To autentyczna historia, mająca miejsce w jednej ze wsi na Dolnym Śląsku. Ów pasjonat dobrze nawożonej ziemi robi to od lat. Co? To na czym się tylko i wyłącznie zna - na gnoju. Wytwarza obornik i później go sprzedaje. Nic więcej w życiu nie robił. Co się zmieniło na przestrzeni lat? Trend. Wszyscy chcą być eko. Od dużych supermarketów poprzez rolników mało/dużo rolnych, a skończywszy na zapalonych działkowiczach. Oczywiście do efektywnej i zdrowej uprawy potrzeba dobrze nawozić ziemię. A tutaj już Marek jest mistrzem. Idealnie wpisał się w trend. Klient widzi jakość produktu. Wiem, to brzmi dziwnie. Uwierzcie, pachnie jeszcze gorzej, ale znawcy tematu chwalą usługi Marka, dodając - cytuję: „(...) obornik jest tak dobry, że rozsmarowuje się jak masło (…)”. Koniec cytatu. Polski start-up to nie jest, ale przykład na to jak oddanie sprawie i determinacja mogą zaowocować w biznesie już z pewnością tak.
Niech ta historia będzie kanwą dalszych rozważań o tym, co jest podstawą do osiągnięcia sukcesu w biznesie. Jasne, że takie kanony jak rodzina, współpracownicy, pieniądze czy egzekucja pomysłu są istotne, ale chciałem się skupić na tych rzadko wymienianych elementach. O tych zapomnianych przypadkowo lub częściej niestety umyślnie. Blisko 8 lat biznesowych zmagań daje mi pewną perspektywę - historii pełnej szarości i nieustannej przygody. Zacznijmy!
Przeciwieństwa
Jedną z ważniejszych składowych biznesu są ludzie. Rozwinąć się można z takimi, którzy są lepsi od CEO w danej kompetencji. Tylko z takimi osobami zdobędzie się wymarzone szczyty. Jasne to casus. Ale co z charakterem? O ile kompetencje da się ocenić już na samym początku, tak inteligencje emocjonalną wykuwa się latami. U podstawy leżą konkretne cechy charakteru. Ale najciekawszy jest zestaw osób, które są skrajnościami. Ta emocjonalna różnorodność powoduje stworzenie nowej jakości. Mam szczęście pracować z takim zespołem.
Poniżenie
Długo przed założeniem spółki - jakieś 4 lata temu - miałem okazje zmienić wózek elektryczny na taki, który znacznie zwiększyłby moją mobilność. Koszt 40 tysięcy złotych. Tak, wiem, drogo jak na taki sprzęt, ale wychodzę z założenia, że jako reprezentanta klasy średniej na dorobku nie stać mnie na kompromisy. Oczywiście postarałem się o dotację. Około 14 tysięcy złotych. Skąd wziąć resztę? Nic bardziej prostego. Akurat w mojej miejscowości otworzono piękny budynek dla organizacji pozarządowych. Sam remont kosztował parę milionów złotych. Będąc przekonanym - czytaj: naiwnym - o budowaniu jakości życia przez NGO na rzecz osób z niepełnosprawnościami, poszedłem do jaśnie oświeconych prezesów z zapytaniem o dofinansowanie. Co mi zaproponowano? Aukcje charytatywną obrazów na mój szczytny cel... Raz, że moja męska duma ucierpiała, a druga sprawa to czystej postaci lans. Specjalnie wybrałem taki model. Miał kłuć w oczy #IronicznyUśmiech. Jakoś aukcja charytatywna mi tutaj nie pasowała. Co w takim razie zrobiłem? Za pomocą 40 zapytań ofertowych zbiłem cenę do 30 tysięcy złotych, resztę dołożyłem i z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że był to jeden z bardziej udanych zakupów technologicznych w życiu. Ktoś zada pytanie, to czemu tak od razu nie zrobiłem? Sądziłem, że skoro tyle się mówi o milionach złotych trafiających do osób z dysfunkcjami od NGO, to też mogę mieć coś dla siebie. Nic bardziej mylnego. Oczywiście odrzuciłem „szczodrą ofertę”. Ucierpiała moja męska duma, ale myśl że te pieniądze mogłyby popłynąć do mojej kieszeni, nie daje mi spać do tej pory... #JeszczeWiększyIronicznyUśmiech
Przypadek
Mając 20 lat zacząłem prowadzić swój pierwszy biznes. Handel aparatami fotograficznymi na popularnym serwisie aukcyjnym sprowadzanymi z Wielkiej Brytanii. W jeden z długich weekendów wyjechałem na 3-dniowy meeting z jednym ze stowarzyszeń. Wyjazd rekreacyjny - ok, przyznaję, była to czysta integracja #Uśmiech. Czego oczekiwałem? Czystej, niezobowiązującej rozrywki i relaksu. Co mi los sprezentował? Przyjaciela na całe życie. To setki rozmów z nim ukształtowały mnie jako mężczyznę i przedsiębiorcę. Żaden z nas nie przypuszczał, że te parę godzin spędzonych ze sobą przy zimnym piwie rozpocznie wielką przygodę. Czysty przypadek albo scenariusz napisany przez Boga. Chcę wierzyć w to drugie.
Co łączy Przeciwieństwa, Poniżenie i Przypadek? Marek od gnoju. Jego determinacja i oddanie sprawie. Obojętnie jakąkolwiek pracę byście nie wykonywali - poświęćcie się temu. Całym sobą. Uczyńcie z tego świętość. Sprzątaczka pracująca dla NASA na pytanie dziennikarza: "Czym się Pani zajmuje?”, odpowiedziała: "Buduję statki kosmiczne, które lądują na Marsie". Takich statków życzę sobie, Wam.
P. S. Marku trzymaj się!