Gwiaździsty marsz sytych egoistów

Gwiaździsty marsz sytych egoistów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Moja racja jest mojsza niż twojsza. Właśnie moja racja jest najmojsza”. „Nam więcej się należy, ja chcę mieć najwięcej”. Pamiętacie państwo zapewne sceny wojny polsko-polskiej z filmu Marka Koterskiego „Dzień świra”. Kończą je darcie polskiej flagi i krwawiący orzeł. Podobne refleksje nachodzą mnie, gdy widzę związkowców, którzy w tzw. gwiaździstym marszu wyprowadzili w ubiegłym tygodniu ludzi na ulice Warszawy. Choć postulaty niby słuszne – dialog społeczny, marne szanse młodych, wyższe zarobki – tak naprawdę chodzi o jedno: zachować status quo i wydrzeć dla siebie jak najwięcej.
Kto nadaje ton tej akcji? Grupy nadzwyczaj w stosunku do innych uprzywilejowane. Spójrzmy na konferencję OPZZ, organizatora manifestacji, która odbyła się 15 kwietnia, zapowiadając protest. Kto zabiera w jej trakcie głos?

Na początku – kolejarze. Ci, którzy mają specjalne deputaty, jeżdżą za pół darmo pociągami.

Dalej przemawia Sławomir Broniarz, szef Związku Nauczycielstwa Polskiego. Reprezentant grupy, która w porównaniu do reszty Polaków ma prawa wręcz fantastyczne. Wystarczy wspomnieć o trzyletnim urlopie dla poratowania zdrowia, gwarancji etatu i określonej wysokości pensji.

Po nim muskuły pręży przedstawiciel służb mundurowych. Tych, którzy mogą odchodzić na emeryturę po 15 latach służby, przez co dorobiliśmy się w Polsce blisko 5 tys. emerytów, którzy nie mają… 40 lat.

Na koniec jest jeszcze rolnik. Przedstawiciel grupy, która za samo posiadanie ziemi dostaje specjalne dopłaty, a liczba programów pomocowych z UE dla nich przysparza o zawrót głowy.

Nie jest tak od dzisiaj. Przypomnijmy sobie, że zimą i wczesną wiosną protestowali „krzywdzeni” przez los górnicy, mieliśmy też protest rolników, domagających się m.in. gwarancji cen na produkowane przez siebie towary.

To naprawdę fascynujące, że najgłośniej protestują ci, którzy są i tak najbardziej uprzywilejowani. Jakie jest wyjaśnienie tego fenomenu? Słabość naszych elit politycznych. Nauczyły obywateli, że ci, którzy głośno krzyczą mogą coś dla siebie wyrwać. W efekcie dorobiliśmy się demokracji roszczeniowej. Kto wyszarpie dla siebie więcej, ten jest wygrany. Nie dziwi mnie zatem specjalnie, że ludzie – jak u Koterskiego – wyszarpują sobie kawałek flagi. Gdyby tego nie robili mogliby zostać okrzyknięci frajerami.

Tyle, że rząd nie jest od tego, by uczyć obywateli, że im głośniej tupną, tym dostaną więcej. Nie da się oczywiście uciec od sporów. Jak zauważa twórca teorii konfliktu Ralph Dahrendorf, jesteśmy skazani na rywalizację o ograniczone zasoby. Rzecz w tym, by wybierać polityków, którzy starają się ten przetarg cywilizować i sprawiedliwie rozstrzygać konflikty.

U nas niestety legitymizują oni sytuację, w której silniejsi żyją na koszt słabszych. Dlaczego na przykład przewodniczący OPZZ, Jan Guz, nie zaprosił na swoją konferencję przedstawicieli prawdziwych pariasów współczesnej Polski – rodzin wychowujących dzieci?

„W całej historii ludzkości popełniono więcej przestępstw z powodu posłuszeństwa niż nieposłuszeństwa. Prawdziwym zagrożeniem społeczeństw są ludzie, bezmyślnie i ślepo posłuszni władzom” – stwierdza prof. Philip Zimbardo, genialny amerykański psycholog. A wie, o czym mówi. Przypominacie sobie państwo zapewne jego słynny tzw. stanfordzki eksperyment więzienny z 1971 r. W skrócie: zamknął w zainscenizowanym więzieniu 24 zdrowych psychicznie studentów i podzielił ich na więźniów i strażników. W szóstym dniu przerwał badania, bo studenci strażnicy zaczęli postępować brutalnie i sadystycznie w stosunku do studentów więźniów. Ulegli presji większości, nie mieli odwagi powiedzieć: „nie”.

Jaka z tego dla nas nauka? Powinniśmy protestować przeciwko tym „uzdrawiaczom” naszej rzeczywistości, którzy tak naprawdę chcą żyć na koszt słabszych. Może zatem kolejna manifestacja powinna odbyć się w obronie zwykłych, nadzwyczaj ciężko pracujących Polaków, którzy nie mają żadnych przywilejów?

Ostatnie wpisy

  • Demografia. Najważniejsze zadanie dla nowego rządu27 paź 2015Nasz dramat narodowy nosi tytuł „2-1-6”. Te trzy cyfry połączone w liczbę to nasze miejsce na świecie pod względem tego, ile w Polsce rodzi się dzieci. 216. pozycja na 224 sklasyfikowane kraje globu. Jeśli nic z tym nie zrobimy, to,...
  • Oby triumf nie przerodził się w triumfalizm25 paź 2015Jeśli potwierdzą się wyniki badań ankietowych, PiS przejmie władzę w Polsce. Być może samodzielnie. Chciałoby się zostawić już poobijaną Platformę, ale nie sposób zauważyć, że zapłaciła ona w tych wyborach cenę za swoją arogancję. I to właśnie...
  • Dość PeŁokracji. 30 powodów by dać im czerwoną kartkę22 paź 2015Oto moja osobista lista zarzutów w stosunku do rządzącej Platformy Obywatelskiej. Nie jest ona owocem emocji, ale chłodną analizą ich "dorobku”. Nie zagłosuję na nich za:
  • O czym nie powiedział nam Adrian Zandberg21 paź 2015Wszechobecność państwa, paternalizm, wiara w urzędników oraz niechęć do przedsiębiorców. Tak w skrócie można streścić clou programu debiutującej na politycznym rynku partii Razem.
  • Mistrzowie debetu20 paź 2015"Wymagające od siebie rządy w normalnych czasach wydają mniej pieniędzy, niż otrzymują z podatków. To ekonomiczny zdrowy rozsądek” – przekonywał w ubiegłym tygodniu podczas debaty w brytyjskim parlamencie kanclerz George Osborne,...