Teraz my

Dodano:   /  Zmieniono: 
Telewizja publiczna straciła kolejną gwiazdę polskiego dziennikarstwa. I to na własne życzenie.
Moniki Olejnik można nie lubić. Może denerwować jej agresywny styl de facto przesłuchiwania polityków. Można się nie zgadzać z jej wyrazistymi poglądami, które przemyca do swoich programów. Ale nie można zaprzeczyć, że jest gwiazdą dziennikarstwa, która przyciąga widzów. A gwiazd telewizji publicznej brakuje coraz bardziej.

TVP twierdzi, że poszła z Olejnik na kompromis, ponieważ przesunęła nadawanie jej programu "Prosto w oczy" z godziny 23.30 na 23.15. Ale czy kwadrans różnicy można nazwać pójściem na kompromis. Nic dziwnego, że Olejnik dołączyła do Katarzyny Kolendy-Zaleskiej czy Kamila Durczoka, którzy z telewizją publiczną byli związani po kilkanaście lat. Dziś jedyną rozpoznawalną dziennikarką TVP1 pozostaje przetransferowana z Polsatu Dorota Gawryluk. I tak pewnie pozostanie długo. Zapowiadana jako "Tomasz Lis w spódnicy" Dorota Wysocka-Schnepf okazała się absolutnie pozbawiona charyzmy.

Dziś "Wiadomości" i publicystyka w Jedynce cieszą się wciąż dużą oglądalnością, ale coraz częściej tylko dzięki przyzwyczajeniom zwykle starszych widzów. Tymczasem konkurencja coraz głośniej krzyczy "Teraz my".