Ewa Balcerowicz: mój mąż przemyślał decyzję

Ewa Balcerowicz: mój mąż przemyślał decyzję

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szefowa fundacji CASE Ewa Balcerowicz uważa, że prezes NBP Leszek Balcerowicz odmawiając stawienia się na przesłuchanie komisji śledczej ds. banków "głęboko to przemyślał".
"Przeczytałam oświadczenie męża i uważam, że - jeżeli uwzględnić fakt, że nie jest zwykłą osobą, a prezesem NBP i jak myślę w takim charakterze został wezwany, a nie jako osoba fizyczna, w związku z tym zanim podjął decyzję głęboko to przemyślał i miał bardzo mocne argumenty" - powiedziała szefowa Fundacji, odpowiadając na pytanie przewodniczącego komisji Artura Zawiszy (PiS).

Zawisza chciał wiedzieć, czy Ewa Balcerowicz namawiała męża, "by zachował się jak na obywatela przystało" i stawił się na posiedzeniu komisji.

"Jestem odrębną osobą, jestem prezesem CASE, mąż jest prezesem NBP, prowadzi swoja działalność. Ja nie mam zwyczaju namawiać męża do czegokolwiek (...) pomijając sprawy rodzinne" - powiedziała.

<b>"Nie ma konfliktu interesu"</b>

Wcześniej Ewa Balcerowicz powiedziała, że bezpodstawny jest publicznie wypowiadany zarzut o rzekomym konflikcie interesów między pełnieniem funkcji przewodniczącego Komisji Nadzoru Bankowego przez Leszka Balcerowicza a jego rolą jako fundatora CASE.

"Formułowane przez niektórych członków komisji śledczej oskarżenia o przyjęcie korzyści majątkowej uważam za oburzające (...) i bezpodstawne" - powiedziała E. Balcerowicz. Wyjaśniła, że instytut CASE stosuje zasadę pełnej przejrzystości w odniesieniu do źródeł finansowania charakteru, treści i rezultatu realizowanych projektów.

"Jeżeli chodzi o finansowanie banków, to zdecydowana większość środków otrzymywanych w latach 2001-2006 była oparta na umowach podpisanych w latach 1998-1999, a zatem na długo przed tym, nim mój mąż objął stanowisko prezesa NBP" - wyjaśniła. Dodała, że działalność CASE na charakter niekomercyjny, tzn., że środki są przeznaczone na działalność statutową, projekty badawcze, a 70 proc. funduszy fundacji stanowiły środki zagraniczne.

Komentując oświadczenie Ewy Balcerowicz, przewodniczący komisji Artur Zawisza (PiS) powiedział, że opis działalności CASE nie był związany ze sprawą, a prezes Fundacji została wezwana nie ze względu na CASE, ale na możliwy konflikt interesów w działalności prezesa NBP.

<b>"CASE to nie fundacja Balcerowiczów"</b>

CASE to nie jest fundacja Balcerowiczów - odpowiedziała prezes Balcerowicz. "Proszę o nieużywanie terminu +fundacja Balcerowiczów+" - dodała. Podkreśliła, że fundacja nie jest własnością ani jej, ani jej męża.

Wcześniej wyjaśniała, że w razie likwidacji fundacji, jej majątek, zgodnie ze statutem, zostałby przekazany organizacjom charytatywnym.

Zawisza mówił, że prezes NBP Leszek Balcerowicz wcześniej publicznie polemizował z używaniem nazwy "fundacja Balcerowiczów", tymczasem - jak mówił Zawisza - w dokumentacji otrzymanej przez komisję "Balcerowicz jest na pierwszym miejscu rady fundacji jako przewodniczący, na pierwszym miejscu listy naukowej fundacji bez wymieniania tej funkcji poza kolejnością alfabetyczną, ponownie już jako przewodniczący rady fundacji. To nazwisko pojawia się nieustannie i chodzi o określenie siły związków pana Leszka Balcerowicza z tą fundacją".

Ewa Balcerowicz uważa, że praca w Instytucie Nauk Ekonomicznych Polskiej Akademii Nauk (PAN) i Fundacji Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych (CASE) nie jest działalnością konkurencyjną. "W rozwoju nauki nie ma czegoś takiego jak działalność konkurencyjna" - powiedział szefowa fundacji CASE, odpowiadając na pytanie Waldemara Nowakowskiego (Samoobrona).

Pytania Nowakowskiego dotyczyły głównie pracy Ewy Balcerowicz w PAN i CASE. Szefowa CASE wyjaśniła, że pracuje w PAN od 1983 roku, a od 1999 roku jest na urlopie i nie pobiera wynagrodzenia.

Nowakowski chciał wiedzieć m.in., czy zakres działania Instytutu i CASE są podobne. Zdaniem Ewy Balcerowicz, działalność obu instytucji "sporo się różni, bo Instytut zajmuje się głównie gospodarką polską, a Fundacja CASE badaniami porównawczymi i doradztwem dla rządów w formułowaniu strategii". Na pytanie Nowakowskiego, czy przekierowywała klientów PAN do CASE, Ewa Balcerowicz odpowiedziała: "absolutnie nie".

<b>"Dostawaliśmy pieniądze od banków"</b>

Niektóre banki wpłacały pieniądze na działalność Fundacji CASE - potwierdziła po raz kolejny Ewa Balcerowicz. Nie chciała jednak odnosić się do decyzji Komisji Nadzoru Bankowego w sprawie tych banków.

Adam Hofman (PiS) pytał o wpłaty banków, wobec których - w podobnym czasie - KNB podejmowała decyzje. "Pan stawia tezę, oceniając wpływy z banków na rzecz projektów realizowanych przez CASE" - podkreśliła Balcerowicz. "Nie będę odnosić się do tej tezy. Nie mogę się wypowiadać o wiedzy KNB, nie pracuję w nadzorze bankowym" - dodała. Podkreśliła, że - jak informowała wielokrotnie - banki wpłacały dotacje na rzecz CASE i te dane od lat znajdują się na stronie internetowej fundacji.

W 2005 r. kilka banków wpłaciło na rzecz CASE 0,58 mln zł, czyli nieco ponad 8 proc. z ogólnej kwoty otrzymanych dotacji (ponad 4,8 mln zł). Zdaniem Hofmana, to bardzo istotna kwota. Chciał uzyskać odpowiedź, czy nie jest "naganne moralnie", że banki, którymi zajmowała się Komisja Nadzoru Bankowego (której szefuje prezes NBP Leszek Balcerowicz), wpłacały środki na rzecz fundacji, której prezesem jest żona przewodniczącego nadzoru bankowego. Ewa Balcerowicz nie odniosła się do tej oceny.

Hofman pytał też, czy Ewa Balcerowicz "bywała na bankietach w miejscach, gdzie pojawiali się prezesi banków" wówczas, gdy na początku lat 90. jej mąż był wicepremierem i ministrem finansów. Wyjaśniła, że ze względu na obowiązki Leszka Balcerowicza, rzadko miał on czas bywać na przyjęciach. Ona zaś niekiedy towarzyszyła mężowi podczas kolacji wydawanych na cześć zagranicznych gości, jeśli przyjeżdżali do Polski z małżonkami. "Może dwa razy" - zaznaczyła.

<b>"Dotował nas NBP"</b>


W 2002 i 2003 r. Narodowy Bank Polski dotował kilka projektów badawczych, prowadzonych przez Fundację CASE - potwierdziła Ewa Balcerowicz odpowiadając na pytania Jacka Kościelniaka (PiS).

Balcerowicz dodała, że były to kwoty poniżej 20 tys. zł, które stanowiły poniżej 1 proc. przychodów fundacji.

Prezes fundacji CASE zaprzeczyła, jakoby odmówiła dostarczenia komisji zestawienia wpłat od wszystkich donatorów, od początku istnienia fundacji, czyli od 1991 r. Zarzucił jej to Kościelniak. Balcerowicz zaznaczyła, że istnieje ustawowy obowiązek przechowywania dokumentów księgowych jedynie przez 5 lat.

"Nie mogłam spełnić państwa żądania i dostarczyć zestawienia wpłat od wszystkich instytucji, od początku istnienia fundacji, bo nie miałam w ręku, w archiwum dokumentu, na podstawie którego mogłabym spisać datę wpływu i instytucję przelewającą" - wyjaśniła Balcerowicz. Zaznaczyła, że zgodnie z prawem przechowywane są wszystkie raporty roczne fundacji.

<b>"Leszek Balcerowicz nie uczestniczy w pracach CASE"</b>

Zdaniem prezes CASE Ewy Balcerowicz, jej mąż - prezes NBP Leszek Balcerowicz - nie znajduje się w sytuacji konfliktu interesów. Jak wyjaśniła, od 1997 roku nie uczestniczy on w pracach fundacji.

"W moim przekonaniu takiego konfliktu interesów nie ma. Mój mąż od października 1997 r. nie uczestniczy w żadnych pracach, żadnych organów CASE. Środki otrzymywane przez CASE były w zdecydowanej większości podpisane, zanim mój mąż objął stanowisko prezesa NBP" - powiedziała we wtorek E. Balcerowicz, podczas przesłuchania przez sejmową komisję śledczą ds. banków i nadzoru bankowego.

Zdaniem części członków komisji śledczej, prezes NBP Leszek Balcerowicz może się znajdować w konflikcie interesów w związku z tym, że nadzoruje banki, jako szef nadzoru bankowego, zaś fundacja CASE, której szefuje Ewa Balcerowicz, otrzymuje część funduszy także od banków.

Posłowie interesują się ewentualną zależnością między wpłatami wnoszonymi przez banki (ponad 8 proc. wpłat otrzymywanych przez CASE w ub.r.) a decyzjami podejmowanymi przez nadzór bankowy, któremu od 2001 roku szefuje Leszek Balcerowicz.

Małgorzata Ostrowska (SLD) pytała, czy prezes NBP ma wpływ na decyzje agend ONZ czy Komisji Europejskiej, które wpłacają dotacje na projekty realizowane przez CASE. Z tych instytucji bowiem pochodzi większość środków pozyskiwanych przez fundację. "Myślę, że jest to pytanie retoryczne" - odpowiedziała Ewa Balcerowicz.

Ewa Balcerowicz powiedziała, że CASE podpisuje umowy również z obecnym rządem (z Ministerstwem Spraw Zagranicznych). Przyznała również, że CASE współpracowało także z ekspertami związanymi z obecną koalicją rządową - jak Grażyna Gęsicka (obecną minister rozwoju regionalnego), Jarosław Bauc (jest prezesem operatora sieci komórkowych Polkomtel) czy obecnym prezesem TVP Bronisław Wildstein. "Nie pytamy nikogo o jego poglądy" - dodała.

Wcześniej posłowie PO - Tomasz Szczypiński i Aleksander Grad zgłosili wniosek o wyłączenie z obrad Zawiszy oraz wiceprzewodniczącego komisji Adama Hofmana (PiS).

Przed rozpoczęciem przesłuchania Ewy Balcerowicz komisja odrzuciła wniosek Marka Sawickiego (PSL) o zawieszenie jej prac do czasu orzeczenia przez Trybunał Konstytucyjny, czy powołanie komisji było zgodne z prawem. Trybunał Konstytucyjny ma wydać orzeczenia 21 września.

Komisja odrzuciła także wniosek Tomasza Szczypińskiego (PO) o ogłoszenie przerwy i spotkanie z marszałkiem Sejmu Markiem Jurkiem.

Poparcie uzyskał natomiast wniosek Szymona Pawłowskiego (LPR) o włączenie do porządku obrad dyskusji nad projektem dezyderatu, który wzywałby prezesa NBP Leszka Balcerowicza do stawienia się przed komisją w piątek 15 września. Balcerowicz w sobotę poinformował, że nie pojawi się przed komisją. Zdaniem Pawłowskiego, "taka odmowa jest jednoznaczna z łamaniem polskiego prawa".

pap, ss, ab