San Marino - Polska 0:2

San Marino - Polska 0:2

Dodano:   /  Zmieniono: 
Polska wygrała w Serravalle z San Marino 2:0 (1:0) w meczu eliminacji piłkarskich mistrzostw świata.

 

 

Bramki: Euzebiusz Smolarek (36), Robert Lewandowski (67). Sędziował Christoforos Zografos (Grecja). Widzów: 2 374.

Żółte kartki: Maicol Beretti, Davide Simoncini, Michele Marani, Mauro Marani (San Marino).

Polska: Łukasz Fabiański - Grzegorz Wojtkowiak, Michał Żewłakow, Mariusz Jop, Marcin Kowalczyk (28-Jacek Krzynówek) -Jakub Błaszczykowski, Mariusz Lewandowski, Roger Guerreiro - Łukasz Piszczek (88-Rafał Murawski) - Euzebiusz Smolarek, Marek Saganowski (59-Robert Lewandowski).

San Marino: Aldo Simoncini (73-Federico Valentini) - Carlo Valentini, Michele Marani, Davide Simoncini, Fabio Bollini (46- Damiano Vanucci) - Nicola Albani, Fabio Viatioli, Maicol Beretti (80-Mauro Marani), Matteo Bugli - Andy Selva, Manuel Marani.

Pierwsza połowa starcia z jedną z najsłabszych drużyn Europy wyglądała jak ciąg dalszy koszmaru z soboty, kiedy bezradni podopieczni Leo Beenhakkera zremisowali we Wrocławiu z niżej notowaną Słowenią 1:1.

Amatorzy z San Marino odważnie zaatakowali i w ciągu pierwszych 30 minut stworzyli więcej sytuacji strzeleckich niż Polacy. Po 180 sekundach gry wielką niefrasobliwością wykazał się Grzegorz Wojtkowiak - sfaulował rywala w polu karnym. Strzał kapitana rywali - Andy'ego Selvy, obronił Łukasz Fabiański.

Później jeszcze groźne strzały oddawał ponownie Selva, a w sytuacji sam na sam z Fabiańskim, wprost w niego uderzył Maicol Beretti.

Polacy objęli prowadzenie w 36. minucie po strzale najaktywniejszego na boisku Euzebiusza Smolarek. Napastnik Bolton Wanderers dobił do pustej bramki uderzenie Łukasza Piszczka sparowane przez Aldo Simonciniego. Kilkanaście minut wcześniej Smolarek trafił w słupek.

Po zmianie stron Polacy atakowali chaotycznie, bez pomysłu jak ograć broniących się całym zespołem rywali. W 60. minucie groźnie strzelił Piszczek, ale Simoncini wybił piłkę na rzut rożny.

Siedem minut później bramkę zdobył debiutujący w środę Robert Lewandowski. Napastnik Lecha Poznań wykazał się doskonałym instynktem - znalazł się dokładnie w miejscu gdzie od słupka odbiła się piłka po strzale Smolarka. Nie miał najmniejszych kłopotów z umieszczeniem jej w pustej bramce.

Kolejne akcje "biało-czerwonych" nie przyniosły poprawy wyniku. Z kolei gospodarze ograniczali się głównie do wybijania piłki. Popłoch w polskich szeregach obronnych siał jedynie Selva.

Kolejnym rywalem reprezentacji Polski będą 11 października Czesi. Spotkanie zostanie rozegrane w Chorzowie, ale zdecydowanym faworytem będą goście.

ab, pap