W sprawie kolekcji Czartoryskich opozycja zagrała ostro. Do własnej bramki

W sprawie kolekcji Czartoryskich opozycja zagrała ostro. Do własnej bramki

Mógł zagrabić, a kupił – do tego sprowadza się wydźwięk ataków opozycji i środowisk jej sekundujących na wicepremiera Piotra Glińskiego za transakcję kupna zbiorów Czartoryskich. Te ataki są ciekawym przykładem kilku błędów popełnionych przez atakujących.

Rządy PiS dostarczają sporo możliwości do wytykania złych decyzji. Jednak opozycja postanowiła zaatakować wicepremiera za decyzję przez wielu ekspertów uznaną za wielce słuszną. W istocie zaatakowała nie tyle Piotra Glińskiego, ile fakty. A konfrontacja z faktami zawsze kończy się fiaskiem.

Sytuacja wydawała się wymarzona. Wicepremier kupił za 100 mln euro zbiory Fundacji XX Czartoryskich (w istocie za 5 proc. jej wartości), a po jakimś czasie Fundacja przekazała pieniądze do nowej, założonej w Liechtensteinie. Skandal! Gliński z księciem Adamem Czartoryskim wytransferowali pół miliarda złotych do „raju podatkowego”! Afera! Gliński kupił kolekcję, a nie musiał, bo ona nie mogła bez zgody państwa opuścić kraju! Zamiast kupować, mógł ją „zabezpieczyć”! Gliński dał pieniądze magnaterii! Taki był główny wydźwięk ataków.

Pojawiło się tyle kłamstw, przeinaczeń, manipulacji i głupstw, że zarówno przed Glińskim jak i Fundacją otworzyło się piękne pole do prezentowania korzystnych dla siebie faktów, obnażających pozorny czy rzeczywisty brak wiedzy atakujących.

Transakcję wsparli też eksperci. Kto jest ciekawy, niech sięgnie choćby do wypowiedzi Adama Betleja, dyrektora Muzeum Narodowego w Krakowie, Zofii Gołubiew, byłej dyrektor Muzeum Narodowego i byłej prezes Fundacji Czartoryskich, prawnika dra Przemysława Litwiniuka, czy sięgnie po stanowisko Instytutu Staszica.

Dla przykładu - okazało się, że transakcja kupna była sprawdzana przez NIK i została jednogłośnie poparta przez Radę ds. Muzeum i polski oddział ICOM. Że książę Czartoryski i jego fundacja nie miały pieniędzy na odpowiednią konserwację zbiorów a Muzeum Czartoryskich przez 6 lat było z braku funduszy zamknięte. Że owszem, do wywiezienia zbiorów za granicę potrzebna jest zgoda, ale kto powiedział, że kolejny minister jej nie wyda? Na wywiezienie „Damy z gronostajem” zgodę wydał, wbrew prośbom muzealników, były już minister kultury Bogdan Zdrojewski.

Padły też sprostowania w kwestii przekazania pieniędzy do nowej fundacji. Wyszło na jaw, że polskie prawdo dotyczące fundacji pochodzi z PRL i nijak ma się do współczesnych realiów. Że Lichtenstein nie jest rajem podatkowym, za to ma najlepsze w Europie przepisy regulujące działalność fundacji. Że nowa fundacja będzie kontynuować działalność charytatywną i wspierającą polską kulturę. Że wbrew insynuacjom, książę ani nikt z Fundacji nie wziął ani grosza z transakcji do własnej kieszeni.

Wyjaśnień i sprostowań było mnóstwo, ale teraz zajmijmy się kolejnym błędem opozycji. Wedle ekspertów Instytutu Staszica, „argumentacja krytyków transakcji sprowadza się, mówiąc najprościej, do następującego rozumowania: państwo nie musiało kupować zbiorów, bo mogło zablokować prywatnemu właścicielowi możliwość swobodnego nimi dysponowania”. Innymi słowy, wicepremier mógł tak zachachmęcić, aby zbiory de facto odebrać właścicielom. Czyli w pewnym sensie je zagrabić, bo jak inaczej nazwać faktyczne przejęcie prywatnej własności wbrew woli właściciela?

Zapędy wyrażające się hasłem „grab zagrabione” są naturalne dla skrajnej lewicy, jednak w te lewe buty weszły partie i środowiska deklarujące swe przywiązanie do zachodnich wartości, w tym prawa własności, wolnego rynku i umiarkowania. A tu proszę, jak się trochę podrapie, to spod lakieru wyłazi czarna dziura albo czerwona rdza, fasadowość głoszonych haseł albo mentalność rodem z PRL. Przykładem może być wypowiedź uchodzącego za konserwatystę dra Pawła Kowala. „Dobra kultury zgromadzone przez arystokratów to nie kolekcje starych rowerów, z którymi można zrobić, co się chce. Były one kupowane dzięki wysiłkowi wielu ludzi pracujących dla magnatów” – był łaskaw stwierdzić na łamach „Rzeczpospolitej” dr Kowal, wedle którego zakup był „okupem” bo kolekcja „należy do narodu”.

Te strzeliste myśli odświeżają pamięć o plakatach z pierwszych lat PRL, na których dwa grubasy, „burżuj” i „obszarnik”, siedzą na chudych grzbietach robotnika i chłopa. W każdym razie warto pamiętać, że polskim politykom nie jest obca myśl, że różne dobra są kupowane „dzięki wysiłkowi wielu ludzi” pracujących dla, dajmy na to, przedsiębiorców. Taki właścicielsko – narodowy argument powielają też inni „wolnorynkowi” politycy, np. wspomniany Zdrojewski.

Teraz kiepska wiadomość dla atakujących. Jak wynika z zaprezentowanego przez money.pl sondażu na panelu Ariadna, przeprowadzonego na reprezentatywnej próbie 1052 dorosłych Polaków, 42 proc. ankietowanych uważa zakup kolekcji za dobry ruch. Przeciwnego zdania jest tylko 20 proc. odpowiadających a 38 proc. nie ma zdania. Czyli fakty się przebiły.

Czas na wnioski. Pierwszy – ataki oparte na kłamstwach i manipulacjach są błędem, bo otwierają szerokie pole do kontrataków. Drugi – składanie głoszonych haseł programowych na ołtarzu walki o władzę jest błędem, bo podważa zaufanie do szczerości walczących. Trzeci – podsycanie przez „wolnorynkowców” populistycznej niechęci wobec symbolicznych „magnatów” jest błędem, bo toruje drogę autentycznym populistom. Oraz przypomina że słowem, które składa się wyłącznie z polskich znaków diakrytycznych, jest słowo „żółć”.

Ostatnie wpisy

  • Wirtualne spotkania z pisarzami lekiem na pandemię27 maj 2020, 12:27Spotkania on-line z pisarzami coraz bardziej się rozkręcają, co warto odnotować, bo jest to dobry sposób na przetrwanie kultury w czasach pandemii koronawirusa.
  • Kościół pęka od fundamentów16 sty 2020, 14:08Fundamentalne spory w Kościele katolickim zaczynają emocjonalną temperaturą przypominać kłótnie między wojującymi politykami. Na te spory nakładają się problemy Kościoła w Polsce.
  • PRL trwa i trwać ma w fajerwerkowych sporach10 sty 2020, 10:07W PRL wszystko było upolityczniane, bo taka była natura władzy zwanej ludową. PRL minęła dawno, ale zwyczaj ideologicznego upolityczniania trwa nawet w sporach o sylwestrowe fajerwerki. I trwać ma, bo jest to wygodne.
  • Odszkodowania podcinają skrzydła lotniskom regionalnym2 gru 2019, 13:27Dużo się mówi o budowie Centralnego Portu Komunikacyjnego, mało o zagrożeniach przed którymi stoją lotniska regionalne z powodu konieczności wypłat odszkodowań dla właścicieli sąsiadujących z nimi nieruchomości. Winne jest, jak to zwykle bywa,...
  • Sektor finansowy powinien w jednakowy sposób chronić pieniądze klientów22 lis 2019, 13:17„Chcemy dokonać postępu i odeprzeć niebezpieczeństwa związane np. z możliwym spowolnieniem gospodarczym, bo nie chcę używać słowa kryzys. Mamy plany, by skutki tego spowolnienia były w Polsce minimalne” – mówił podczas prezentacji rządu prezes PiS...