Bunga bunga po polsku

Bunga bunga po polsku

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jarosław Kaczyński od kilku dni nie odrywał się od telewizora, na którym widać było obrazki z Tunezji, Egiptu, Jemenu, Jordanii… Wszędzie masowe protesty, żądania ustąpienia prezydentów i domaganie się ukarania rządzących. Szczególne zainteresowanie wzbudziły w nim wydarzenia w Egipcie: pożar siedziby partii rządzącej oraz szturm na gmach państwowej telewizji.
W celu konsultacji wezwał w trybie pilnym posła Karola Karskiego i posła Łukasza Zbonikowskiego. Przewodniczącemu kołatało się po głowie, że są to wybitni znawcy krajów z kręgu śródziemnomorskiego. Obaj byli nawet prześladowani przez jeden z tamtejszych reżymów, za zniszczenie dwu pojazdów policyjnych w ramach walki o prawa człowieka. Albo jakoś tak.

- Powiedzcie mi, czy ta fala buntów zbliża się do nas? – spytał Jarosław Kaczyński.

– O tak! Jest coraz bliżej! – odparł natychmiast poseł Karski.

- O to dobrze, to dobrze – ucieszył się przewodniczący. - Ponoć niektórzy Polacy samowolnie udawali się do miast, by z bliska obserwować protesty. Zuchy. Czy już jacyś wrócili?

- Owszem. A wróci znacznie więcej! – zapewnił poseł Zbonikowski.

- No to teraz trzeba im kogoś takiego jak ten Mohammed El Baradei – rzekł twardo przewodniczący i popatrzył uważnie na swych gości.

- A, to ten ichni laureat nagrody Nobla… – wyrwał się Zbonikowski i po chwili już pożałował swoich słów, widząc zimne spojrzenie przewodniczącego, który niespodziewanie oświadczył: - Nobla? To wy nie wiecie, że właściwie Nobla to ja mam?

Posłowie znali liczne zasługi i sukcesy przewodniczącego, ale ten epizod nie był im znany. Po chwili jednak wszystko się wyjaśniło. - Wtedy, w 1983 to ja powinienem był dostać Nobla, ale reżim zrobił wszystko, by dostał go Wałęsa – podkreślił prezes.

- No tak, tak, wiadomo - posłowie ze zrozumieniem przytakiwali.

- Znaczy się, pan przewodniczący jest moralnym laureatem nagrody Nobla – zauważył poseł Karski.

- Nasz przewodniczący to po prostu geniusz. Kolejny dowód to ten, że swego czasu proroczo ubolewał, że tak mało Polaków jeździ do Tunezji i Egiptu – dodał, nie chcąc być gorszy, poseł Zbonikowski.

- No, wiadomo. PO ich nie puszczało – podsumował Karski. - Coś musieli czuć przez skórę…

* * *

Premier Tusk także od kilku dni wpatrywał się w ekran telewizora. W pewnym momencie usłyszał informacje, że protestujący w Egipcie i innych krajach zwoływali się przy pomocy Facebooka, a władza starała się odcinać dostęp do tego portalu. Natychmiast zadzwonił do ministra spraw wewnętrznych.

- Ministrze, czy my mamy jakiś taki wyłącznik, by wyłączyć ten Facebook jak coś? A może nawet cały Internet?

- Nie bardzo. Ale zorientuje się… - odpowiedział nieco zmieszany minister.

- Jest i kolejna sprawa, czy tych co wracają z Egiptu nie dałoby się…, no powiedzmy zrobić im rodzaj kwarantanny? Chodzi o to, że mogą przywlec ze sobą jakąś plagę egipską…

- Plagę?

- No tak. I musimy ich na jakiś czas odizolować.

- Zobaczę co da się zrobić – zapewnił zdezorientowany minister.

Premier znów został sam ze swoimi myślami. Nie był w 
najlepszym nastroju. Dziwnym zrządzeniem losu, w tym samym czasie, gdy chwiały się reżymy w północnej Afryce i na Bliskim Wschodzie, badania sondażowe pokazały nagły spadek poparcia dla PO. Nawet ostatnie starania Macierewicza, by odwrócić sondażowe trendy, nie pomogły. I jeszcze ta sprawa z "boat people", czyli ludźmi z Łodzi od ministra Grabarczyka… - Przez tę Łódź możemy zatonąć – denerwował się premier. - A takiemu Berlusconiemu nawet oskarżenia o imprezy Bunga bunga nie szkodzą – zauważył gorzko.

Nagle wzrok premiera padł na jedno ze zdjęć stojących na biurku. Zrobione zostało raptem dwa lata temu. Przedstawiało scenkę z meczu, jaki rozgrywał premier z przyjaciółmi.

- No tak – westchnął. - Zamiast bunga bunga muszę zorganizować kęsim kęsim.

I zupełnie bezwiednie wziął do ręki flamaster i pracowicie począł wymazywać ze zdjęcia postać Grzegorza Schetyny, który serdecznie ściskał się z premierem, gratulując mu strzelonej bramki.

- A masz ty Brutusie, a masz – mruczał przez zaciśnięte zęby. W końcu jest z wykształcenia historykiem.

Ostatnie wpisy

  • "Niezwykle atrakcyjny" 11 listopada8 lis 2011W Warszawie zapowiadają się "atrakcje", jakich chyba nigdy dotąd nie odnotowano przy okazji Narodowego Święta Niepodległości. Szkoda tylko, że w tym zdaniu niezbędny jest cudzysłów.
  • Rozkaz: nie chwalić się11 sie 2011Inauguracja kampanii wyborczej Partii Przewodniej przeszła niezauważona -  afera wyborcza w Wałbrzychu i raport posła Andrzeja Czumy okazały się znacznie bardziej interesujące dla mediów. Na dodatek okazało się, że w czasie kampanii będzie jednak...
  • Kaczyński i pięćset kobiet20 lip 2011Sensacyjna wiadomość całkiem niedawno obiegła kraj - Jarosław Kaczyński, znany z zatwardziałego starokawalerstwa i ogólnej wstrzemięźliwości jeśli chodzi o kobiety, miał się spotkać nie z jedną, ba nawet nie z dwiema, ale od razu z pięciuset...
  • Kolczyk zamiast sierpa9 lip 2011Grzegorz Napieralski w swoim gabinecie zajęty był ważnymi dla partii sprawami - konkretnie ćwiczył przed lusterkiem swoje słynne uśmiechy. Był w tym mistrzem, ale wiedział, że nie wolno absolutnie zaniedbać niczego. Wybory zbliżały się szybkimi...
  • Uratuje nas koniec świata?25 cze 2011Nie tylko nadchodząca wielkimi kroki prezydencja, ale również kilka innych spraw spowodowało, że premier zaprosił do swojego gabinetu ministra Radka (dla przyjaciół Radosława) Sikorskiego. Donald Tusk zaczął od kwestii, która go niezmiernie...