Moczulski kłamcą lustracyjnym

Moczulski kłamcą lustracyjnym

Dodano:   /  Zmieniono: 
Twórca Konfederacji Polski Niepodległej Leszek Moczulski jest kłamcą lustracyjnym, bo zataił, że był agentem SB. Taki wyrok Sądu Lustracyjnego I instancji z 2005 r. utrzymał sąd II instancji.
Potwierdził, że od 1969 do 1977 r. Moczulski był agentem SB, a potem przeszedł do opozycji.

76-letni Moczulski stwierdził, że "absolutnie nie zgadza się z wyrokiem" i zapowiedział kasację do Sądu Najwyższego. Dopiero osoba uznana przez SN za kłamcę lustracyjnego nie może przez 10 lat pełnić funkcji publicznych. Nie wiadomo, czy dalszej procedury nie przerwie jednak wejście w życie nowej ustawy lustracyjnej, która zakłada m.in. likwidację Sądu Lustracyjnego i urzędu Rzecznika.

Moczulski był pierwszą osobą pomówioną o związki ze służbami specjalnymi PRL, która w 1999 r. wystąpiła o przewidywaną przez ustawę lustracyjną tzw. autolustrację. W 1992 r. ówczesny szef MSW Antoni Macierewicz umieścił go bowiem na liście domniemanych agentów UB i SB.

Początkowo, w 2001 r. Sąd Lustracyjny I instancji uznał, że oświadczenie Moczulskiego o braku jego związków ze służbami specjalnymi PRL jest prawdziwe. Sąd przyjął, że nawet jeśli doszło do współpracy, to była ona pozorna. W 2002 r. sąd II instancji uchylił jednak ten wyrok i zwrócił sprawę I instancji.

W 2005 r. I instancja uznała b. lidera KPN za kłamcę lustracyjnego, przyjmując, że od 1969 do 1977 r. "metodycznie współpracował" on z SB. Jako tajny współpracownik "Lech" informował SB m.in. o kolegach z tygodnika "Stolica", a także o przedwojennym generale WP Romanie Abrahamie; za przekazywane informacje był wynagradzany. Sąd orzekł też, że Moczulski "zdecydowanie przeszedł do opozycji" w 1977 r.

Sąd odrzucił tezę lustrowanego, że jego akta SB sfałszowała w 1984 r., by go skompromitować. Moczulski - który odwołał się do II instancji - twierdził, że spotkania z SB były faktycznie przesłuchaniami, podczas których odmawiał odpowiedzi na pytania.

Zastępca Rzecznika Interesu Publicznego Jerzy Rodzik wnosił w II instancji o utrzymanie wyroku o kłamstwie lustracyjnym Moczulskiego. Przywódca KPN i jego adwokat chcieli oczyszczenia z zarzutów.

Uzasadniając wyrok II instancji sędzia Rafał Kaniok podkreślił, że współpraca Moczulskiego nie była pozorna, a jego kontakty z SB "wyczerpały wszelkie przesłanki tajnej i świadomej współpracy". Jego informacje dostarczane SB dotyczyły konkretnych postaci opozycji, m.in. gen. Abrahama i Emila Morgiewicza, i były przydatne SB w zwalczaniu ich działań.

Sędzia dodał, że w 1977 r. Moczulski był jednocześnie i agentem, i osobą rozpracowywaną przez SB, prowadząc wtedy "grę na dwa fronty". "Z jednej strony intensywnie angażował się w opozycję, a jednocześnie pozostawał informatorem" - mówił sędzia. "Potem SB zorientowała się, że nie jest on w pełni lojalny wobec niej" - powiedział Kaniok, dodając, że zaczęto go wtedy rozpracowywać w sprawie pod kryptonimem "Oszust".

Sąd podkreślił, że w SB panowała "wewnętrzna konspiracja", co sprawiało, że fakt wcześniejszej współpracy z SB nie stoi w sprzeczności z późniejszym zwalczaniem Moczulskiego, który był w latach 80. aresztowany i skazany.

Sąd odrzucił tezę o fałszerstwie przez SB akt sprawy Moczulskiego w latach 80., bo przeczy temu "logiczny i spójny układ akt sprawy", którą zajmowali się czterej oficerowie prowadzący, kontrolowani przez przełożonych. Głównym argumentem przeciw fałszerstwie jest zaś fakt, że donosy "Lecha" zachowały się w aktach spraw z lat 70., a więc na długo przed rzekomym spreparowaniem sprawy "Lecha" przez SB.

Kaniok dodał, że I instancja nie popełniła żadnych błędów, jej ustalenia i orzeczenie są trafne, a zarzuty obrony wobec niej - bezpodstawne.

Mec. Paweł Rybiński mówił w mowie końcowej, że Moczulskiego nie można uważać za agenta, bo spędził on w więzieniach PRL 7 lat i był "jedynym liderem opozycji", którego aresztowania domagał się w latach 80. od władz PRL przywódca ZSRR Leonid Breżniew.

Moczulski był współzałożycielem i od marca 1977 r. rzecznikiem Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela. Od tego czasu poddawano go licznym represjom; ok. 250 razy zatrzymywano. Od września 1979 r. był szefem KPN; w 1982 r. skazano go za to na 7 lat więzienia. Zwolniono go na mocy amnestii w 1984 r. W kolejnym procesie w 1985 r. skazano go na 4 lata, zwolniono w 1986 r. Kandydował w wyborach prezydenckich w 1990 r. Był posłem na Sejm w latach 1991-1997.

pap, ab