"Nie chcę niczego wykluczać" - powiedziała Gronkiewicz-Waltz pytana, czy jeżeli wygra wybory będzie dążyła do utworzenia koalicji PO z lewicą w stołecznej radzie.
Podkreśliła jednak, że "nie ma mowy o rozmowach koalicyjnych" przed niedzielną II turą głosowania. "Najpierw musimy przyjrzeć się programom. W niektórych kwestiach - jak w przypadku zmiany statutu Warszawy, by zdecentralizować zarządzanie miastem - jest mi bliżej do lewicy niż do PiS" - oceniła.
Pytana o kryteria doboru współpracowników w razie objęcia urzędu prezydenta stolicy, powiedziała, że "nie będzie patrzyła na przynależność partyjną". "Zależy mi też na tym, by otoczyć się bezpartyjnymi fachowcami" - dodała.
W zeszły piątek szef PO Donald Tusk zadeklarował, że Platforma nie przewiduje koalicji z SLD w Warszawie.
"Słowa Donalda Tuska o tym, że nie planujemy koalicji z lewicą w Warszawie w moim przekonaniu nie zamykają sprawy ostatecznie, bo - nie planując - można wiele rzeczy zrobić" - ocenił wiceszef Platformy Bronisław Komorowski.
Dodał, że dla samorządów korzystne są różne formy współpracy tak z lewicą jak i z PiS.
Szef warszawskiego SLD, stołeczny radny Tomasz Sybilski powiedział, że gdyby w II turze wyborów zwyciężyła Gronkiewicz-Waltz, to radni Lewicy i Demokratów mogliby podjąć z PO rozmowy w sprawie koalicji w radzie miasta.
"My jesteśmy zdolni podjąć rozmowy z Platformą, natomiast to nie znaczy, że gdyby Platforma ogłosiła taką gotowość, to my od razu rzucimy się na tę koalicję. Trzeba porozmawiać o tym, co jest najistotniejsze dla nas i dla Platformy. Jeżeli udałoby się ustalić wspólne rzeczy, to można byłoby się oczywiście zdecydować na taką formę współpracy" - ocenił Sybilski.
W wyborach do Rady Warszawy wygrała PO, która zdobyła 27 mandatów; drugie miejsce zajęło PiS, uzyskując 22 mandaty. Do stołecznej rady 11 przedstawicieli wprowadziła Lewica i Demokraci.
pap, ab