Co by zrobił dziennikarz, gdyby się dowiedział, że popularny prezenter prowadził po pijanemu jeden z najważniejszych programów informacyjnych? Zanim by coś napisał, zadzwoniłby pewnie do prezentera i zapytał, czy to prawda. Dałby mu też szansę wytłumaczyć się z tej kompromitacji. Wysłuchać drugiej strony – to fundament pracy dziennikarskiej.
Te zasady nie obowiązują jednak w prawicowych mediach. Tam chodzi o to, żeby przeciwnikowi dokopać, by zmieszać go z błotem, zohydzić i zaszczuć. W tym portal wPolityce.pl jest mistrzem świata. Codziennie jakieś no name’y plują tam na porządnych ludzi, broniąc jednocześnie swoich.
Tym razem padło na świetnego dziennikarza Andrzeja Turskiego. Żeby go zohydzić i spotwarzyć, wystarczyło ogólne poczucie, że się dziwnie zachowuje na antenie. To wystarczyło, by go oskarżyć o pijaństwo. Nikt nawet nie próbował tego sprawdzać, bo przecież Turski karierę zaczynał w PRL. To znaczy komuch. A jak ktoś jest komuch, to na portalu braci Karnowskich nie ma żadnych praw. Nawet gdy, tak jak Turski, jest poważnie chory na cukrzycę.
Tym razem padło na świetnego dziennikarza Andrzeja Turskiego. Żeby go zohydzić i spotwarzyć, wystarczyło ogólne poczucie, że się dziwnie zachowuje na antenie. To wystarczyło, by go oskarżyć o pijaństwo. Nikt nawet nie próbował tego sprawdzać, bo przecież Turski karierę zaczynał w PRL. To znaczy komuch. A jak ktoś jest komuch, to na portalu braci Karnowskich nie ma żadnych praw. Nawet gdy, tak jak Turski, jest poważnie chory na cukrzycę.