Premier przeciwny odebraniu praw mniejszościom

Premier przeciwny odebraniu praw mniejszościom

Dodano:   /  Zmieniono: 
Premier Jarosław Kaczyński zadeklarował w trakcie spotkania z kanclerz Niemiec Angelą Merkel w Helsinkach, że nie popiera odebrania mniejszościom narodowym przywilejów w wyborach parlamentarnych.
Premier na konferencji prasowej po spotkaniu wskazał, że w rozmowie z kanclerz wyjaśnił nieporozumienia, związane z całą sprawą. Jego zdaniem, Merkel była "całkowicie błędnie" poinformowana przez prasę, że zamierza on znieść przywileje mniejszości niemieckiej w Polsce. Podkreślił, że było to "czyste nieporozumienie".

"To jest nieporozumienie prasowe, prasa napisała, że ja zapowiedziałem zniesienie pewnych nadzwyczajnych politycznych uprawnień dla mniejszości narodowych" - wskazał Kaczyński. Jak podkreślił, "wyraźnie powiedział prasie", że przywileje te "będą podtrzymane". "To było powiedziane bardzo wyraźnie" - powiedział Kaczyński, nawiązując do swojej piątkowej wypowiedzi dla dziennikarzy w Sejmie.

W piątek premier pytany przez dziennikarzy o propozycję LPR dot. zniesienia przywilejów, powiedział, że Polska nie będzie uznawała układów asymetrycznych. "Jeśli ktoś chce mieć jakieś prawa w Polsce, musi dać dokładnie takie prawa Polakom" - powiedział. Przypomniał, że brak wymogu przekroczenia w skali kraju 5 proc. progu wyborczego dotyczy nie tylko mniejszości niemieckiej. "To jest pewien ukłon w stronę mniejszości, akt wielkoduszności naszego państwa" - podkreślił. "Trzeba się bardzo poważnie zastanowić czy z tego aktu rezygnować" - powiedział wówczas.

Szefowa niemieckiego rządu zapewniła, że Polska i Niemcy zainteresowane są utrzymaniem dobrosąsiedzkich stosunków. Poinformowała, ze otrzymała zapewnienie, że polski rząd nie zamierza odbierać mniejszości niemieckiej jej przywilejów.

Premier poinformował, że ustalił z kanclerz, iż 30 października dojdzie do kolejnych dwustronnych rozmów. Jak mówił, będzie to "połączenie międzyrządowych konsultacji z elementami wizyty oficjalnej" (J.Kaczyńskiego w Niemczech).

Odebrania wyborczych przywilejów mniejszościom domaga się Liga Polskich Rodzin. LPR chce, by wymóg uzyskania co najmniej 5 procent głosów w wyborach do Sejmu dotyczył wszystkich list, także wystawianych przez mniejszości narodowe. Rozwiązanie takie zawiera projekt nowelizacji ordynacji wyborczej, który Liga złożyła w Sejmie pod koniec lipca.

Obecnie wystarczy, że mniejszość narodowa uzyska ponad 5 procent poparcia na terenie jednego okręgu wyborczego, a już uczestniczy tam w podziale mandatów. Dzięki temu w Polsce Mniejszość Niemiecka od 1991 r. bez problemu zdobywa w każdych wyborach co najmniej dwa mandaty poselskie.

Propozycje LPR i wypowiedź premiera wywołały dyskusję w niemieckich mediach. Dziennik "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung" napisał w niedzielę, że postawa premiera w kwestii przywilejów wyborczych dla mniejszości niemieckiej w Polsce świadczy o jego "przedoświeceniowym podejściu do pojęcia gwarantowanych praw".

"Być może to prawda, że Niemcy mogłyby zrobić coś więcej, by wesprzeć mieszkających w Niemczech Polaków" - uważa warszawski korespondent gazety, Konrad Schuller. Jednak fakt, że z powodu rzekomych niemieckich zaniedbań Kaczyński zastanawia się teraz nad odebraniem obywatelom swojego kraju pochodzenia niemieckiego ustawowo gwarantowanego zwolnienia z obowiązku 5-procentowego progu, świadczy o myśleniu i polityce, które "nie jest zgodne XXI wiekiem, a nawet z XIX wiekiem" - pisze gazeta.

Zdaniem autora, myślenie w kategoriach plemiennych odwiecznej wrogości jest większości Polaków obce. Przypomina on, że od lat rośnie w Polsce sympatia wobec Niemców. "Ponieważ jednak Kaczyński tylko dzięki permanentnemu sporowi z Niemcami może przebić skrajnie prawicowych partnerów koalicyjnych, z którymi połączył się wbrew wszystkim obietnicom wyborczym i zapewnić sobie hegemonię, będzie nadal wykorzystywał każdą okazję do dragońskich ataków" - przewiduje "FAS".

W sobotę na pierwszej stronie największej opiniotwórczej niemieckiej gazety - "Sueddeutsche Zeitung", ukazał się materiał o tym, że "nacjonalistyczna Liga Polskich Rodzin (LPR), która należy do koalicji rządowej, chciałaby pozbawić niemiecką mniejszość na Górnym Śląsku przedstawicielstwa w parlamencie, przysługującego jej od 1993 roku"

W ocenie dziennikarza Thomasa Urbana, propozycja zmierza do wypowiedzenia polsko-niemieckiego traktatu o dobrym sąsiedztwie z 1991 roku, który zawiera uzgodniony przez obie strony zapis o zwolnieniu mniejszości z 5-procentowego progu. Autor wyjaśnia, że niemieckie prawo wyborcze przewiduje możliwość zwolnienia narodowych mniejszości z wymogu uzyskania progu 5 procent. Jednak zdaniem strony niemieckiej, "późni przesiedleńcy" z byłych terenów niemieckich (osoby przyjeżdżające do RFN od lat 50. w ramach akcji łączenia rodzin), nie mogą być traktowani jako powstała w wyniku procesów historycznych mniejszość, podobnie jak setki tysięcy Polaków, którzy otrzymali prawo pobytu w RFN w latach 80., gdy w ich kraju panował stan wojenny.

Zdaniem posła mniejszości niemieckiej Henryka Krolla, propozycja LPR jest "złym podejściem do spraw mniejszości". "My żyjemy w tym kraju i żyjemy dla tego kraju. To co się ostatnio dzieje, obserwujemy z niepokojem. Bardzo obawiam się, że to podejście jest związane z pogarszającymi się ostatnio stosunkami polsko niemieckimi" - powiedział Kroll.

Przeciwne propozycji LPR jest także Stowarzyszenie "Młode Centrum", które nazwało ją mianem "godnym potępienia aktem ksenofobii i wskrzeszania negatywnych uczuć antyniemieckich w społeczeństwie".

pap, ab