Arogancja vs. kamienie

Arogancja vs. kamienie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Demonstracje w Budapeszcie to przykład selekcji negatywnej. Węgrzy pokazują, że nie podoba im się obecna władza, ale nie są w stanie wskazać, kogo by chcieli widzieć na jej miejscu.
Ferenc Gyurcsany to produkt polityczny typowy dla krajów Europy Środkowej po 1989 roku. Ten działacz komunistycznej młodzieżówki w latach 80. po upadku starego ustroju został jednym z najbogatszych węgierskich przedsiębiorców, którego majątek "Forbes" wyceniał dwa lata temu na 17,5  mln dolarów. Do dziś jednak nie udało się wyjaśnić, w jaki sposób do niego doszedł. Pytania o to padały nawet z mównicy parlamentarnej, ale nie doczekały się jednoznacznej odpowiedzi. Sam Gyurcsany spointował je lakonicznym: "Trzeba być we właściwym miejscu o właściwym czasie".

    To zdanie to kwintentesencja sposobu rządzenia węgierskiego premiera. Gdyby sporządzić ranking najbardziej zarozumiałych i aroganckich premierów na świecie, Gyurcsany na pewno walczyłby o zwycięstwo. Widać to było chociażby w czasie ubiegłorocznego szczytu przywódców państw Grupy Wyszehradzkiej w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą - w czasie konferencji prasowej po spotkaniu Gyurcsany nawet nie zwrócił uwagi na dziennikarzy przez cały czas w lekceważącą miną pisząc smsy. Jego wypowiedzi o kłamstwach wyborczych to konsekwencja jego arogancji i pyszałkowatości - Gyurcsany uwierzył w swój geniusz, uznał, że wszystko, czego dotknie, zamienia się w złoto i w związku z tym nie obowiązują go reguły wiążące innych.

    Demontracje w Budapeszcie pokazują, że się mylił. Ale tak naprawdę niewiele one zmienią. Na Węgrzech liczą się dziś tylko dwie partie: socjaliści Gyurcsany'ego oraz prawicowy Fidesz, na której czele stoi równie butny i arogancki Viktor Orban. Wybierać między Gyurcsanym i Orbanem przypomina trochę wybory, przed jakimi stawia się małe dzieci, gdy przedszkolanka pyta je, czy wolą stać w kącie, czy klęczeć na grochu. Ale "każdy naród ma taki rząd, na jaki zasłużył" - jak mawiał francuski filozof Joseph de Maistre. Dlatego Węgrom pozostają kamienie - na razie nie udało im się bowiem znaleźć polityków, którzy spełnią ich oczekiwania.