej z jeźdźcami Apokalipsy, pustoszącymi najważniejsze dziedziny życia.
 
Zwykłym nadużyciem byłoby jednak przypisanie wszelkich niedostatków wyłącznie rządowi AWS. To nie tylko on sprawił, że Polska coraz wyraźniej dzieli się na dwa państwa: jedno ekskluzywne, zaznające dostatku i zamożności, oraz drugie - wielekroć rozleglejsze - przepełnione obawami o pracę, wykształcenie dzieci, mozolne wiążące koniec z końcem. Grono winowajców jest znacznie obszerniejsze i tak naprawdę nikt, kto zajmuje się sprawami publicznymi, nie może uciec od odpowiedzialności.
Ale łatwiej niż przyznanie się do błędu przychodzi przemilczanie tych kwestii. Nie zauważa ich nawet literatura, zawsze odgrywająca rolę zwierciadła rzeczywistości. Pod tym względem II i III Rzeczpospolita są zupełnie nieporównywalne. W okresie międzywojennym powstało wiele wybitnych dzieł, pytających, co Polacy uczynili z "cudem niepodległości". Dziś brakuje takich utworów i stąd ogromne zainteresowanie ekranizacją "Przedwiośnia", najpoważniejszego głosu w toczonej przed prawie osiemdziesięciu laty dyskusji o osiąg-nięciach i niepowodzeniach odrodzonego państwa.
Widzowie, którzy wybiorą się do kina, licząc na podjęcie przez reżysera Filipa Bajona wielkiej debaty rozpoczę- tej przez Żeromskiego, doznają wielkiego rozczarowania. Wątki dla pisarza najważniejsze twórcę filmu zainteresowały zupełnie marginalnie. Kwestie rozrachunkowe pojawiają się na ekranie w płaskiej formie, niewiele z Żeromskim mającej wspólnego - jak w żenującej wręcz scenie, w której Gajowiec demagogicznie krzyczy na korytarzu sejmowym.
Bajon uczynił z "Przedwiośnia" film o dojrzewaniu młodzieńca, wplątanego w dramatyczne tryby historii, a nie o dylematach własnego państwa. Święte to prawo twórcy wybrać z wielkiej powieści to, co właśnie jego zainteresowało najbardziej. Szkoda tylko, że z dzieła tak genialnie korespondującego z naszymi najbardziej palącymi problemami reżyser wydobył tak prozaiczny wątek. Po co ścinać najpiękniejszy dąb, kiedy chce się jednej tylko gałęzi i to na najzwyklejsze w świecie ognisko?
Więcej możesz przeczytać w 10/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.