O korupcyjnej propozycji Bąk powiedział przed meczem trenerowi Leo Beenhakkerowi. Ten uważa całą sprawę za głupi żart. "To musiał dzwonić jakiś idiota. Nie widzę powodów, by robić z tego wielką sensację" - powiedział Holender.
Jednak UEFA potraktowała tę sprawę poważnie. W czwartek zwróciła się do PZPN z prośbą o pomoc w przygotowaniu dokumentacji w sprawie wypowiedzi Bąka. "Nie mam wątpliwości, że Jacek Bąk będzie musiał wybrać się do Szwajcarii, by osobiście złożyć wyjaśnienia" - powiedział wiceprzewodniczący Wydziału Dyscypliny PZPN Jacek Kryszczuk. Kryszczuk dodał, że prezes PZPN Michał Listkiewicz zlecił Wydziałowi Dyscypliny przygotowanie dokumentacji w tej sprawie.
Rzecznik UEFA William Gaillard oświadczył, że "oczekuje dowodów" ze strony Bąka "lub innych świadków". Gaillard nie wykluczył, że za ewentualną propozycją korupcyjną mogła się kryć mafia działająca w branży zakładów bukmacherskich.
Wszczęcia śledztwa będzie domagać się od UEFA Belgijska Federacja Piłkarska (KBVB). KBVB podkreśliła, że "potępia stanowczo działania osób, które kierują się złymi intencjami i szkodzą piłce nożnej generalnie, a belgijskiej w szczególności".
Jeden z najlepszych piłkarzy w historii polskiego futbolu i były selekcjoner reprezentacji Zbigniew Boniek uważa, że to głupi żart i Bąk nie powinien nagłaśniać sprawy.
"Myślę, że gdyby Jacek Bąk mógł jeszcze raz przemyśleć całą sprawę, to nic na temat rzekomej propozycji korupcyjnej by nie powiedział. Przy obecnej technice, w dobie telefonii komórkowej nie jest trudno znaleźć kogoś, kto zadzwoni do piłkarza i puści taki bzdurny tekst. To śmieszne, żeby na poziomie drużyn narodowych proponować komuś dziesięć tysięcy euro za karnego czy odpuszczenie meczu. To musiał być dowcip, z którego po nagłośnieniu sprawy może się zrobić niezły smród" - powiedział Boniek.
Podobne zdanie ma były reprezentant Polski Jan Furtok. "Nie mieści mi się to w głowie i sądzę, że to niemożliwe. Kiedy ja grałem w reprezentacji z niczym takim się nigdy nie spotkałem i nie słyszałem o kupowaniu meczów kadry. Uważam, że ktoś chciał zrobić żart na przykład dzwoniąc z taką propozycją, albo zależało mu na +wypróbowaniu+ naszego piłkarza. Nie dopuszczam do siebie myśli, że to było +na poważnie+" - powiedział Furtok, obecnie prezes katowickiego GKS.
pap, ab