Polska-San Marino - kibice, gwiżdżcie!

Polska-San Marino - kibice, gwiżdżcie!

Dodano:   /  Zmieniono: 
Już za kilka godzin na stadionie narodowym czekają nas wielkie emocje. Naprzeciw siebie staną gladiatorzy z orzełkiem na piersi i dzielni piłkarze ze wzgórz urokliwego San Marino.
Już nie mogę doczekać się pojedynków Sebastiana Boenischa z Enrico Cibellim, kibicom w całym kraju piwa same otwierają się na samą myśl o emocjach jakie wywołają pojedynki między Robertem Lewandowskim i próbującym go zatrzymać Aldo Simoncinim! Boenisch nie będzie miał łatwego zadania, bo Cibelli to bardzo zwrotny zawodnik - przez 6 dni w tygodniu trenuje lawirując między stolikami a barem, bo pracuje jako kelner i barman w restauracji. Nie wiadomo czy Robert Lewandowski w końcu się w tym meczu przełamie, wszak Simoncini to wytrawny księgowy, a jak powszechnie wiadomo, księgowego trudno oszukać.

Że to nieładnie tak kpić? Nie kpię z piłkarzy San Marino - według wszystkich rankingów najgorszej reprezentacji świata. Kpię z naszych rodzimych gwiazdek. Mam prawo kpić, skoro rzeczony Lewandowski w wywiadzie z „Przeglądem Sportowym” zapowiada, że „to nie będzie łatwy mecz”. No jasne, że nie będzie. Szczególnie jeśli wziąć pod uwagę wypowiedzi piłkarzy kadry Fornalika, którzy tłumaczyli przegraną z Ukrainą tym, że rywalom bardziej się chciało.

Najpierw ucieszyłem się, że zawodnicy w pomeczowych wypowiedziach w końcu zrezygnowali z denerwującej sztampy i mówienia o tym, że „nie zrealizowaliśmy wszystkich założeń taktycznych”, „przeciwnik postawił trudne warunki” i „przegraliśmy, bo zabrakło szczęścia”. Że w końcu zdecydowali się na kilka słów szczerości. Ale potem trafił mnie szlag - bo jeśli piłkarz przed całym narodem przyznaje, że nie chciało mu się pracować, to znaczy, że nie tylko jest leniem, ale nie w związku ze swoim lenistwem i brakiem charakteru żadnego poczucia żenady. Że to po prostu normalne, że przeciwnikowi chciało się bardziej biegać.

Skoro tak, mam pewną propozycje, dla wątpliwych szczęśliwców, którzy dostali bilet na dzisiejszy mecz na Stadionie Narodowym (podobno sprzedały się wszystkie). Nawet jeśli dziś reprezentanci powtórzą wynik sprzed czterech lat, kiedy ograli San Marino 10:0, nawet jeśli będą zachwycać wspaniałymi dryblingami, walecznością i technicznymi sztuczkami - gwiżdżcie na nich przez cały mecz. Z każdą bramką coraz głośniej. Oni Was, mnie, wszystkich tych, którym zależy na polskiej piłce, po prostu zdradzili. Zrobili sobie z nas jaja. Przegrali, nie dlatego, że byli słabsi, że nie mieli szczęścia, że mieli gorszy dzień. Przegrali, bo nie chciało im się grać w piłkę. Pamiętajcie dziś o tym, marznąc na stadionie i patrząc na to jak Robert Lewandowski w końcu przełamuje strzelecką niemoc. Nie fetujcie tych bramek, jeśli nie chcecie żeby pomyśleli, że wystarczy, aby gwiazdy zarabiające miliony rocznie ograły drużynę złożoną z księgowego, kelnera, kilku urzędników i dwóch stolarzy, żeby cały Wasz gniew poszedł w niepamięć.

Ostatnie wpisy

  • Stadion Absurdów26 mar 2014Czasami sobie myślę, że Feng Shui jednak istnieje. Za wikipedią: "Feng shui -starożytna praktyka planowania w celu osiągnięcia zgodności ze środowiskiem naturalnym. Tradycyjne fengshui w starożytnych Chinach obejmowało ogólny rozkład miast, wsi,...
  • Przedwalentykowo11 lut 2014Zima znowu zrobiła się łagodna, ludność Warszawy coraz odważniej zajmuje więc ławki w stołecznych parkach. Dzisiaj na przykład usiadłem na chwilę żeby dać odpocząć nogom, a kilka metrów dalej zawzięcie dyskutowała ze sobą jakaś młoda para.
  • Po co nam te Igrzyska?4 lut 2014Już tylko 3 dni. Jeszcze tylko dzisiaj, jutro, czwartek. Tylko tyle zostało do rozpoczęcia Zimowych Igrzysk Olimpijskich. Napięcie rośnie, emocje sięgają zenitu, cały świat nerwowo przebiera nogami. Czujecie Państwo? Nie? To zupełnie tak jak ja.
  • Od przybytku głowa... boli. Kibica7 lis 2013Niełatwe jest życie współczesnego kibica. Weźmy tylko ten tydzień. We wtorek starcie gigantów: Juventus podejmował Real Madryt. Ledwie dzień później walczą ze sobą kolejne dwie wielkie marki: Barca gra z Milanem. Człowiek musi się rozdwoić, bo...
  • Gdyby Hitchcock żył, polska piłka byłaby jego koszmarem28 paź 2013Gdyby Alfred Hitchcock jeszcze żył, polska piłka byłaby jego koszmarem. No dobra, jest też koszmarem dla wielu żyjących Polaków, ale nie o jej poziomie tym razem, tylko o przewidywalności. Żadnych nagłych zwrotów akcji, żadnego dramatycznego...