Reglamentowana lustracja

Reglamentowana lustracja

Dodano:   /  Zmieniono: 
W Polsce nikt nie lubi rozliczać się z przeszłością. Pół wieku komunizmu sowieckiego w naszym kraju sprawiło, że kolejne elity uważają przedstawicieli władzy za nietykalnych. Ograniczenie dostępu dziennikarzom do akt IPN do kolejna "wpadka" lustracyjna rządowej większości.
Przez ostatnie 17 lat sprawa poglądów w sprawie lustracji była prosta. Jedni byli "za" drudzy byli przeciw. Tą drugą kategorię tworzyli ci, którzy mieli coś na sumieniu, a także naiwni manipulowani przez środowisko "Gazety Wyborczej", która chcąc jak uchodzić za autorytet dla inteligencji bała się opublikowania esbeckich archiwów (zaryzykuje hipotezę, że Lesław Maleszka nie był jedynym agentem SB pracującym w tej gazecie). Dziś gdy lustracji nie da się już uniknąć zaczynamy mieć do czynienia z prawdziwym festiwalem ośmieszania lustracji Zainteresowani niech sobie przykłady sami znajdą. Podpowiem, że za jeden z takich przykładów uważam kuriozalną sprawę
lustracyjną Zyty Gilowskiej. Zbiegiem okoliczności transmitowaną przez telewizję (pierwszy raz w historii).

Ograniczenie prawa dziennikarzy do sięgania do akt, to nic innego jak kolejna odsłona znanego od lat dramatu: "kto boi się prawdy". Oczywiście rację mają ci, którzy twierdzą, że ucierpi na otwarciu archiwów prywatność paru osób. Cóż lepiej widać, aby sekrety ich były znane tylko byłym funkcjonariuszom SB, którzy w żadnym przypadku, za żadne pieniądze nie wykorzystaliby swojej wiedzy do szantażu. Wszyscy pamiętamy, że Adam Michnik nas już zapewnił, że ich szef Czesław Kiszczak to człowiek honoru. Przez 17 lat żadne sprawy obyczajowe nie wyciekły, więc tak dalej trzymać.