Grecja (nie)zaskakująca

Grecja (nie)zaskakująca

Dodano:   /  Zmieniono: 
Grecja - notorycznie zadłużona, borykająca się z niewypłacalnością wewnętrzną i zewnętrzną i ogólną niestabilnością gospodarczą - mimo, że jako jedyna w strefie euro ma aż tak poważne problemy, nie jest przypadkiem nietypowym czy „dziwnym”. Wręcz przeciwnie – to przypadek wręcz kliniczny, podręcznikowy, bo wszystko co dzieje się w jej gospodarce zupełnie jasno wynika z makroekonomicznych przyczyn i okoliczności.
Kraj ten nadaje się na „case” dla studentów pierwszego roku na kierunku Ekonomia. Odzwierciedla doskonale fakty, o których mówi się i przed którymi przestrzegają ekonomiści. Fakty na dziś są takie, że Grecja do wakacji powinna zwrócić Funduszowi ok. 1,55 mld euro. Pieniędzy tych jednak nie ma i dlatego jej rząd od wielu tygodni prowadzi kolejne negocjacje - a to z Waszyngtonem, a to z Brukselą, a to z Berlinem. Chce też otrzymać zablokowane obecnie kolejne 7,2 mld euro z pakietu ratunkowego. Fakty są też takie, że w trudny do wytłumaczenia sposób Grecja „zapuściła” swoją gospodarkę. Nie może spłacić długów, ma deficyt budżetowy, a jej społeczeństwo ubożeje, bo Grecy doprowadzili do głębokich problemów strukturalnych. Ich rozwiązania nie da się załatwić „na szybko” – nawet za pomocą znacznych kredytów.

Jeśli rządowi Ciprasa nie uda się przekonać pożyczkodawców, że „tym razem” Grecy na tyle zreformują gospodarkę, by samodzielnie była ona w stanie generować nadwyżki, konkurować nowoczesnym produktem lub usługami na arenie międzynarodowej i sama pokrywać szeroko rozumiane wydatki publiczne to scenariusz jest oczywisty. Zostanie pozbawiona kapitału niezbędnego dla uniknięcia bankructwa, nie pożyczą jej rynki finansowe – bo trudno wyobrazić sobie jak wysoki procent mogłyby sobie zażyczyć jako premii za ryzyko pożyczenia pieniędzy dłużnikowi - recydywiście.

Jest oczywiście też bardziej prawdopodobna ewentualność, że kolejne porozumienie uda się wypracować. Chociażby w celu odpowiedniego przygotowania pozostałych członków strefy, a może i zmiany optyki rynków finansowych, by ich reakcja na możliwe w przyszłości zdarzenie wyjścia Grecji z unii walutowej nie była zbyt nerwowa.

Jeśli Grecja wypadnie z unii walutowej to będzie zmuszona powrócić do drachmy, której wartość będzie bardzo niska. Z dnia na dzień pojawi się też inflacja kosztowa, bo Grecja importuje bardzo dużo w wielu sektorach (import dotyczy nawet turystyki i rolnictwa, na których stoi grecka gospodarka). Oczywiście teoretycznie słabość waluty w innych warunkach nie jest rzeczą złą, bo wzmacnia konkurencyjność cenową rodzimych produktów. Popyt zagraniczny jest zbawienny zwłaszcza przy niskim popycie krajowym, a tak jest i najprawdopodobniej nadal będzie w Grecji. Jednak obecnie, w dobie liberalizacji handlu i przejrzystości rynków sprzedać zagranicę można niekoniecznie tani, ale też dobry konkurencyjny produkt, który przebije ofertę innych. I tu jest pies pogrzebany – nie wiadomo, czy Grecja taki „produkt” posiada.

Z niezrozumiałych dla ekonomisty powodów Grecja w sposób niesłychany zaniedbała swoje rozwojowe szanse. I to mimo ostrzeżeń. Samo zadłużenie się nie jest rzeczą złą. Co prawda w przypadku tego kraju wynosi ono obecnie prawie 180 proc. PKB w ujęciu brutto, a średnio w strefie euro to ok.75%. Nie zapominajmy jednak, że dług brutto Japonii to 246 proc. PKB (wg danych IMF za 2014 r.), a USA to 104% PKB. Nikt jednak nie obawia się kupować amerykańskich czy japońskich obligacji. Problemem jest to, że Grecja zamiast inwestować w kapitał ludzki i rzeczowy przez lata przepuszczała pożyczane pieniądze na… no właśnie – nie wiadomo tak naprawdę na co. Wiadomo jedynie, że w kraju tym kwitnie korupcja i klientelizm, urzędnicy pobierali zawsze ogromne pensje, a społeczeństwo cieszyło się z wysokiego „socjalu”. Wiadomo też, że Grecja jako jedyny taki kraj w historii świata spadła – w roku 2013 - z grupy krajów wysokorozwiniętych do rozwijających się!

Jak wobec takich faktów mówić o rozwoju? Grecja nie zmieniła struktury swojej gospodarki od co najmniej 20 lat. Nie unowocześniła produkcji na tyle, by z konkurencyjną ofertą móc generować przychody z eksportu. Kraje wysokorozwinięte, do których należy większa część Europy, wkroczyły w erę postindustrialną, erę wysokich technologii, nowoczesnych produktów i rozwiązań. Przygotowały się do tego już dawno, przeznaczając środki na badania, inwestując w wykształcenie społeczeństw. Grecja natomiast od wielu lat ciągnie się pod tym względem w przysłowiowym szarym ogonie za resztą Europy. Przez ostatnie 10 lat nakłady na badania i rozwój oscylowały tu rocznie wokół 0,6 proc PKB (średnia dla UE to obecnie 2,06 %, a dla strefy euro - 2,15% PKB). Biorąc pod uwagę niski poziom nominalnego PKB jest to wprost opłakanie mało. Statystycznie gorzej jest tylko na Cyprze, Malcie, w Bułgarii i Rumunii. Fatalnie jest także od bardzo wielu lat w przypadku nakładów na edukację. Nie mówiąc już o tym, że dla Grecji brakuje danych za wiele lat, dla tych gdzie dane są dostępne wynika, że gorzej jest tylko na Chorwacji, w Bułgarii, Rumunii i na Słowacji. Od kilkunastu lat widoczna jest deindustrializacji kraju – tylko w latach 2005-2013 poziom produkcji przemysłu spadł o 32%.

Jednym z kluczowych działów pozostaje turystyka, generująca ponad 16% PKB z udziałem w zatrudnieniu ok. 20 proc. Grecja to piękny słoneczny kraj. Jednak wydaje się, że Grecy po raz kolejny coś przeoczyli nie zauważając, że od wielu lat i w tej dziedzinie wyrośli im tuż obok potężni konkurenci, jak Egipt, Turcja czy Tunezja. Cóż, jeśli osobiście lubimy Greków i nie chcemy pozwolić im zbankrutować to pozostaje nam jedno – jechać na wakacje do słonecznej Hellady, bo na nowy wynalazek made by Greece, który zrewolucjonizuje światową branżę hi-tech nie ma chyba na razie co liczyć….

Ostatnie wpisy

  • Leczenie innowacyjnością22 lip 2016, 0:16Innowacyjność. To słowo zdobywa popularność z dynamiką od niedawnego czasu coraz większą. Interesują się nią nie tylko przedstawiciele tak zwanych kręgów biznesu i polityki, chociażby dlatego, że innowacyjność gospodarki to istotny priorytet...
  • Co z tym rychłym kryzysem?16 kwi 2016, 18:02Od czasu zakończenia ostatniego globalnego kryzysu mnożą się zapowiedzi kolejnych poważnych załamań, a raczej jednego wielkiego krachu w sferze tak finansowej, jak i realnej.
  • „Oszołomy” robią politykę gospodarczą17 lut 2016Można twierdzić, że o słabych punktach polskiej gospodarki, którym zaradzić ma „plan na rzecz odpowiedzialnego rozwoju” wicepremiera Mateusza Morawieckiego, mówiło się od dawna. Zna je doskonale nie tylko patriota ekonomiczny, ale...
  • MON i program restrukturyzacji polskiej armii23 paź 2015130 mld złotych, którą Ministerstwo Obrony Narodowej ma do rozdysponowania na program restrukturyzacji polskiej armii w latach 2013-2022 to kwota, jakiej w historii na podobny cel jeszcze nie mieliśmy. To ogromny zastrzyk kapitału na projekty...
  • Aż się chce wsiąść na rower!10 wrz 2015O turystyce rowerowej w Polsce mówi i pisze się na szczęście całkiem dużo. Głównie pod kątem promocji zdrowia, aktywnego wypoczynku i trybu życia. Mam jednak wrażenie, że potencjał makroekonomiczny, którego dostarcza ten zasadniczo niepozorny...