Co z tym rychłym kryzysem?

Co z tym rychłym kryzysem?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Od czasu zakończenia ostatniego globalnego kryzysu mnożą się zapowiedzi kolejnych poważnych załamań, a raczej jednego wielkiego krachu w sferze tak finansowej, jak i realnej.

Co prawda pęknięcie kolejnej wielkiej bańki nadmuchanej sekurytyzowanymi obligacjami i innymi papierami dłużnymi, którymi rządy bogatych krajów finansują ogromne zobowiązania budżetowe, „ponad wszelką wątpliwość” nadejść miało w trzecim kwartale 2015, następnie na początku, potem w lutym, a potem w marcu bieżącego roku..

 (...) I dzięki Bogu mamy kwiecień, a na rynkach całkiem niekryzysowo. Niemniej jednak nie można lekceważyć podobieństwa obecnych uwarunkowań makroekonomicznych z tymi, jakie istniały w przededniu wybuchu Wielkiego Kryzysu subprime z 2007 roku oraz wynikających stąd zagrożeń.  

Wielu ekspertów naprawdę wysokiej klasy, wiedzy i doświadczenia, a last but not least posiadających ową intuicję ekonomiczną, która nie opiera się zdrowemu rozsądkowi, a jednak nadbudowuje i przenika prognozy, przed nadejściem kolejnego globalnego załamania przestrzega co najmniej od 2011 roku. Należą do nich chociażby „współczesny Nostradamus” Gerald Celente, który jako jeden z niewielu ekonomistów przewidział kryzys 2007-2009, czym naraził się na ostrą krytykę, lekceważenie a wręcz „obśmiewanie” ze strony mediów i ekonomistów głównego nurtu, zapatrzonych w idee doskonałości samoregulacji rynków czy racjonalności oczekiwań. Podobne zdanie głośno i od dawna wyraża, popierając je danymi i wynikami raportów na temat gospodarki międzynarodowej,  znany analityk, komentator i ulubieniec amerykańskich mediów Peter Schiff. Wtóruje mu Mike Maloney, potentat jeśli chodzi o inwestycje w metale szlachetne, założycie GoldSilver.com, autor programów telewizyjnych, mówca i autor podobno najlepiej sprzedającej się książki na temat inwestycji w złoto i srebro wszech czasów Guide to Investing in Gold and Silver.

Albert Edwards, były szef Bank of England uważa, że kryzys jest praktycznie pewny i nadejdzie raczej „wcześniej niż później”, a Mervyn King, który kierował tym bankiem w latach 2003-2013, uważa, że przyczyną, dla jakiej już niedługo zetkniemy się z kolejnym poważnym załamaniem na globalną skalę jest zaprzepaszczenie planów reformy systemu bankowego na świecie. W swojej książce „The End Of Alchemy: Money, Banking And The Future Of The Global Economy” dowodzi on, że kryzys 2008 był wynikiem niedoskonałości i błędów systemu finansowego, a nie chciwości bankierów. Powiedziałabym, że jedno z drugim doskonale się uzupełniają i współgrają. O nadchodzącym kryzysie, którego przyczyną, podobnie jak osiem lat temu będą pękające bańki spekulacyjne, mówi też profesor Yale University noblista Robert Schiller. Coraz więcej „nazwisk z najwyższej półki” przestrzega przed zagrożeniami związanymi z nabuchaną finansjalizacją gospodarki, w której realna produkcja i dochód to mała kropeczka w porównaniu z potęgą wirtualnych finansów, kreowaniem miliardów poprzez handel instrumentami pochodnymi, tworzeniem całych łańcuszków wierzycieli, wreszcie – kwitnącą spekulacją na rynkach. 

Obecnie banki centralne wręcz zalewają rynki pieniądzem, zmuszone są bowiem rolować olbrzymie długi zaciągane dla sfinansowania rosnących wydatków budżetowych – wykupują więc zapadające obligacje, by emitować następne jako „zastaw” pod zaciągane na rynkach pożyczki. Robią to zwłaszcza kraje bogate obciążone wydatkami socjalnymi związanymi ze stagnacją popytu i produkcji oraz obciążeniami demograficznymi. Historia z sekurytyzacją papierów skarbowych – tworzeniem dziwnych „pakiecików” składających się z obligacji i innych aktywów, którymi potem handluje się na rynkach wtórych, wytwarzając na ich bazie instrumenty pochodne i tak dalej i tak dalej,  jak widać „lubi się powtarzać”. Mówienie dzisiaj głośno i wyraźnie, że działalność rynków finansowych i zachowania inwestorów obracających miliardami w wirtualnym pieniądzu, to po prostu odmiana hazardu, nie jest już traktowane jako przejaw „oszołomstwa”. Pokazało to załamanie subprime – miliardy dolarów, które w postaci mortgage-backed securities (czyli papierów dłużnych zabezpieczonych kredytami hipotecznymi) niby mieli w rękach wierzyciele okazały się zwykłymi bańkami o mydlanym charakterze. 

A przecież nad bezpieczeństwem inwestycji i gwarancją wypłacalności miały czuwać stworzone przez sam Biały Dom i Kongres Fannie Mae i Freddie Mac! Co było później - każdy wie i warto chociażby przypomnieć, że na ratowanie banków i innych instytucji finansowych rząd USA musiał dać trzy razy po 700 mld dolarów, nie mówiąc już o wyzerowanych i trwających na takim poziomie przez wiele lat stopach procentowych. Zresztą jak wiadomo, było tak prawie na całym świecie. Co do sfery realnej to światowe PKB poleciało średnio 5% w dół (w tym kraje wysokorozwinięte zanotowały wzrost ujemny ok. -3%), a sam świat Zachodni „zyskał” 5 milionów bezrobotnych (lekko licząc).

Najbardziej niepokojące wydaje się jednak to, że nie wyciągnięto wystarczających wniosków z tej lekcji, która traumatyczna okazała się zwłaszcza dla dziesiątków milionów zwykłych ludzi. Rządy nadal, a właściwie jeszcze bardziej niż wcześniej zadłużają się, muszą w końcu spłacać pożyczki zaciągnięte na programy pomocowe dla banków i dla innych gałęzi gospodarki. W wielu krajach Europy poziom długu do PKB przekroczył 100 procent, czyli mówiąc w pewnym uproszczeniu cały dochód gospodarki w jednego roku ledwo starczyłby na pokrycie zadłużenia sektora publicznego. W Grecji dług brutto do PKB wynosi prawie 180%, we Włoszech – ok.130%, w Portugalii 128%, w Japonii prawie 250%, a w US ok 105%. Wiele krajów wysokorozwiniętych jest w kropce – musi się zapożyczać. Kto kupuje obligacje i inne rządowe papiery wartościowe – oczywiście ten, kto ma pieniądze, czyli szeroko rozumiani przedstawiciele rynków finansowych. Inwestorzy, spekulanci mają zaś apetyt iście nienasycony na kasę – swoje aktywa będą sprzedawać dalej, kombinować, przerabiać na inne, tworzyć z nich walory pochodne (działające de facto, jak zwykły „zakład o”) i różne pakiety. 

A od czasu ostatniego globalnego kryzysu nie zrobiono nic, albo zrobiono bardzo niewiele, żeby uzdrowić światowy system bankowy, w kierunku np. oddzielenia bankowości „tradycyjnej” od inwestycyjnej (granie na giełdzie, hazard na rynkach finansowych).  Bańka rośnie i rosnąć będzie i znów coraz wyżej szybować w wirtualnych przestworzach unosząc się wysoko i daleko nad gospodarką realną – nad produkcją, inwestycjami, kapitałem rzeczowym i pracą ludzi. 

Dlatego tak wielu ekonomistów twierdzi obecnie, że nadejście kolejnego krachu, związanego z pęknięciem baniek jest pewne. Pytanie tylko – jak szybko to nastąpi i co będzie bezpośrednią jego przyczyną – załamanie dolara, krach na rynkach finansowych w Chinach?  Zobaczymy. Myślę jednak, że co do Polski to obawy nie są aż tak duże. Obecna polityka gospodarcza nastawiona jest raczej na tworzenie silnej nowoczesnej podbudowy sfery realnej, ale jakie będą efekty – poczekamy, pożyjemy, zobaczymy…

Ostatnie wpisy

  • Leczenie innowacyjnością22 lip 2016, 0:16Innowacyjność. To słowo zdobywa popularność z dynamiką od niedawnego czasu coraz większą. Interesują się nią nie tylko przedstawiciele tak zwanych kręgów biznesu i polityki, chociażby dlatego, że innowacyjność gospodarki to istotny priorytet...
  • „Oszołomy” robią politykę gospodarczą17 lut 2016Można twierdzić, że o słabych punktach polskiej gospodarki, którym zaradzić ma „plan na rzecz odpowiedzialnego rozwoju” wicepremiera Mateusza Morawieckiego, mówiło się od dawna. Zna je doskonale nie tylko patriota ekonomiczny, ale...
  • MON i program restrukturyzacji polskiej armii23 paź 2015130 mld złotych, którą Ministerstwo Obrony Narodowej ma do rozdysponowania na program restrukturyzacji polskiej armii w latach 2013-2022 to kwota, jakiej w historii na podobny cel jeszcze nie mieliśmy. To ogromny zastrzyk kapitału na projekty...
  • Aż się chce wsiąść na rower!10 wrz 2015O turystyce rowerowej w Polsce mówi i pisze się na szczęście całkiem dużo. Głównie pod kątem promocji zdrowia, aktywnego wypoczynku i trybu życia. Mam jednak wrażenie, że potencjał makroekonomiczny, którego dostarcza ten zasadniczo niepozorny...
  • Nowe pomysły – budowanie dróg bez kasy8 wrz 2015Najnowszy plan budowy sieci drogowej w Polsce na dekadę 2014-2023 podany przez Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju RP jest iście imponujący! Jednakże…pachnie mocno „kiełbasą”. Tą wyborczą oczywiście. Dokument - wyznaczając...